Głogowianin Jerzy Szymon Gaj odszedł niespodziewanie w Karpaczu, gdzie w ostatnich latach spędzał część swojego życia.
Jego znajomym i przyjaciołom, których miał wielu, trudno uwierzyć, że już go nie ma.
– Jeszcze kilka dni temu wyjeżdżał ze swoimi pracami z pałacu do Karpacza – mówi Krystyna Iwanicka, właścicielka pałacu w Czernej, z którym artysta był bardzo mocno związany i pomagał przy jego renowacji. – Tylko on potrafił zamienić zwykłą rzecz w dzieło sztuki, a przy tym był bardzo wrażliwy, skromny, delikatny. Pamiętam, jak trafił tu, do pałacu pierwszy raz, przyprowadzony przez Ewę Osomańską. Tu żył, pracował i oddawał serce temu zniszczonemu wtedy miejscu – wspomina dziś pani Krystyna.
Urodzony w 1961 roku głogowianin o wszechstronnych zdolnościach artystycznych, zanim trafił do Czernej, przez wiele lat podróżował po świecie. Jego ciało znaleziono w domu w Karpaczu w niedzielę, 3 czerwca.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?