Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chrobry Głogów uległ Bytovii w strugach deszczu

Marcin Kaźmierczak
Piątkowy mecz pokazał, że Chrobry nie radzi sobie z Bytovią przy Wita Stwosza. Bytowianie zdobyli w Głogowie aż 9 punktów z 15 możliwych
Piątkowy mecz pokazał, że Chrobry nie radzi sobie z Bytovią przy Wita Stwosza. Bytowianie zdobyli w Głogowie aż 9 punktów z 15 możliwych Archiwum Polskapresse
Po raz kolejny Chrobry nie potrafił poradzić sobie na własnym boisku z bytowianami i po najgorszym meczu w tym sezonie uległ im 0:1.

Do piątkowego spotkania głogowianie przystępowali osłabieni brakiem swojego najlepszego strzelca – Macieja Górskiego. W tej sytuacji jako napastnik musiał zagrać Damian Sędziak, który wrócił po pauzie spowodowanej czerwoną kartką.

Bytovia z kolei musiała sobie radzić bez swojego podstawowego bramkarza – Tomasza Laskowskiego, który w ostatnim meczu doznał urazu barku. Ponadto w Głogowie nie mógł zagrać były piłkarz Chrobrego, Marek Opałacz, który także w meczu z Dolcanem otrzymał czerwoną kartkę.

W pierwszych minutach meczu niewielką przewagę wypracowali sobie gospodarze, którzy zdominowali Bytovię w środku pola. Swoich szarż próbowali skrzydłowy – Dominik Kościelniak i Michał Ilków-Gołąb. Ten drugi siał największe zagrożenie pod bramką strzeżoną przez Gerarda Bieszczada.

Skrzydłowy, który tego lata zaliczył dwumiesięczny epizod w legnickiej Miedzi, był najbliżej strzelenia gola w 17. minucie meczu. Wyłuskał piłkę po niepewnej interwencji obrońcy. Wygonił się jednak zbyt mocno pod linię końcową i próbował mijać Bieszczada, który rzucił mu się pod nogi i wygrał ten pojedynek.

Kolejną groźna sytuacja należała również do pomarańczowo – czarnych. W 22. minucie meczu piłkę dośrodkowaną przez Michała Ilkowa-Gołąba przejął Wołodymyr Hudyma. Ukrainiec uderzył na krótki słupek, ale ponownie górą był bramkarz Bytovii.

Chrobry próbował swoich sił również ze stałych fragmentów gry, które są w tym sezonie jego mocną stroną. W 25. minucie dobrze dośrodkowywał Szymon Drewniak, etatowy wykonawca stałych fragmentów gry. Piłkę sięgnął rosły Byrtek, ale posłał ją nad bramką.

Mimo sporej przewagi Chrobrego, najgroźniejszą okazję stworzyli bytowianie. W 41. minucie, po zamieszaniu w polu karnym piłkę wybijali głogowscy obrońcy. Tą jednak przejął Poczobut i bez namysłu uderzył na bramkę. Futbolówka po delikatnym rykoszecie o centymetry minęła bramkę strzeżoną przez Szymańskiego.

Druga połowa rozpoczęła się od mocnego uderzenia Bytovii. W 50. minucie fatalny błąd Ziemniaka pod własnym polem karnym wykorzystał najlepszy strzelec drużyny z Pomorza – Janusz Surdykowski, który uderzył groźnie na dalszy słupek. Pomarańczowo – czarnych uratował Szymański, który instynktownie nogami wybił piłkę na rzut rożny. Cała drużyna Bytovii zdobycie bramki świętowała tradycyjną kołyską.

Chwilę później mogło być 1:0 dla gospodarzy, którzy długo wymieniali futbolówkę pod polem karnym Bytovii. Ostatecznie trafiła ona do Marcela Gąsiora, który z dwudziestu metrów uderzył nad bramką.

Wydawało się, że głogowianie znowu przejmą inicjatywę, gdy nagle w 58. minucie z lewej strony dośrodkował Paweł Lisowski. Obrońcy Chrobrego odpuścili jednak krycie i w, wydawać by się mogło, niegroźnej sytuacji bramkę strzałem głową z jedenastu metrów zdobył najlepszy strzelec Bytovii – Janusz Surdykowski.

