Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koszmar przy Grunwaldzkiej w Głogowie. Wypalona dziura zamast okna i góra śmieci do parapetu - tak wygląda dom w centrum miasta

Grażyna Szyszka
Mimo że od pożaru minęły już trzy miesiące wciąż straszą tam zgliszcza
Mimo że od pożaru minęły już trzy miesiące wciąż straszą tam zgliszcza Grażyna Szyszka
Koszmar przy Grunwaldzkiej w Głogowie. Wypalona, czarna dziura w miejscu okna, a pod nim sterta resztek mebli, ubrań i nadpalonych śmieci. W korytarzu, wejście do mieszkania, w którym wybuchł pożar, zabite płytą. Ściany klatki schodowej osmolone sadzą po strych. Wiąż czuć zapach spalenizny. Tak, ponad trzy miesiące po pożarze jednego z mieszkań wygląda budynek w centrum miasta, w którym żyją schorowane wdowy.

Przed czterorodzinnym budynkiem przy ul. Grunwaldzkiej zatrzymują się często przechodnie. Przyglądają się zgliszczom po pożarze, który w nocy, 6 lutego strawił mieszkanie na parterze. Sterta śmieci, resztek mebli i wyposażenia lokalu sięga do spalonego parapetu.

- Może choć teraz zakryje to duża magnolia, co rośnie w ogródku – mówi nam mężczyzna, który przychodzi do schorowanej, 90-letniej matki mieszkającej budynku.

Schodzili się tam różni ludzie i ktoś podpalił

Lokal, który spłonął w lutym, stał pusty, bo lokator siedzi w więzieniu. Od dawna nie było w nim prądu i gazu. Ale przed pożarem sąsiedzi widywali różnych ludzi, którzy kręcili się po mieszkaniu.

– On co rusz trafiał do więzienia, teraz jest tam od kilku miesięcy. Do niego schodzili się różni ludzie i sąsiadki z tego budynku skarżyły się, że ostatnio przychodzi tam jakaś obca kobieta. Musiała mieć klucze do mieszkania – mówił po pożarze mieszkaniec sąsiedniego domu.

W budynku z ładnym ogródkiem są w sumie cztery prywatne mieszkania. W dwóch z nich mieszkają starsze, schorowane osoby, w tym 90-latka. Lokator trzeciego wyjechał po pożarze.
Nie zdołano tam założyć wspólnoty, więc teraz nie ma kto zrobić porządku po traumatycznych wydarzeniach z lutego.

- Kupiłem płytę i zabiłem drzwi do tego spalonego mieszkania, bo nie dość, że widok był koszmarny to znowu w nocy schodziły się tam różne elementy – mówi nam mężczyzna, który odwiedza tam swoją 90-letnią matkę. - Trzeba by pomalować korytarz, no i wywieźć ten gruz z ogródka, ale kto za to zapłaci?

Od lat walczyli z uciążliwym lokatorem

Jedna z lokatorek twierdzi, że spalony lokal należał kiedyś do znanej, nieżyjącej już głogowskiej lekarki. Obecnie to własność jej córki z Polkowic, ale wiele lat temu zajął je jej brat i zamienił mieszkanie w cuchnącą melinę. Prawowita właścicielka podobno nie chce mieć z tym mieszkaniem nic do czynienia.

- I sytuacja jest patowa. Ale gdyby dołożyła połowę do kosztów porządkowych, to my też byśmy przecież dali. Trzeba by zamówić firmę i niechby to zrobili – wyjaśnia.

Z uciążliwym sąsiadem lokatorzy walczyli od lat. Nie pomagało notoryczne wzywanie policji. Mężczyzna nie pracował i był na utrzymaniu MOPS-u. Trochę wytchnienia dawały mieszkańcom jego pobyty w więzieniach. W lutym, gdy w nocy wybuchł groźny pożar okazało się, że nie nawet wtedy nie mogli się czuć bezpiecznie.

- Staramy się tu jakoś żyć, bo nikt nam nie chce pomóc. Policja ponoć szuka sprawców podpalenia, a śmieci jak były, tak są. I tak ponieśli już koszty. Przy pożarze odłączyli prąd i gaz. Sprawdzenie instalacji i ponowne włączenie gazu kosztowało nas 400 złotych. Prąd to koszt 150 złotych. Nie mówiąc o płynach i innych środkach, które trzeba kupować, by myć tę sadzę – mówi nam jedna z mieszkanek, która żyje w tym domu od 40 lat. - Jest tak czarno na korytarzu, że się boję wyjść z domu. Pomalowaliśmy kawałek korytarza, ale nie wiem, czy farba nie odpadnie.

Starsze kobiety potrzebują pomocy. Jest nadzieja, że ją otrzymają

Dwie starsze schorowane wdowy nie wiedzą, co robić. Dlatego postanowiliśmy pomóc. Na naszą, prośbę „Tygodnika Głogowskiego” o wsparcie odpowiedziało Głogowskie Przedsiębiorstwo Komunalne, które we własnym zakresie ma podstawić kontener. Jeśli wszystko pójdzie, jak trzeba to pomocy w załadowaniu śmieci mają udzielić strażacy z powiatowych OSP.

O ewentualne wsparcie lokatorów domu przy Grunwaldzkiej zapytaliśmy też MOPS, który odpowiedział, że rozważą takowe, ale ktoś z mieszkańców tego budynku powinien sam się w tej sprawie zgłosić.

Może jest więc szansa na najważniejsze, czyli na to, aby klatka znowu była czysta? Może zgłosi się ktoś, kto przekaże farbę na malowanie korytarza, albo zaproponuje nawet, że to zrobi? Wierzymy, że w Głogowie nie brakuje ludzi o dobrym sercu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na glogow.naszemiasto.pl Nasze Miasto