Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kurów Wielki: Szkolny autobus nie wjedzie do wsi, bo nie wykręci w zatoczce. Dzieci mają iść na koniec miejscowości

Grażyna Szyszka
Tą drogą, bez chodnika, dzieci mają codziennie chodzić na przystanek za wsią
Tą drogą, bez chodnika, dzieci mają codziennie chodzić na przystanek za wsią arch. prywatne
Od września dwoje dzieci z Kurowa Wielkiego w gminie Gaworzyce ma chodzić jezdnią na koniec wsi, by wsiąść do szkolnego autobusu. - To narażanie ich na niebezpieczeństwo! - alarmuje ich matka.

W Kurowie Wielkim matka dwójki uczniów podstawówki obawia się o ich bezpieczeństwo. Gmina zmieniła przewoźnika, a szkolny autobus nie będzie już się zatrzymywał na przystanku w centrum wsi, tylko na jej skraju. Problem w tym, że aby tam dotrzeć, trzeba iść jezdną, bo nie ma tam chodnika.

Dzieci Jolanty Banach mają 11 i 14 lat. Uczą się w SP w Gaworzycach. To jedyna dwójka dzieci z Kurowa Wielkiego, którą zabiera szkolny autobus. Do tej pory wsiadały na przystanku w centrum wsi.

- Przeprowadzałam je przez jezdnię i chodnikiem szły na przystanek – opowiada matka.

Ale w sierpniu kobieta dostała informację z gminy, że dzieci mają czekać na autobus kilkaset metrów dalej, na drugim przystanku, który znajduje się przy wyjeździe na Dalków. Powód? Autobus w tym roku jest większy i nie ma jak zawrócić.
Kłopot w tym, że aby dojść do przystanku na skraju wsi, to trzeba iść spory kawałek ulicą, bo nie ma chodnika, a na drodze jest spory ruch. Większość kierowców nic sobie nie robi z ograniczenia prędkości, a kilka tygodni temu ato wypadło z drogi, wyłamało ogrodzenie i zatrzymało się na budynku. Do tego przystanek jest w opłakanym stanie, bez szyb i często zarośnięty.

- Nie zgadzam się na takie narażanie moich dzieci! - mówi Jolanta Banach. - W gminie dobrze wiedzą, jak wygląda ten odcinek i dziwię się, że bezpieczeństwo moich dzieci nic ich nie obchodzi. Przyjdzie jesienna szaruga, mgła, zła widoczność i co wtedy będzie?

Matka chce, by było bezpiecznie

Zdesperowana matka zgłosiła w gminie swoje obawy. Opowiedziała też o wszystkim sołtysce Maryli Pucyk, która podobnie jak matka, widzi spore zagrożenie dla dzieci. - To jest niebezpieczna trasa. Ani po prawej, ani po lewej stronie nie ma miejsca dla pieszych. Co roku piszę do powiatu o budowę chodnika, ale ciągle odpowiadają, że nie ma pieniędzy. Nie mamy też we wsi pasów dla pieszych.

Kilka dni temu zastępca wójta tak tłumaczyła nam zmianę przystanków:

- Rozmawialiśmy z przewoźnikiem i robiliśmy rozeznanie w terenie i niestety nie ma innej możliwości – twierdzi Anita Stangret, sekretarz gminy. - Wcześniej autobus jechał od strony huty, więc nie było problemu. Tu mamy inaczej wyznaczoną trasę i dzieci są zmuszone do przejścia kilkuset metrów do drugiego przystanku. Zdajemy sobie sprawę z problemu, ale nie ma technicznych możliwości, by autobus wykręcił na zatoczce we wsi. Natomiast zawracanie na skrzyżowaniu w kierunku Szczepowa stwarza zagrożenie w ruchu drogowym. Jeżelibyśmy zmienić trasę tak, by te dwoje dzieci z Kurowa Wielkiego wsiadało we wsi, to w grę wchodzą dodatkowe koszty, a dodatkowo narazimy dzieci z innych wsi na wcześniejsze wstawanie, nawet o pół godziny – wyjaśnia dodając, że gmina wciąż szuka rozwiązania problemu.

I znalazła…

- Wymyślili, że moje dzieci mają iść na przystanek we wsi, a stamtąd opiekunka będzie je odprowadzać na ten drugi. To jakiś żart? Przecież i tak będą musiały iść po jezdni. Dla mnie to nie jest żadne rozwiązanie – dodaje mieszkanka Kurowa Wielkiego i zapowiada, że nie ustąpi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na glogow.naszemiasto.pl Nasze Miasto