Winnica na Ukrainie szykuje się do walki, a pani Ania z Głogowa organizuje pomoc dla obrońców

Pani Ania to drobna brunetka, na ogół pełna uśmiechu matka trójki synów, która od kilku lat mieszka w Polsce. W chwili napaści Rosji na Ukrainę jej życie wywróciło się do góry nogami, podobnie jak milionów innych Ukraińców w kraju i za granicą. I podobnie jak wielu jej pobratymców, Anna Butrowska nie załamała się, a zakasała rękawy i zaczęła działać, aby pomóc atakowanej ojczyźnie - na ile może.

Dziś ta niepozorna, młoda kobieta organizuje szeroko zakrojoną pomoc dla obrońców Ukrainy. Głogowianka właśnie finalizuje... zakup dwóch tirów kamizelek kuloodpornych i hełmów zza granicy. W sumie 8000 sztuk sprzętu. W Głogowie prowadzi też zbiórkę środków medycznych i wszelkich innych, które mogą pomóc ratować życie żołnierzy, ale też cywilów przebywających w obszarze walk.

– Nigdy bym się nie spodziewała, że tak to się potoczy. Od lat byłam wolontariuszką. Z tym, że tam na Ukrainie to chodziło się do szkół i opowiadało dzieciom, że alkohol i papierosy są złe. Teraz to jest zupełnie inna skala. Nigdy nie chciałam znaleźć się w takiej sytuacji, ale skoro już w niej jestem, to cieszę się, że na mojej drodze stanęło tylu wspaniałych ludzi wspierających nas. Dziękuję wszystkim za ogromny odzew – opowiada Anna Butrowska.

Prowadzona przez nią zbiórka w Głogowie odbywa się w FitArenie przy ul. Sikorskiego (1. piętro pasażu Multibox). Potrzebne są bandaże, leki, opatrunki, opaski uciskowe. Przede wszystkim typu izraelskiego, które pozwalają samemu zatamować krwawienie. Potrzebne są też kartony, w które można pakować posegregowane dary. Zbiórka prowadzona jest też w Legnicy, w Kwiaciarni Grochowskich na Polarnej 2e.

Obecnie głogowianka organizuje transport dla tych darów.

Połączyła ona siły z PCK przy kopalni Polkowice-Sieroszowice, żeby być bardziej wiarygodną. Współpracuje też z ukraińskimi fundacjami, które przekazują środki na zakup sprzętu takiego jak hełmy. Zaczęły się z nią kontaktować osoby z całej Polski, oferujące pomoc.

– Prawnicy, lekarze, byli wojskowi, zwykli ludzie. Mój telefon dzwoni niemal całą dobę. Nie wyspałam się od kilku dni, ale robię co mogę, by pomóc. Organizujemy zbiórkę, nie tylko w Głogowie, przewozimy osoby. Każdy coś oferuje. Na przykład kontakt do zakupu tych hełmów dała Ukrainka mieszkająca w Ameryce. Wspólny cel jednoczy wiele osób z wielu krajów, ja to tylko koordynuje – mówi.

Pani Ania pochodzi z Winnicy. Zbierane przez nią rzeczy i organizowane dostawy trafią właśnie do tej miejscowości, która obecnie przygotowuje się do obrony. Obecnie panuje tam względny spokój, więc trafiają tam ranni z ostrzeliwanego Kijowa. Ludzie jednak przygotowują się do walki o miasto.

– Kobiety szyją siatki maskujące, mężczyźni przygotowują kolczatki i zapory przeciwczołgowe. W całym mieście ktoś ciągle coś spawa, szyje, skleja. Moi rodzice mają gospodarstwo, ojciec zabił cielaka i rozdaje mięso. Ludzie gotują dla chłopaków z obrony terytorialnej. Każdy coś robi. Widziałam nawet jak były mer miasta nagrywał film z instrukcją, jak robić koktajl Mołotowa – opowiada głogowianka, która jest w stałym kontakcie ze znajomymi i rodziną.

Jak opowiada, Ukraińcy zjednoczyli się i gotowi są z poświęceniem bronić ojczyzny.

– Są też tacy, zwłaszcza bogacze, którzy uciekli. Ale większość ludzi została, by bronić domów – dodaje głogowianka, która nie kryje dumy ze swoich rodaków, ale też z Polaków, którzy także zjednoczyli się z Ukraińcami. – Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie – podsumowuje.

Każdy kto chciałby pomóc, może skontaktować się z panią Anią pod numerem telefonu 732 889 135.