Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy wiecie, że Józef Wybicki, autor słów Mazurka Dąbrowskiego mieszkał w Głogowie?

RED
Pomnik generała stanął w 2018 roku na Starym Mieście
Pomnik generała stanął w 2018 roku na Starym Mieście Grażyna Szyszka
Na głogowskiej starówce stoi pomnik twórcy słów hymnu narodowego Józefa Wybickiego. Czy wiecie, że ten słynny generał przez pewien czas mieszkał w Głogowie?

Spis treści

Nawet mały Polak wie, że Mazurek Dąbrowskiego jest oficjalnym hymnem państwowym Rzeczypospolitej Polskiej. Jest śpiewany lub odtwarzany podczas ważnych świąt narodowych, ale też uroczystych apeli i zbiórek.
Taką okazją jest między innymi Dzień Niepodległości. W tym roku zorganizowano 6. edycję akcji „Niepodległa do Hymnu”. 11 listopada w samo południe w wielu miejscach Polski odbyło się wspólne odśpiewanie hymnu.

Przemierzając głogowską starówkę można zobaczyć rzeźbę Józefa Wybickiego – polityka i pisarza, który przeszedł do historii jako twórca słów Mazurka Dąbrowskiego. Pomnik zdobi plac generała Jana Nepomucena Umińskiego od 2018 roku. Okazuje się, że Józef Wybicki, twórca słów Mazurka Dąbrowskiego, który stał się Hymnem Narodowym ma związki z Głogowem. Jakie?
Napisał o nich Dariusz Czaja z Towarzystwa Ziemi Głogowskiej. Oto one:

Wybicki przyjechał do Głogowa w 1813 roku

Autor słów Mazurka Dąbrowskiego przebywał w naszym mieście w czasach, kiedy Głogów znajdował się w rękach francuskich. Przyjechał tu w czerwcu 1813 roku, mając tutaj pewien plan do zrealizowania. Myślał o tym, aby stworzyć sieć wywiadowczą w okupowanej przez Rosjan Rzeczypospolitej. Nadodrzańska twierdza spełniać tu miała funkcję bazy wypadowej, z której zamierzał realizować swoje zadanie. Stąd też Wybicki wyruszył w celu powitania zbliżającego się do Głogowa Napoleona Bonaparte – zmierzającego w kierunku Rosji. Wybicki został w Głogowie do czasu oblężenia miasta przez kontratakujące jednostki prusko-rosyjskie, wypychające Francuzów z tej części Europy. I tutaj zaczęły się jego problemy.

Ucieczka generała z Twierdzy Głogów

Oddajmy głos Głogowskiemu Wehikułowi Czasu, który notował: Przedłużające się oblężenie i zmniejszające się szanse na odsiecz musiały mrozić krew senatorowi, bowiem ścigany był w Prusach listem gończym. Dlatego też książę Adam Czartoryski używając swoich wpływów na dworze Aleksandra II prosił o dyskrecję. I tak się stało. Rosjanie wywieźli Wybickiego z Głogowa bez powiadamiania Prusaków.
W realizacji ucieczki z twierdzy pomóc Wybickiemu miał generał Augustyn Gorzeński, który interweniował u księcia Czartoryskiego. Ten z kolei, dzięki wstawiennictwu u cara, wynegocjował, że Wybicki – któremu król pruski skonfiskował majątek oraz wydał list gończy, proponując 1000 talarów nagrody za jego głowę – otoczony jednostkami kozackimi, bezpiecznie i potajemnie opuścił Głogów. Natomiast car interweniował w jego sprawie u króla Prus, co spowodowało umorzenie grzywny i listu gończego Wybickiemu. Mógł też bezpiecznie wrócić do swojej posiadłości w Wielkopolsce.

Ulubione roladki z jajkiem generała Wybickiego

Jednak zanim Wybicki na stałe opuścił głogowską twierdzę, wróćmy jeszcze do czasu, kiedy tutaj mieszkał, ponieważ wiąże się z tym ciekawa kulinarna anegdota. Głogowski Wehikuł Czasu dopowiada, że twórca Pieśni Legionów Polskich zdany był tutaj na przyjemności i trudy codziennego bytowania oraz miał mieszkać na stancji u pani Ślazowej, która: dla niego gotowała i któregoś dnia zrobiła ulubione roladki z jajkiem. Generał przekroił roladkę i zgłosił reklamację, że jakieś małe te jaja:

– Co to, pani Ślazowa, z kukułczego gniazda jaja pani wybrała?

Ślazowa śmiała się do łez, a potem o owej reklamacji generała wszystkim opowiadała.

Notować o tym wydarzeniu miał dziennikarz pochodzący z Wrocławia Krzysztof Kucharski, zajmujący się dolnośląską kuchnią i jej smakami. Pokusił się też o podanie składu dania, które miała przygotować wspomniana wyżej gospodyni: 500 gram chudej wieprzowiny od szynki, osiem cienkich plastrów wędzonego boczku, jedna cebula pokrojona w wiórki, cztery ugotowane na twardo jaja, dwie łyżki smalcu, jedna szklanka rosołu, jedna czubata łyżka posiekanej natki pietruszki, musztarda i mąka. Następnie przygotowanie dania miało wyglądać tak: Wieprzowinę pokroić na cztery plastry, posolić, oprószyć pieprzem, posmarować musztardą lub przecierem pomidorowym. Na każdy płat dać dwa cienkie plasterki wędzonego boczku i parę cienkich wiórków cebuli. W tak przygotowane plastry mięsa zawijać gotowane na twardo jaja (po jednym na każdą roladę). Zawiązać rolady nitką, obtoczyć w mące i zrumienić ze wszystkich stron na smalcu. Podlać rosołem i dusić z dodatkiem listka laurowego i paru ziaren ziela angielskiego około 50 minut. Mięso wyjąć, zdjąć nitki, roladki przekroić ostrym nożem na pół (aby widoczne było jajko), ułożyć na półmisku i wstawić na chwilę do ciepłego piekarnika. Sos podprawić zawiesiną z wody (szklanka) i dwóch płaskich łyżeczek mąki. Sosem polać mięso, posypać z wierzchu siekaną zieloną pietruszką.

Z racji, że potrawa ta wymagała specjalnych produktów i w głodującej, oblężonej twierdzy na pewno ich być nie mogło, Głogowski Wehikuł Czasu podaje, że jeżeli to, o czym pisał wrocławski dziennikarz, wydarzyło się naprawdę, to mogło mieć miejsce w wyłącznie w okresie otwarcia głogowskiej twierdzy na dostawy z zewnątrz.
Autor tekstu: Dariusz Czaja.
Zobacz też:

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na glogow.naszemiasto.pl Nasze Miasto