Spis treści
W głogowskiej kolegiacie organizowany jest koncert z okazji Dnia Matki pod tytułem „Maryjo, ja Twe dziecię”. W piątek, 26 maja, o godzinie 19, wystąpi chór Magnificat pod dyrekcją Lidii Słotwińskiej. Wystąpi też solista Opery Kijowskiej - Paweł Denysenko (bas), który od listopada ubiegłego roku, za zgodą ukraińskich władz mieszka w Głogowie, gdzie pracuje i opiekuje się swoją rodziną. Soliście będzie akompaniować na pianinie Barbara Bertrandt – Sokolnicka.
Dzień Matki w kolegiacie. Będą śpiewać dla wszystkich mam, także tych w Ukrainie
Na muzyczne, wyjątkowe wydarzenie do kolegiaty zaprasza Lidia Słotwińska, dyrygentka chóru Magnificat, z którym występuje uzdolniony Ukrainiec.
- Pan Paweł Denysenko od pewnego czasu śpiewa w naszym chórze – mówi Lidia Słotwińska, dyrygent chóru. - To bardzo utalentowany człowiek o niesamowitej sile głosu, który przed wojną w Ukrainie jeździł z koncertami nie tylko po Europie. Światowa literatura nie jest mu obca i śpiewa wszystko, co napisane jest na bas. To także niezwykle skromny i uczynny człowiek – dodaje.
Zobaczcie zdjęcia:
Operowy solista z Kijowa zaśpiewa z okazji Dnia Matki. Wyjąt...
W piątkowym koncercie, oprócz pieśni ukraińskich solista wykona m.in. także arię z opery „Straszny Dwór” Stanisława Moniuszki. Koncert poświęcony mamom, także tym, których już nie ma. Jest też dedykowany matkom z Ukrainy i będzie okazją do zaprezentowania głogowianom pięknej muzyki.
Pół roku w piwnicach Kijowa. Teraz w Głogowie buduje drogi i chodniki
Historia życia Pawła Denysenki (41 l.) i jego drogi na operowe sceny jest ujmująca. Kijowski solista od pół roku mieszka w Głogowie. Dostał pozwolenie swoich władz i dołączył do żony i sześcioletniej córeczki, które przyjechały do naszego miasta, gdy na Ukrainie wybuchła wojna. Zanim dotarł do żony, przez pół roku mieszkał w piwnicy u przyjaciół i w trudnych chwilach pomagał dalszej rodzinie i znajomym.
- Na mój telefon wciąż przychodzą alarmy o nalotach i komunikaty, by uciekać do schronu. Nie wyłączyłem ich... – mówi.
Kijowski śpiewak zarabia teraz na życie budując drogi i układając chodniki. I jest bardzo zadowolony z tego, co przyniósł mu los.
- Najważniejsze, że jestem razem z rodziną. Zarabiam pieniądze, za które można tu dobrze żyć, a do tego robię to, co kocham, czyli śpiewam – przyznaje.
I choć w swoim kraju zdobył muzyczne wykształcenie i ma dyplom konserwatorium, okazuje się, że fizyczna praca wcale nie była mu obca. Żeby się utrzymać, pracował jako elektryk, ma też uprawnienia informatyka. Dopiero wieczorami stawał na scenie teatru w Kijowie i robił to, co bardzo kocha, czyli śpiewał. W swoim repertuarze miał wiele pięknych, znanych operowych arii, czy pieśni. Był też reżyserem spektakli.
- Robiliśmy różne muzyczne przedstawienia, także dla dzieci, które są najlepszym i najbardziej wymagającym widzem – wspomina pan Paweł. - W jednym spektaklu zmieniałem się w kilka postaci i to w taki sposób, że widzowie mnie nie rozpoznawali. Miałem z tego ogromną radość. Do dziś mam na pamiątkę rysunek podarowany przez dziecko, które mnie namalowało na scenie.
Zaśpiewa dla matki, której już nie ma
Paweł Denysenko skończył muzyczną szkołę, a śpiew siedział w nim od dziecka. Nie był jednak zwykłym nastolatkiem, bo gdy w latach 90. ubiegłego wieku koledzy słuchali współczesnych przebojów, on zakochał się w głosach trzech tenorów. A byli to Plácido Domingo, José Carrerasa oraz Luciano Pavarottiego.
- Słuchałem ich w domu z kasety i starałem się śpiewać jak oni, ale gdzież mi tam było do takich sław – śmieje się dziś na wspomnienie młodzieńczych lat. - W szkole mówili, że jakiś nienormalny jestem, że wyję.
Ale miłość do muzyki i śpiewu podgrzewała w nim jego mama. Zachęcała do nauki, zwłaszcza wtedy, gdy po mutacji głosu okazało się, że nie będzie mógł zostać wymarzonym tenorem.
- Szukała wtedy znanych śpiewaków operujących basem. Mówiła: Zobacz synu, Szałapin to bas, a był jednym z największych śpiewaków w historii opery. No i później przekonałem się, że może nie będzie źle – opowiada nam uzdolniony artysta.
Przedwojenne życie w Kijowie było dla Pawła Denysenki podzielone na dwa rozdziały – pracę elektryka i scenę, którą kochał. W Polsce też bardzo chciałby śpiewać przed publicznością. Do oper we Wrocławiu i Poznaniu wysłał swoje CV z nadzieją, że może się spodoba i dostanie szansę.
- Na razie nikt się jeszcze nie odezwał, ale nie tracę nadziei – zapewnia.
A jego talent i potężny głos można usłyszeć podczas występów z chórem Magnificat. Ten najbliższy już w piątek, 26 maja z okazji Dnia Matki w kolegiacie. Paweł Denysenko zaśpiewa m.in. arie, ale też piękne, ukraińskie pieśni.
- Jedna z nich jest mi szczególnie bliska, bo opowiada o matce, która dała synowi ruszającemu w świat skromny podarek. Kiedy ją śpiewam, to widzę swoją, nieżyjącą już mamę – mówi wzruszony.
Zobaczcie też:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?