Nietypowa, internetowa walka radnego z mową nienawiści
Głogowski radny twierdzi, że jego kontrowersyjny komentarz to reakcja na ludzką krzywdę, a cała sprawa to burza w szklance wody. - Nie ma też kompletnie nic wspólnego z moją działalnością jako radnego powiatowego. Dotyczy mowy nienawiści jakiej się postanowiłem przeciwstawić, ostro formułując swoją opinię - czytamy w oświadczeniu. Radny opisał w nim, jak to w sobotę widział w TV relację z wręcz „faszystowskiego wiecu” w Żorach przeciwko Kałuży. - Zszokowany tym co zobaczyłem, przeczytałem przez zupełny przypadek, twitta pana Żerko, że on to popiera. Pan profesor podpisał się pod tym całym przemysłem nienawiści i pogardy, pod tymi wszystkimi wulgarnymi wyzwiskami i groźbami, a pana Kałużę oskarżył o prostytucję - twierdzi R. Radomski zaznaczając, że w tym wszystkim to on stał się ofiarą hejtu.- Skontaktowałem się prywatnie z panem profesorem Żerko, by wyjaśnić temat między nami. Obaj zreflektowaliśmy się, że nie tędy droga i pan profesor, moim zdaniem, doszedł do wniosku, że jego wpis nie był w porządku. Nie ma już żadnego sporu pomiędzy mną a Panem Żerko, napisał nawet do Pana Gowina by nie wyciągał wobec mnie politycznych konsekwencji, a w wiadomości prywatnej napisał do mnie: „Nie mam żalu, serio. Na twitterze często się naparzamy”. Jak się dowiedzieliśmy, sprawa ta jednak nie zakończy się na wymianie uprzejmości pomiędzy głogowskim radnym, a profesorem Żerką. Paulina Hoinca z biura krajowego Porozumienie zapewnia, że Jarosław Gowin wcale nie wycofuje się z zapowiedzi złożenia wniosku do sądu koleżeńskiego w sprawie usunięcia głogowianina z partii. - Obecnie pan premier jest na urlopie, ale wraca w poniedziałek ( 3 grudnia - przyp. redakcji) i zrobi to, co napisał na twetterze - mówi. Przypomnijmy, że Andrzej Radomski został pozwany przez poseł Ewę Drozd za internetowy hejt. Wciąż nie było jeszcze sądowej rozprawy, bo jej termin był dwa razy przekładany.