Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Grzyby, wódka i seks wśród drzew

Kacper Chudzik
Archiwum Polskapresse
Setki ludzi szukają w leśnych ostępach grzybów. Wśród drzew można jednak odnaleźć i zobaczyć dużo ciekawsze rzeczy.

Często w lesie można jednak zobaczyć i znaleźć rzeczy o jakich wielu z nas się nie śniło. Dla leśników są codziennością. Przykład? Leśne nimfy - mit czy prawda?

Leśnicy twierdza, ze nie są wcale wytworem wybujałej wyobraźni. Bo można je czasem zobaczyć na polanie, całkiem nago, podczas opalania.Na słonecznych kąpielach często się jednak nie kończy. Jeśli kobiecie na kocyku towarzyszy mężczyzna, jest niemal pewne, ze parka przyjechała do lasu uprawiać seks.

– Takich przypadków jest mnóstwo – opowiada Jerzy Jankowski, inżynier nadzoru z głogowskiego nadleśnictwa. – Często można spotkać zaparkowane głęboko w lesie auta. My nazywamy je „gniazdkami miłości”. Wjeżdżać do lasu nie wolno, więc kierowcę musimy ukarać mandatem. A jak tu przerwać takiej parce? – dodaje.

Sporo problemów potrafią tez przysporzyć grzybiarze. A tych, gdy tylko zaczyna się sezon, pojawiają się w lesie setki. Spora część ludzi, w poszukiwaniu prawdziwków, traci kontakt z towarzyszami, pokonuje kilometry, a potem gubi orientacje i nie potrafi już znaleźć drogi powrotnej.
Całkiem niedawno do podobnego zdarzenia doszło w lasach niedaleko Lubina. Na szczęście zagubiony miał ze sobą telefon komórkowy, dzięki czemu skontaktował się z dzielnicowym z terenu gminy. Ten znał teren dość dobrze i po półgodzinnych poszukiwaniach odnalazł pechowego grzybiarza.

– Zaginiony mężczyzna usłyszał sygnały dawane przez dzielnicowego i skierował się w kierunku radiowozu. Był lekko przestraszony. Policjant podwiózł go do samochodu pozostawionego przy drodze i grzybiarz cały i zdrowy powrócił do domu – opowiada Jan Pociecha, oficer prasowy KPP w Lubinie.

Problem pojawia się jednak wtedy, gdy ktoś nie ma ze sobą telefonu, lub wyczerpie mu się bateria.

– Kiedyś w lesie zaginęła starsza pani – opowiada Jerzy Jankowski. – Szukaliśmy jej ponad dwa dni, a gdy już się odnalazła wyziębiona i skrajnie wyczerpana, jej koszyk był pełen grzybów. Mimo strachu i zmęczenia cały czas je zbierała – wspomina leśnik.

Jak wspomina pracownik nadleśnictwa, ludzie nie wiedzą też, co mogą w lesie zrywać, a czego nie.

– Spotkałem grzybiarza, który zaprezentował mi radośnie swoje trofeum. Była to piękna, duża, kozia broda. Zawołał: „Panie leśniczy, zobacz pan jaki wielki”. Gdy usłyszał o mandacie, chciał go wyrzucić, ale przecież grzyb został już zerwany.

Niszczenie nieznanych lub trujących grzybów tez jest częste. A tego także nie powinno się robić, bo to co szkodzi nam, jest pożyteczne dla lasu. Warto pamiętać, ze równie szkodliwe może być wyrzucanie do lasów roślin z działek czy ogrodów. Pracownicy nadleśnictwa wspominają sytuację, gdy spotkali kobietę która grzebała w ziemi. Myśleli, ze wyrywa grzybnie (za co tez można zostać ukaranym mandatem), ale ona zbierała szczepki kwiatów, które ktoś wyrzucił z ogrodu.

Lasy wokół Głogowa stały się też, niestety, ulubionym miejscem spożywania posiłków serwowanych przez bary szybkiej obsługi. Nie ma dnia, żeby na leśnych ścieżkach nie znajdowano resztek po daniach na wynos z pewnej znanej sieci fast-foodów. Leśnikom zdarza się znaleźć nie tylko resztki jedzenia. Z dala od zabudowań młodzież urządza imprezy i rozpala ogniska. Potem przy zgliszczach, oprócz pustych butelek, w lesie walają się zużyte prezerwatywy, elementy garderoby, a nawet porzucone... fajki wodne.

Generalnie ludzie wyrzucają tyle śmieci, że znaleźć można wszystko. Kiedyś grupa uczniów pomagających przy sprzątaniu lasu znalazła manekina, a potem bieliznę i ubrania. Tak ubranego posadziła na kanapie, która rzecz jasna również walała się wśród drzew.

Trzeba pamiętać, że rozrabianie w lesie może nas sporo kosztować. Mandat za śmiecenie, zrywanie grzybów pod ochroną, wjeżdżanie samochodem do lasu, palenie ogniska czy inne przewinienia może wynieść 500 złotych. Jeśli łamiemy kilka przepisów na raz, często rośnie do 1000 złotych.

Osoby wyrzucające śmieci wśród drzew wcale nie są anonimowe. Straż leśna często je odnajduje.

– Niedawno trafiliśmy do mieszkanki powiatu głogowskiego, która porzuciła w lesie kilka worków ze śmieciami – mówi Henryk Jarosz, dowódca straży leśnej z Głogowa. – Wśród nich była między innymi stara umowa ubezpieczeniowa. Takie rzeczy zdarzają się często. Znajdujemy czyjeś dokumenty bankowe, zdjęcia rentgenowskie i tym podobne.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na glogow.naszemiasto.pl Nasze Miasto