Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Głogów: Na blokowym korytarzu dwa psy bez kagańców zaatakowały pekińczyka. Lokatorzy boją się o dzieci

Grażyna Szyszka
Grażyna Szyszka
Mały Reks nie miał szans, Jednym z psów, który go zaatakował był amstaff
Mały Reks nie miał szans, Jednym z psów, który go zaatakował był amstaff
W jednym z bloków przy ulicy Obrońców Pokoju dwa agresywne psy pogryzły małego pekińczyka. Zwierzak w ciężkim stanie trafił do weterynarza, który walczył o jego życie. Niestety, Reks nie przeżył.

Koszmarna sytuacja wydarzyła się pod koniec sierpnia na korytarzu bloku mieszkalnego. Po godzinie 13- tej, właściciel dwóch psów, w tym jednego rasy amstaff wyprowadzał je na spacer. Oba były na smyczy, ale bez kagańców. Wtedy na ich drodze pojawił się Reks należący do sąsiadów. Też był prowadzony na smyczy. Mały pekińczyk nie miał szans. Został złapany za kark, a potem zmasakrowany. Atakujący amstaff wręcz rzucał swoją zdobyczą o ściany korytarza.

Pekińczyk nie miał szans...

Reks został zabrany do lekarza, ale jego obrażenia były potworne. Pies miał, między innymi, wieloodłamowe złamanie kości szczęki i żuchwy, wypchniętą gałkę oczną i mocno krwawił. Mimo kilkunastogodzinnej walki o niego, nie przeżył.
Jeszcze tego samego dnia, w którym doszło do tragedii, zszokowana sytuacją rodzina powiadomiła o całym zdarzeniu policję. Twierdzą, że ich sąsiad, właściciel psów, specjalnie nie wykazywał zainteresowania losem pogryzionego czworonoga.

- Był u nas tylko raz, by spytać, czy Reks żyje, i to wszystko - mówią nam rozżaleni lokatorzy bloku.

Zawiadomienie o tym, co się stało w budynku, złożył też zarządca nieruchomości przy ulicy Legnickiej. Poprosił o monitorowanie bloku i sprawdzanie, czy psy mają kagańce. Zarządca poprosił też samych lokatorów o reagowanie w takich sytuacjach.

Ale mieszkańcy bloku boją się, że agresja psów może dotknąć nie tylko inne czworonogi, ale też przenieść się na dzieci. A w bloku jest ich sporo.

- Mamy teraz nowy plac zabaw, ale strach jest wychodzić, bo nie wiadomo, czy te psy nie rzucą się na dzieci - mówi jedna z lokatorek.

W sprawie dramatycznego w skutkach zdarzenia policja prowadzi postępowanie uznając je za wykroczenie z tytułu nie zachowania środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia. Grozi za to kara ograniczenia wolności, grzywna do 1000 złotych albo kara nagany.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na glogow.naszemiasto.pl Nasze Miasto