Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W tunelu w Miejskiej Fosie zginęło dwóch chłopców. Trzeci cudem przeżył. Niebawem 39. rocznica głogowskiej tragedii

RED
W odgałęzieniu biegnącym na prawo wydarzyła się tragedia
W odgałęzieniu biegnącym na prawo wydarzyła się tragedia
Niebawem, bo 7 grudnia minie 39 lat od tragedii, w której zginęło dwóch nastolatków - Marek i Piotr. Chłopcy weszli do tunelu w Miejskiej Fosie, gdzie stracili życie pod zwałami obsypującego się piachu. Ich kolega Wojtek cudem ocalał. Mimo że od tragedii mijają już cztery dekady, to wielu głogowian wciąż pamięta o tym, co się wówczas stało.

Głogowskie podziemia od lat wzbudzają ciekawość nie tylko lokalnych miłośników historii. O podziemiach Głogowa wciąż krąży wiele legend i domysłów. Niewątpliwie są też wielką atrakcją turystyczną Głogowa, jako spuścizna burzliwej, naznaczonej wieloma wojnami historii miasta. Wiele z nich jest wciąż zasypanych i niedostępnych, jednak do niektórych, jak np. do podziemi kościoła Bożego Ciała, czy tzw. tunelu kontrminowego w fosie miejskiej można wejść przy okazji cyklicznych imprez turystycznych.
O tym, jak niebezpieczne mogą być podziemia przypomina dramatyczna historia sprzed 39 lat.

Wszystko zaczęło się rankiem 7 grudnia 1984 r

Kontrminowe tunele były jednym z elementów obronnych twierdzy. Całkowita długość tych ślepych korytarzy wraz z odnogami wynosiła ok 500 m. Na końcach rozgałęzień znajdowały się tzw. piece, czyli miejsca, w których zakładano ładunki wybuchowe. W razie dokonywania podkopu przez nieprzyjaciela były wysadzane. To właśnie w takim tunelu, jedynym dostępnym z kilkunastu, które powstały w XVIII w., 39 lat temu doszło do nieszczęśliwego wypadku.
Zdarzenie zostało opisane m.in. w „Sztandarze Młodych”, a stronę z gazety wydanej pod koniec 1984 r. zachował do dziś jeden z uczestników tamtych wydarzeń – pan Jan Krzemiński, emerytowany policjant.

Wszystko zaczęło się 7 grudnia 1984 r. ok godziny 9:00. Jak zeznał dzień później 11-letni Wojciech, uczeń klasy 5 D, Szkoły Podstawowej nr 9 w Głogowie:

„…wraz z kolegami z mojej klasy, Piotrem i Markiem udaliśmy się do fosy (…). Chodzili tam wcześniej z innymi kolegami. Ja nigdy z nimi nie wchodziłem. Zawsze czekałem na zewnątrz lub wchodziłem tylko troszeczkę. (…) Piotrek miał ze sobą dużą latarkę, Marek dwie mniejsze latarki i młotek (…) powiedzieli, że będą zwiedzać i poszerzać przejście. Pierwszy wszedł Piotrek, za nim ja z Markiem, bo on bał się iść ostatni. Był z nami pies Miś – przybłęda podwórkowy. Doszliśmy do bardzo niskiego przejścia w tunelu, gdzie trzeba się przeczołgać. Dalej znów szliśmy normalnie, aż do dziury znajdującej się w drugim rozgałęzieniu tunelu głównego ok. 160 m od wejścia. (…) Piotr kopał młotkiem piasek, a Marek odgarniał go rękami. Gdy już trochę wykopali, to obydwaj weszli do tej wnęki.