Chwilę po bramce dla bytowian, nad stadionem przy Wita Stwosza rozpętała się ulewa. Bardziej kąśliwi kibice zaczęli mówić, że to niebo płacze nad nieporadnością Chrobrego.

Po zdobytej bramce Bytowianie zaczęli szanować piłkę, gra przeniosła się do środkowej strefy boiska, jednak gospodarze dość nieporadnie próbowali przedostać się pod bramkę Bieszczada. Nie pomogło nawet wprowadzenie Łukasza Szczepaniaka, który zmienił Damiana Sędziaka.

Groźnie zrobiło się w 75. minucie, gdy do prostopadłej piłki wystartował Hudyma. Ukrainiec wyprzedził nawet obrońców Bytovii, ale przegrał pojedynek z Bieszczadem.

Chrobry próbował przede wszystkim wrzutek w pole karne, które jednak wybijali rośli obrońcy Bytovii. Zawodnicy z Pomorza wykazywali się też większym doświadczeniem i boiskowym cwaniactwem. Nawet przy lekkich kontaktach z głogowianami upadali na murawę, kradnąc w ten sposób Chrobremu cenne sekundy.

W 91. minucie, gdy Chrobry wszystko postawił już na jedną kartę, bliski podwyższenia wyniku był Adrian Chomiuk, który zagroził głogowskiej bramce ni to strzałem, ni centrą wzdłuż linii bramkowej. Piłka wyleciała jednak na aut i po chwili arbiter Sebastian Jarzębak odgwizdał koniec meczu. Tym samym Chrobremu po raz piąty nie udało się wygrać z Bytovią przy Wita Stwosza.

Po meczu trener Ireneusz Mamrot miał pretensje do swoich zawodników przede wszystkim o straconego gola. – Pretensje mam o jedną rzecz. Wiedzieliśmy, jak groźny w polu karnym jest Surdykowski. Nie może być tak, że taki zawodnik biega sam i uderza. Wydaje mi się, że mieliśmy przewagę liczebną w polu karnym, a on po prostu wbiegł i uderzył – mówił po meczu szkoleniowiec głogowian.

Zdaniem trenera, ta bramka rozstrzygnęła losy meczu. – Zdaję sobie sprawę, że z przebiegu gry, na pewno nie zasłużyliśmy na zwycięstwo. Do momentu straty bramki ani rywale, ani my nie stworzyliśmy sytuacji. Było widać, że kto pierwszy strzeli bramkę, ten wygra mecz – podkreślał I. Mamrot.

Pomimo optycznej przewagi, zwłaszcza w pierwszej połowie, Chrobry nie potrafił skutecznie zagrozić bytowskiej bramce. – Mieliśmy ogromny problem ze sforsowaniem defensywy Bytovii. To dobrze zorganizowany zespół w obronie. Zawodnicy byli blisko siebie, grali praktycznie całą jedenastką na własnej połowie, szybko się przesuwali, a my nie potrafiliśmy sobie z tym poradzić – mówił I. Mamrot.

Jak zaznaczał opiekun pomarańczowo – czarnych, jego drużynie brakuje jeszcze boiskowego cwaniactwa. – To kolejny mecz, gdzie przy każdym kontakcie z naszymi zawodnikami przeciwnicy okazują się cwańsi. W podobnych sytuacjach krzyczą, upadają i zawsze sędzia gwiżdże faul. U nas niestety tego nie ma, a to są ważne momenty, przez które przeciwnicy zabrali nam sporo czasu – tłumaczył I. Mamrot.

Mimo porażki, przynajmniej do jutra, głogowianie nadal są liderami pierwszej ligi. Okazję do powiększenia dorobku punktowego Chrobry będzie miał za ponad tydzień, gdy zmierzy się na wyjeździe ze Stomilem Olsztyn. – Musimy pojechać na wyjazd i odrobić stracone punkty – spuentował I. Mamrot.

Mecz, który rozegrany zostanie w przyszłą niedzielę, 20 września, o godzinie 12.45 pokaże stacja Polsat Sport Extra.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na glogow.naszemiasto.pl Nasze Miasto