Mówiło się, że ma Pan wybuchowy charakter, a póki co postrzegam Pana jako dość skromnego i spokojnego człowieka.
Na mój temat napisano już wiele różnych rzeczy, a to, w jaki sposób robią to niektórzy dziennikarze, należy brać z przymróżeniem oka. Ten, kto mnie zna, najlepiej wie jakim jestem człowiekiem i niech tak zostanie.
Decyzja o powrocie do piłki była trudna?
Na pewno nie. Po prostu, brakowało mi piłki i bardzo się cieszę, że mam jeszcze możliwość trochę w nią pokopać, a przy tym postresować się przy okazji meczów o stawkę.
Lubi Pan ryzyko?
Dosyć często je podejmuję, jednak są pewne granice i staram się ich nie przekraczać
Pytam, bo przecież noga może się powinąć, spaść fala krytyki, co trochę przyćmi Pana dorobek piłkarski?
Wiem co mam zrobić, czego się ode mnie wymaga. Nie zwracam jednak uwagi na to co się pisze bądź mówi. Sam najlepiej zdaję sobie sprawę z tego, kiedy jakiś mecz mi wyjdzie, a kiedy zwyczajnie go zawalę i zapewniam, że sam jestem w stosunku do siebie bardzo krytyczny.
Mówił Pan, że to trener Kubot zwabił Pana do Głogowa, ale jakich argumentów użył, że wielokrotny reprezentant Polski przychodzi do trzecioligowego klubu?
Najważniejszym argumentem było to, że znów będę mógł pobiegać za piłką. Nie trzeba było mnie specjalnie zachęcać. Miałem dużo ofert, głównie z niższych lig. Mogłem również wyjechać do Niemiec, ale wystarczy tej tułaczki. Człowiek ma już te swoje paręnaście wiosenek i myślę, że pora na jakąś stabilizację. Z trenerem Kubotem znam się dosyć długo, a że jego filozofia i styl pracy mi odpowiadają, to jestem tutaj.
Długo trwały rozmowy pomiędzy klubem a Panem?
Bardzo krótko.
Były jakieś rozbieżności finansowe?
Jestem zadowolony z samego faktu ponownej gry, a sprawy finansowe i całą resztę zostawmy, bo to sprawy mało istotne.
A co się działo z Panem, kiedy nie grał Pan w piłkę?
Sporo jeździłem, odnawiając przy tym kontakty.
Piwko do meczu w wygodnym fotelu czy pobudka o 6 rano i godzinny trucht?
Jeśli chodzi o piwo, to zdecydowane nie. Nie pijam takich trunków. Choć rzeczywiście odpoczynek od intensywnego wysiłku był dłuższy, to jednak szybko powróciłem do samodyscypliny i to jest najważniejsze.
Kibiców z pewnością ciekawi to jak Pański konflikt sprzed lat, z pobiciem w tle, z klubowym kolegą Pawłem Woźniakiem wpłynie na atmosferę w szatni?
Nie widzę tutaj żadnego problemu. Polscy dziennikarze mają to do siebie, że po tylu latach lubią wyciągać, za przeproszeniem, g..o. Zupełnie niepotrzebnie, bo nie ma tematu.
Podadzą sobie panowie rękę?
- Naturalnie.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?