Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zadłużenie Gdyni zbliża się do niechlubnego rekordu. W przyszłym roku przekroczy miliard złotych. Opozycji nie podobają się kolejne kredyty

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Polska Press
Magiczną barierę miliarda złotych przekroczyć ma w przyszłym roku dług Gdyni. Dane takie zawarte zostały w najnowszej, wieloletniej prognozie finansowej dla gdyńskiego samorządu.

Według radnych Samorządności prezydenta Gdyni Wojciecha Szczurka, którzy zgadzali się w ostatnich latach na zaciąganie kolejnych kredytów, nie ma powodów do obaw. Wskazują oni, że relacja długu do dochodów miasta nadal pozostanie poniżej ustawowego progu. Na alarm biją za to przedstawiciele opozycji. Ich zdaniem tak wysoki poziom zadłużenia ma niekorzystne konsekwencje dla miasta.

Zgodnie z najnowszą, wieloletnią prognozą finansową dla Gdyni dług samorządu już w przyszłym roku przekroczy poziom 1,036 mld zł. Jest to absolutny, niechlubny rekord w historii miasta. Kolejne kredyty, w tym zaplanowany na ten rok do kwoty 180 mln zł, zaciągane są przy wyraźnym sprzeciwie opozycji. Jej przedstawicieli taki poziom zadłużenia mocno niepokoi.

- Nie jest to dobra sytuacja, tym bardziej, że pożyczane środki finansowe nie są odpowiednio wydawane - komentuje skalę długu miasta radny Marcin Bełbot (Prawo i Sprawiedliwość). - Zaciągane kredyty nie idą w parze z dynamiką inwestycji, których zwyczajnie jest brak.

Jeden z liderów klubu PiS w gdyńskiej radzie miasta dodaje, że większość inwestycji w Gdyni odbywa się ostatnio „przy użyciu pędzla i farby”. Jako przykład przedstawia wytyczanie w ten sposób buspasów.

- Prawdziwe, duże inwestycje, jak węzeł Karwiny, czy pływalnia olimpijska, są opóźnione już o kilka lat - zaznacza Marcin Bełbot. - Blokują realizację kolejnych, a dług mimo to rośnie. Rozdmuchane do granic możliwości są za to administracja, działania promocyjne i PR. Tylko pobieżnie przeglądając tegoroczny budżet znalazłbym co najmniej 50 mln zł zupełnie niepotrzebnych wydatków. Czas jest z tym skończyć. Wielokrotnie z ust przedstawicieli Samorządności słyszeliśmy deklaracje, że przyhamują oni z tempem zadłużania miasta. Nic takiego jednak się nie dzieje.

Przedstawiciele władz Gdyni: wszystko jest w porządku

Z argumentami opozycji nie zgadza się rzecz jasna Andrzej Bień (Samorządność), wiceprzewodniczący Rady Miasta Gdyni i jeden z najbliższych współpracowników prezydenta Wojciecha Szczurka. Mówi on, że na dziś zrezygnowanie z kolejnego kredytu byłoby bardzo trudne. To dlatego, że gdyński samorząd, podobnie, jak inne w Polsce, mocno ucierpi finansowo na kilkutygodniowym zamrożeniu gospodarki w związku z pojawieniem się koronawirusa. Spadną dochody z tytułu podatków PIT i CIT. Samorząd zwolnił ponadto szereg przedsiębiorców z konieczności płacenia czynszów, aby mieli oni choć cień szansy na zachowanie miejsc pracy. Co najmniej kilka milionów złotych więcej, niż się spodziewano, dołożyć trzeba będzie też do funkcjonowania komunikacji miejskiej.

- To są realne problemy, z którymi musimy się mierzyć – mówi Andrzej Bień.

Dodaje on jednak, że nawet gdyby gmina sięgnęła po pełną kwotę kredytu, zaplanowanego w tym roku do sumy 180 mln zł, to zadłużenie miasta zatrzyma się na poziomie 53,3 procenta w stosunku do dochodów. Tymczasem dopuszczalny ustawowo próg wynosi 60 procent.

