25 stycznia do huty przyjechało pięć tirów z litewskimi tablicami rejestracyjnymi. Przysłała je szczecińska firma spedycyjna, od lat współpracująca z KGHM. Kierowcy mieli dostarczyć miedź do Rotterdamu. W papierach przewozowych wszystko grało, więc towar został umieszczony w naczepach i nazajutrz samochody z ładunkiem 120 ton katod o wartości około 2,5 mln zł wyjechały z Głogowa. Od tej pory ślad po transporcie zaginął.
Śledztwo wszczęła Prokuratura Rejonowa Szczecin- Prawobrzeże. Nikomu nie postawiła zarzutów, a kilka dni temu umorzyła postępowanie z powodu niewykrycia sprawców.
- W dalszym ciągu policja prowadzi jednak poszukiwania i do czasu przedawnienia na każdym etapie będzie można wrócić do sprawy - zaznacza Norbert Zawadzki, szef szczecińskiej prokuratury.
Zaginionej miedzi szukała również agencja detektywistyczna Contra Risk Management z Człuchowa. Jej szef Artur Janta-Lipiński opowiada nam o tropie, którego nie podjęli szczecińscy śledczy.
Podczas przejazdu tirów przez bramę huty w Głogowie kamery przemysłowe zarejestrowały twarze kierowców zaginionych samochodów. Ale prokuratura, tłumacząc się lakonicznie dobrem śledztwa, nigdy nie zdecydowała się na upublicznienie zdjęć.
- Komu zależy na tym, aby ta sprawa nie została wykryta? - pyta Artur Janta-Lipiński.
Czy ta sprawa ma szansę kiedyś się wyjaśnić? Czekamy na Wasze komentarze
Zobacz też: Remontują drogi w gminie Kotla
Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?