Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ratownik z OSP Smardzów i jego pies brali udział w poszukiwaniach Grzegorza Borysa. WIDEO

Kacper Chudzik
Kacper Chudzik
Wideo
od 16 lat
Ratownik z OSP Smardzów i jego wierny pies Mildot brali udział w poszukiwaniach Grzegorza Borysa w Trójmieście. Razem z wojskiem przeczesywali lasy.

Tomasz Kamiński, przewodnik psa w Grupie Ratownictwa Specjalistycznego działającej przy OSP Smardzów brał udział w jednej z najgłośniejszych akcji poszukiwawczych ostatnich miesięcy. Ratownik z naszego regionu kilka dni spędził w Trójmieście, gdzie trwały poszukiwania Grzegorza Borysa, w związku z zabójstwem jego 6-letniego synka. Jak ratownik z powiatu głogowskiego tam trafił?

– Oprócz tego, że jestem przewodnikiem psa w grupie naszej poszukiwawczej w Smardzowie to jeszcze oprócz tego jestem emerytowanym żołnierzem. Jestem też szkoleniowcem w naszej 16. Dolnośląskiej Brygadzie Obrony Terytorialnej i z racji tego, że jestem cały czas, jakby w służbie, to zadzwoniono do mnie i się spytano, czy nie wesprę właśnie z zespołem, sobą i psem, w tych poszukiwaniach – opowiada.

Towarzyszem pana Tomasza jest Mildot, pies specjalizujący się w poszukiwaniu ludzi. Podczas trudnej pracy w terenie leśnym sprawdzał się doskonale.

– To czteroletni owczarek belgijski. Sprostał zadaniu bez żadnego problemu. Wykorzystywaliśmy go przede wszystkim właśnie do lokalizacji tych potencjalnych kryjówek podziemnych, gdzie termowizory czy inne środki obserwacji takie jak noktowizja, czy po prostu nasze nieuzbrojone oko czy tam latarka nie do końca mogły to odnaleźć. No to tutaj ufaliśmy jego zmysłom i właśnie Mildot sprawdzał wszelkie tereny, które były podane jako rejony dużego prawdopodobieństwa aktywności tego człowieka. Sprawdzaliśmy, czy nie ma tam jakiejś wcześniej przygotowanej ziemianki, której ludzkie oko ani nasze środki obserwacji nie zauważyłyby, a przed jego nosem naprawdę bardzo trudno się ukryć – opowiada pan Tomasz.

Dziś już wiadomo, że ciało poszukiwanego odnaleziono ostatecznie niedaleko miejsca zamieszkania. Przez kilkanaście dni przeczesano jednak ogromne połacie terenu. Jak wyglądała praca przy poszukiwaniach?

– To były naprawdę duże ilości kilometrów, które jakbyśmy chcieli je sprawdzić zakładając taką klasyczną taktykę poszukiwań, to bardzo dużo czasu i bardzo dużo sił i środków byłoby potrzebnych. Byliśmy przydzieleni do jednostki specjalnej Wojska Polskiego, gdzie byliśmy odpowiedzialni za reagowanie w takich punktach krytycznych. Tam, gdzie zlokalizowały coś drony wojskowe, bądź były takie mocno potwierdzone informacje o obecności tego człowieka, albo też z wysokim stopniem prawdopodobieństwa, że ten człowiek tam będzie - my się w zbieraliśmy i jak najszybciej się udawaliśmy w tamto miejsce i stosując taktykę wojskową, czyli na noktowizji w nocy podchodziliśmy i sprawdzaliśmy skrycie te tereny – dodaje.

Tomasz Kamiński i Mildot

Ratownik z OSP Smardzów i jego pies brali udział w poszukiwa...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na glogow.naszemiasto.pl Nasze Miasto