Jako 17-latek leciał samolotem. I pasja latania już w nim została. Latał słynnymi kukuruźnikami, skakał ze spadochronem. W 1986 roku zdobył uprawnienia na lotnię, a 13 lat później na paralotnię. W rankingu zawodników z tej dziedziny lotniarstwa zajmuje 2. miejsce w Polsce i 5. w Europie.
Z Jeleniej Góry Jarosław Bielawski przeprowadził się do Głogowa. Kilka lat temu wybudował dom pod lasem w Sobinie, koło Polkowic. Na pobliskiej łące urządził pole ćwiczeń paralotniarskich, skąd amatorzy tego ekstremalnego sportu startują i gdzie lądują. Nie jest już sam. - Założyłem sekcję w Sobinie, działającą przy Karkonoskim Klubie Paralotniowym, do której należy już dwanaście osób - opowiada górnik.
Do Sobina w każdy weekend przyjeżdżają amatorzy paralotniarstwa z Polkowic i Głogowa. Najmłodszy z nich ma 24 lata.
- Zainteresowanie tym sportem rośnie - dodaje Jarosław Bielawski. - Kiedy oderwie się nogi od ziemi, zaczyna się jazda, ogromna dawka adrenaliny. To trzeba poczuć.
Dlatego chce wydzierżawić kolejny kawałek gruntu, żeby było więcej miejsca do ćwiczeń. Marzą mu się pikniki paralotniarskie, na których dobrze będą się bawić całe rodziny.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?