Rada Powiatu zdjęła z mieszkańców dwóch ulic w Kobiórze obowiązek opłaty za wydanie praw jazdy i dowodów rejestracyjnych. 1.075 złotych, które mieliby zapłacić do kasy starostwa, zostanie w ich kieszeniach. Zapłacą jedynie za wyprodukowanie tych dokumentów, co będzie kosztowało 1.720, 20 zł łącznie.
Niewielkie w sumie pieniądze sprowokowały dłuższą i ożywioną dyskusję na ostatniej sesji Rady Powiatu. Ozwały się głosy obrońców budżetu powiatowego i zwolenników solidaryzmu społecznego z kobiórzanami. A cała sprawa wzięła się od dwóch niewinnych ulic: Poziomkowej i Paproci. Pojawiły się one na mapie Kobióra w połowie roku mocą uchwały tamtejszej Rady Gminy, która uznała, że trzeba nadać nazwy uliczkom bocznym od Promnickiej, ponieważ w tym rejonie rozwija się budownictwo.
- To normalne, że od czasu do czasu trzeba porządkować takie sprawy. Gdybyśmy tego nie zrobili, mogłoby dojść do zupełnie absurdalnych sytuacji, że powstające domy miałyby adresy typu "Promnicka 1 a, 1 b". Skoro i tak w tym miejscu domy będą powstawać, ulice muszą się jakoś nazywać. Lepiej było to zrobić teraz, gdy jest ich niewiele - wyjaśnia wójt Stefan Ryt.
Tym sposobem mieszkańcy Promnickiej (a dokładnie jej odnóg) bez ruszania się z miejsca zmienili adresy. A co za tym idzie, zostali zmuszeni do zmiany swoich dokumentów. Dowody osobiste wymieniono im bezpłatnie, bo takie jest prawo. Prowadzącym działalność gospodarczą koszt zmian w dokumentach firmy postanowiła pokryć gmina. Bo też może. Koszt nowego zaświadczenia to 50 zł. Przy Poziomkowej i Paproci trzy osoby prowadzą działalność, więc Kobiór przez nich nie zbiedniał.
Prawa jazdy (dla 26 osób) i dowody rejestracyjne (17) pozostają w gestii powiatu. W kwestii poboru opłat za ich wydanie ustawodawca pozostawia w takiej sytuacji radnym powiatowym wolną rękę. Mają prawo zwolnić ludzi z tych należności i zrezygnować z dochodu. I tak też zrobili. Chociaż nie bez weta, którego głośnym wyrazicielem był Waldemar Januszewski.
Wicestarosta Zygmunt Jeleń stwierdził, że podjęta uchwała jest "skromnym wdowim groszem powiatowym dla Kobióra". Uchwała przeszła 17 głosami przy 2 wstrzymujących się.
Będę bronił dochodów
Rozmowa z Waldemarem Januszewskim, radnym z komisji finansów
Polska Dziennik Zachodni: Jako jedyny oponował pan pan przeciwko "uchwale kobiórskiej". Dlaczego?
Waldemar Januszewski: Zawsze będę bronił dochodów powiatu. Skoro ustawodawca mówi, że rada może zwolnić z tej opłaty, to nie znaczy, że musi.
PDZ: Ale tych dochodów i tak by nie było, gdyby ludziom nie zmieniono adresów. Oni w tej sprawie są Bogu ducha winni, a radni powiatowi mogli okazać wielkoduszność.
WJ: Nasz budżet ciągle jest za mały, nie widzę powodu, żeby go pozbawiać jakichkolwiek wpływów, nawet najdrobniejszych.
PDZ: Na co wobec tego nie skąpiłby pan pieniędzy?
WJ: Na podwyżkę płac urzędników starostwa na przykład. Fachowcy odchodzą z powiatu, bo dlaczego mają pracować za 1.100 zł, jeśli gdzie indziej proponuje się im lepsze warunki płacowe? W ubiegłym roku 10 procent pracowników starostwa zwolniło się. I to z księgowości, z promocji, osoby zajmujące się pozyskaniem środków unijnych. W gminach jeśli odszedł jeden czy dwóch pracowników to wszystko. Mam zastrzeżenia także do innych decyzji odbijających się negatywnie na finansach powiatu. Pieniądze ze sprzedaży palei zamrożono na koncie, a na halę sportową w tym samym czasie bierze się kredyt. Jako radny i członek komisji finansów mam nie tylko prawo, ale obowiązek zabierać na ten temat głos i domagać się racjonalnej gospodarki budżetem.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?