- Dlatego sięgnięcie po kolejny kredyt nie spowoduje żadnej, finansowej katastrofy dla miasta, jak to niektórzy wieszczą – podsumowuje Andrzej Bień. - Oczywiście, każdy chciałby nie zaciągać zobowiązań i bilansować budżet „na zero”. Będziemy zmierzać w tym kierunku w kolejnych latach. Obecnie jednak sytuacja nie bardzo nam na to pozwala.

Gdyńscy samorządowcy przewidują, że wpływy do budżetu gminy w 2020 roku z wielu źródeł będą mniejsze od zakładanych. Przypomnijmy najważniejsze z nich.

Niektóre, zakładane wpływy do budżetu Gdyni w 2020 roku

  • dochody z podatku PIT - 485 milionów złotych
  • subwencja ogólna z budżetu państwa - - 281 milionów złotych
  • podatek od nieruchomości - 172 miliony złotych
  • dotacje w ramach programów przy udziale UE - 82 miliony złotych
  • sprzedaż działek miejskich - 62,5 miliona złotych
  • podatek od czynności cywilno-prawnych - 43 miliony złotych
  • dochody z podatku CIT - 38 milionów złotych
  • wpływy z najmu i dzierżawy - 3,2 miliona złotych
  • wpływy z usług - 2,3 miliona złotych
  • środki na dofinansowanie zadań bieżących gmin - 1,7 miliona złotych
  • wszystkie dochody ogółem - 1,85 miliarda złotych

Samorządowcy jeszcze przed zamrożeniem gospodarki i pojawieniem się koronawirusa utrzymywali, że dla przykładu subwencja oświatowa nie pokryje spodziewanych kosztów utrzymania szkół w mieście, w tym konieczności przyznania podwyżek nauczycielom. Andrzej Bień deklaruje jednak, że skarbnik miasta, prof. Krzysztof Szałucki, będzie w trudnych czasach dwa razy oglądał każdą, wydawaną złotówkę. Zgodnie z wieloletnią prognozą finansową dla Gdyni po rekordowym, 2021 roku zadłużenie ma też systematycznie spadać.

Plan redukcji długu gdyńskiego samorządu

  • 2020 rok - 941 milionów złotych
  • 2021 rok - 1,036 miliarda złotych
  • 2022 rok - 955,3 miliona złotych
  • 2023 rok - 884,6 miliona złotych
  • 2024 rok - 803,8 miliona złotych
  • 2025 rok - 725 milionów złotych
  • 2026 rok - 635,3 miliona złotych
  • 2027 rok - 536,6 miliona złotych
  • 2028 rok - 435,8 miliona złotych
  • 2029 rok - 335 milionów złotych
  • 2030 rok - 245,2 miliona złotych
  • 2031 rok - 155,5 miliona złotych
  • 2032 rok - 70,7 miliona złotych
  • 2033 rok - 20,4 miliona złotych
  • 2034 rok - całkowita redukcja zadłużenia

Tyle tylko, że w tego typu dane nie bardzo wierzą przedstawiciele opozycji. Ich zdaniem podobny scenariusz jest mało realny.

- To jest nic innego, jak pewien rodzaj kreatywnej księgowości - uważa Marcin Bełbot. - Ta prognoza może się jeszcze wielokrotnie zmienić, podobnie zresztą, jak notorycznie modyfikowany jest sam budżet. Czeka nas to na pewno jeszcze kilka razy w tym roku. Dla przykładu na realizację węzła Karwiny zapisana jest kwota 70 mln zł, a na placu budowy nie wkopano nawet pierwszej łopaty. Jest logiczne, że będzie musiała zostać zdjęta z budżetu. Zaciąganych było w ostatnich latach mnóstwo długów i sądzę, że będą kolejne. Smutne jest to, że w tym samym czasie mieszkańcy wielu dzielnic nie odczuwają, że poprawia się ich jakość życia. Wysiłek inwestycyjny skupia się głównie na okolicach Śródmieścia, czy Chwarznie i Wiczlinie. Mieszkańcy ościennych dzielnic czują się zapomniani przez miasto. Ostatnio to się nieco zmieniło za sprawą rozpoczęcia budowy węzła Chylonia. Ogólnego obraz sytuacji jest jednak taki, jak wcześniej powiedziałem.