(…). Zajrzałem jedynie z ciekawości. To była mała dziura, tylko dla nich dwóch. Kopali dalej. Po pewnym czasie powiedziałem, żebyśmy przestali kopać i wyszli na zewnątrz. Nie słuchali mnie. A Piotrek powiedział, że musi to zrobić abym i ja zobaczył. Wykopali dla mnie wejście, lecz ja się uparłem żeby nie wchodzić (…). Zaczęli poszerzać dziurę bijąc młotkiem w mur. W pewnym momencie osunął się piasek i usłyszałem tylko jak Piotrek krzyknął: Ma! Chyba chciał powiedzieć Marek, lecz już nie zdążył. Piasek obsunął się całkowicie i już ich nie widziałem. Zacząłem wołać i kopać w piasku, ale on osypywał się dalej. Rozpłakałem się. Zostałem tylko z psem i miałem ze sobą latarkę. Pociągnąłem ze sobą psa na pasku i ile tylko miałem sił, udałem się prosto do Straży Pożarnej, gdzie powiedziałem o całym zdarzeniu…”

Strażacy byli w fosie pierwsi

Pierwsi na miejscu byli strażacy, do nich dołączył pan Jan wraz z kolegą z RUSW, Romanem Główczyńskim, który tak opisywał te wydarzenia:

„Trudno się było do nich dostać. Strażacy kuli mur toporkami. Bo widzieliśmy chłopaków, ale nie można ich było wyciągnąć. Dziura była malutka. Oni się wcisnęli, bo byli drobni. Ja jestem z zawodu górnikiem. Widziałem, że strażacy robili to ryzykownie, bez żadnego ubezpieczenia, byle szybciej. Kiedy dokopaliśmy się do nich, poprosiliśmy lekarza, żeby sprawdził, czy dają oznaki życia. Ale on stwierdził, że to jest zgon.”

Chłopców znalazł młodszy chorąży pożarnictwa Tadeusz Sadowski

„Tunel miał wymiary mniej więcej 1,40 m na 1,20 m. Nie można było użyć żadnego sprzętu. W przodzie mogło pracować tylko dwóch ludzi obok siebie. Zmienialiśmy się często. W półtorej godziny odrzuciliśmy dobre 20 ton tego piachu. A on się ciągle z góry sypał. (…) Ten pierwszy siedział tak dziwnie na murku. Zrobił jakby siad płotkarski. Jedną nogę miał opuszczoną. Chcieliśmy jak górnicy wbijać deski nad jego głową. Dobrze, że tego nie zrobiliśmy, bo akurat trafiłoby w pierś drugiego, który stał obok. (…). Jeszcze byli ciepli. Ciało nie zdążyło ostygnąć.”

Głogowskie tunele przyciągały inne dzieci

Wiadomo, że na przestrzeni lat poprzedzających feralne wydarzenia wlot do tunelu bywał kilkukrotnie zamurowywany i rozbijany. Okazało się, że wiele razy dzieci wchodziły tam już wcześniej. Niestety, musiało dojść do tragedii, żeby odpowiednie służby zajęły się tym problemem i porządnie zabezpieczyły wejście do tunelu.
W latach 90’ za sprawą działań prezesa Towarzystwa Miłośników Ziemi Głogowskiej (poprzednika TZG) Jerzego Sadowskiego tunel kontrminowy został przystosowany dla zwiedzających. Wejście zabezpieczono solidnymi drzwiami.

Tunel jest dostępny do zwiedzania

Przy okazji cyklicznych wydarzeń typu Lato w Twierdzy czy obchodów majówki, można dziś wraz z przewodnikiem wejść do środka. Jest to nie lada gratka, zwłaszcza dla dzieci, które zaopatrzone w hełmy i latarki penetrują korytarz. Z ekscytacją maszerują w ciemność by zaspokoić swoją dziecięcą ciekawość. Ciekawość, jaką mieli w sobie dwaj chłopcy, którzy zginęli feralnego dnia, zimą 1984 roku. Ciekawość, którą mieliśmy my wszyscy, niejednokrotnie wchodząc w podobne miejsca, mimo iż nie powinniśmy. Z pewnością wiele osób w tamtych latach chodziło po gruzach, wspinało się na zrujnowaną wieżę kościoła św. Mikołaja czy wślizgiwało się do ruin teatru. Miały jedynie więcej szczęścia niż Marek i Piotr, dwaj koledzy, którzy spoczęli obok siebie na jednym z głogowskich cmentarzy.

Centrum Informacji Turystycznej w Głogowie
Źródła: Sztandar Młodych, Extra Express, GFH, glogow.pl, T. Maciesza, M. Goździewicz, W. Najgebauer

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na glogow.naszemiasto.pl Nasze Miasto