W Kurowie Wielkim matka dwójki uczniów podstawówki obawia się o ich bezpieczeństwo. Gmina zmieniła przewoźnika, a szkolny autobus nie będzie już się zatrzymywał na przystanku w centrum wsi, tylko na jej skraju. Problem w tym, że aby tam dotrzeć, trzeba iść jezdną, bo nie ma tam chodnika.
Dzieci Jolanty Banach mają 11 i 14 lat. Uczą się w SP w Gaworzycach. To jedyna dwójka dzieci z Kurowa Wielkiego, którą zabiera szkolny autobus. Do tej pory wsiadały na przystanku w centrum wsi.
- Przeprowadzałam je przez jezdnię i chodnikiem szły na przystanek – opowiada matka.
Ale w sierpniu kobieta dostała informację z gminy, że dzieci mają czekać na autobus kilkaset metrów dalej, na drugim przystanku, który znajduje się przy wyjeździe na Dalków. Powód? Autobus w tym roku jest większy i nie ma jak zawrócić.
Kłopot w tym, że aby dojść do przystanku na skraju wsi, to trzeba iść spory kawałek ulicą, bo nie ma chodnika, a na drodze jest spory ruch. Większość kierowców nic sobie nie robi z ograniczenia prędkości, a kilka tygodni temu ato wypadło z drogi, wyłamało ogrodzenie i zatrzymało się na budynku. Do tego przystanek jest w opłakanym stanie, bez szyb i często zarośnięty.
- Nie zgadzam się na takie narażanie moich dzieci! - mówi Jolanta Banach. - W gminie dobrze wiedzą, jak wygląda ten odcinek i dziwię się, że bezpieczeństwo moich dzieci nic ich nie obchodzi. Przyjdzie jesienna szaruga, mgła, zła widoczność i co wtedy będzie?
Matka chce, by było bezpiecznie
Zdesperowana matka zgłosiła w gminie swoje obawy. Opowiedziała też o wszystkim sołtysce Maryli Pucyk, która podobnie jak matka, widzi spore zagrożenie dla dzieci. - To jest niebezpieczna trasa. Ani po prawej, ani po lewej stronie nie ma miejsca dla pieszych. Co roku piszę do powiatu o budowę chodnika, ale ciągle odpowiadają, że nie ma pieniędzy. Nie mamy też we wsi pasów dla pieszych.
Kilka dni temu zastępca wójta tak tłumaczyła nam zmianę przystanków:
- Rozmawialiśmy z przewoźnikiem i robiliśmy rozeznanie w terenie i niestety nie ma innej możliwości – twierdzi Anita Stangret, sekretarz gminy. - Wcześniej autobus jechał od strony huty, więc nie było problemu. Tu mamy inaczej wyznaczoną trasę i dzieci są zmuszone do przejścia kilkuset metrów do drugiego przystanku. Zdajemy sobie sprawę z problemu, ale nie ma technicznych możliwości, by autobus wykręcił na zatoczce we wsi. Natomiast zawracanie na skrzyżowaniu w kierunku Szczepowa stwarza zagrożenie w ruchu drogowym. Jeżelibyśmy zmienić trasę tak, by te dwoje dzieci z Kurowa Wielkiego wsiadało we wsi, to w grę wchodzą dodatkowe koszty, a dodatkowo narazimy dzieci z innych wsi na wcześniejsze wstawanie, nawet o pół godziny – wyjaśnia dodając, że gmina wciąż szuka rozwiązania problemu.
I znalazła…
- Wymyślili, że moje dzieci mają iść na przystanek we wsi, a stamtąd opiekunka będzie je odprowadzać na ten drugi. To jakiś żart? Przecież i tak będą musiały iść po jezdni. Dla mnie to nie jest żadne rozwiązanie – dodaje mieszkanka Kurowa Wielkiego i zapowiada, że nie ustąpi.
Najlepsze atrakcje Krakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?