Przykładowe kredyty gdyńskiego samorządu z przeszłości

  • 2018 rok - radni zgodzili się na zaciągnięcie kredytu do 150 milionów złotych
  • 2016 rok - Rada Miasta Gdyni zaakceptowała pożyczkę w wysokości do 50 milionów złotych
  • 2013 rok - radni zgodzili się na kredyt do 35 milionów złotych
  • 2010 rok - Rada Miasta Gdyni zaakceptowała kredyt w wysokości do 150 milionów złotych
  • 2009 rok - władze Gdyni ogłosiły plan zaciągnięcia kredytu długoterminowego do kwoty 140 milionów złotych
  • 2003 rok - kwota zaciągniętego kredytu wynosiła 10 milionów złotych

To oczywiście nie wszystkie pożyczki w ostatnim trzydziestoleciu, kiedy miastem rządzi ekipa związana z aktualnym prezydentem Gdyni Wojciechem Szczurkiem. Dodatkowo głośna i wielce kontrowersyjna była sytuacja z 2018 roku, kiedy to zobowiązania w kwocie 140 milionów złotych zaciągnięto za pośrednictwem spółki z udziałem samorządu, Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Gdyni. Radni opozycji mówili wówczas, że spowoduje to w przyszłości wzrost cen wody.

Co na to mieszkańcy?

O opinię na temat zadłużania się samorządu i tempa inwestycji postanowiliśmy zapytać zwykłych gdynian. Zdania na ten temat są mocno podzielone.

- Wygląda to wszystko bardzo podejrzanie - uważa pan Wojciech, mieszkaniec Grabówka. - Skoro dług ma przekroczyć w przyszłym roku już miliard złotych, to nie za bardzo wiem, na co zostały wydane te pieniądze. Ostatnią, naprawdę dużą inwestycją było dokończenie Trasy Kwiatkowskiego, finansowane zresztą głównie przez Unię Europejską. Tyle tylko, że to stało się ponad dziesięć lat temu. Potem obserwowaliśmy już inwestycyjny zastój. Nie mamy co się porównywać w tym względzie choćby do sąsiedniego Gdańska. Władze Gdyni nie są w stanie załatwić nawet prostych spraw w dzielnicach, jak choćby zorganizować obiecywany od ponad dziesięciu lat dojazd do jednego z bloków przy ul. Morskiej na Grabówku, o co rozpętała się w ubiegłym roku całkiem spora awantura. Jednym słowem wygląda to nieciekawie.

Trwa głosowanie...

Czy poziom zadłużenia Gdyni idzie w parze z inwestycjami, realizowanymi w mieście?

Innego zdania jest natomiast Amadeusz Mirkowski, mieszkaniec Redłowa.

- Nie zgodzę się z opinią, że w Gdyni nie są realizowane żadne, duże inwestycje - usłyszeliśmy od niego. - Odkąd przeprowadziłem się do niej kilkanaście lat temu z Warmii, było ich całkiem sporo. Do takich na pewno trzeba zaliczyć system Tristar oraz rozbudowę Pomorskiego Parku Naukowo-Technologicznego. Na Wiczlinie powstała też nowa szkoła. Ciągle kupowane są bardzo nowoczesne autobusy i trolejbusy. Powstaje dużo nowych tras rowerowych. Każdy, kto choć trochę interesuje się sprawami samorządu, zdaje sobie sprawę, że takie rzeczy kosztują setki milionów złotych. Ważne są też mniejsze inwestycje, które być może nie robią wielkiego wrażenia, ale są bardzo potrzebne dla lokalnej społeczności. Przykładem może być nowe boisko przy naszej szkole na Płycie Redłowskiej. Ułożenie na nim sztucznej trawy dało mnóstwo radości mieszkańcom, głównie dzieciom i młodzieży. A przecież powinniśmy inwestować w najmłodsze pokolenie.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto