Do Biura Rzeczy Znalezionych trafia rocznie kilkadziesiąt przedmiotów. W sumie jest ich ponad 150, a przeznaczona do tego piwnica w budynku starostwa pęka w szwach. Na podstawie zgromadzonych przedmiotów można wywnioskować, że najczęściej gubimy telefony komórkowe, rowery, klucze (do budynków i do samochodów). W biurze są też portfele, hulajnoga, plecaki, a nawet broszura sklepu z lat 30-tych ubiegłego wieku.
Nie wszystkie rzeczy są przyjmowane, jak na przykład brudne, zniszczone i bezwartościowe torby.
Biuro Rzeczy Znalezionych zawalone rowerami
Na podstawie zgromadzonych przedmiotów można wywnioskować, że najczęściej gubimy telefony komórkowe, rowery, klucze, dokumenty i portfele.
Tych pierwszych w biurze jest aż kilkadziesiąt. Oprócz tych starszych modeli, są też zupełnie nowe.
Na liście fantów przyniesionych do biura jest też komplet kołpaków samochodowych, zestaw monterski, a nawet, znaleziony w Parki Słowiańskim kompletny, zapakowany oryginalnie zestaw kosmetyków „Pani Waleska”.
- Rowerów mamy tyle, że można otwierać wypożyczalnię – żartuje Dorota Suszyńska, naczelnik Wydziału Organizacyjnego w starostwie powiatowym. - Ale mamy też jeden wyjątkowy przedmiot przechowywany w depozycie w naszym sejfie. Jest to złota, pięknie grawerowana złota obrączka wykopana z poniemieckiego grobu na terenie Głogowa.
Pani naczelnik wspomina też przypadek, gdy ktoś przyniósł do biura … złotówkę znalezioną na sądowym korytarzu.
Natomiast najwyższa kwota pieniędzy, jaka trafiła do biura, to ok 1500 dolarów. Znaleziono je za obrazem w domu opieki społecznej. Pieniądze trafiły do Skarbu Państwa, choć powiatowe biuro wnioskowało, aby zostały przekazane na potrzeby DPS-u. Nie udało się.
Gubimy dokumenty i karty bankomatowe
Wiele z fantów znajdujących się w Biurze Rzeczy Znalezionych przynosi policja, bo to do nich najczęściej je ludzie przynoszą. Po sprawdzeniu, czy nie pochodzą z kradzieży, trafiają do powiatowego depozytu.
Do biura trafia także wiele dokumentów, w tym dowodów osobistych, praw jazdy i kart bankomatowych. Wszystkie od razu są przekazywane do organu, które je wydał.
Naczelnik Wydziału Organizacyjnego w starostwie powiatowym wyjaśnia, że zgodnie z ustawą, przedmioty powinny być przechowywane dwa lata. - Ale robimy to dłużej. A to dlatego, że zmieniły się przepisy odnośnie likwidacji tych rzeczy – dodaje.
Obecnie, po dwóch latach od znalezienia, pierwszeństwo zakupu przedmiotu ma znalazca, po uiszczeniu opłaty przechowywania (5 zł za miesiąc) zostaje właścicielem. Nie dotyczy to pieniędzy, ponieważ one przechodzą na rzecz Skarbu Państwa.
W czasie koronawirusa boimy się wzywać ludzi – mówi pani naczelnik.
Okazuje się, że kłopotliwym znaleziskiem są telefony komórkowe.
- Nie wiemy, co powinno się z nimi zrobić, ponieważ one mają różne zawartości, takie jak numery telefonów, nazwiska czy zdjęcia. Czekamy na opinię prawną w tej sprawie. Swoją drogą, aż dziwne, że nikt nie szuka swoich telefonów, nie sprawdza, czy ich zguba jest w naszym biurze – mówi urzędniczka.
Każda rzecz przechowywana w biurze jest opisana i zapisana w specjalnym rejestrze. Biuro Rzeczy Znalezionych znajduje się na I pietrze budynku starostwa przy ul. Sikorskiego 21, pok. 119. Żeby odebrać przedmiot z depozytu trzeba złożyć jego szczegółowy opis lub pokazać dokumenty potwierdzające, że np. rower lub motor należą do nas.
Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?