Ksiądz Janusz Idzik, opiekun ośrodka, w którym znajduje się ponad osiemdziesięciu mężczyzn, apeluje o odzież, buty i bieliznę. - Każda osoba, która do nas trafia, wymaga kąpieli i odwszawienia, a później ubrania w czyste rzeczy - mówi kapłan. Wylicza, czego brakuje: kalesonów, swetrów i obuwia. Problemem są także ciągle psujące się maszynki do strzyżenia włosów.
Do placówki w Żukowicach przywożeni są głównie bezdomni z powiatu głogowskiego, polkowickiego i lubińskiego. Jednak niewielu jest takich, którzy dobrowolnie znaleźli tu dach nad głową. A wszystko przez to, że w przytulisku trzeba zachować abstynencję. - Wielu nie wytrzymuje i odchodzi, ale kiedy odmrożą sobie nogi czy uszy, pokornie wracają i są wdzięczni za pomoc - mówi ks. Idzik, który wśród bezdomnych cieszy się wielkim autorytetem.
- Ksiądz jest wymagający, ale ma złote serce - zachwala Kazimierz Książkiewicz, który wyznaje, że zima ostatnio tak dała mu w kość, że na pewno nigdzie się stąd nie ruszy.
Podobne deklaracje składa Władysław Włodecki, który także ma dosyć tułaczki po śmietnikach i bunkrach. - Tu jest jak u Pana Boga za piecem - zapewnia.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?