Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Ważne, by dzwoniąc po karetkę mówić całą prawdę". Ratownik medyczny z Kraśnika opowiada o pracy w obliczu zagrożenia koronawirusem

Katarzyna Puczyńska
Polska Press/ zdjęcie ilustracyjne
- Zdarzyło się, że zespół został skierowany do pacjenta, który podczas wywiadu zataił kontakt z osobą przybywającą z zagranicy, a u której wystąpiły symptomy sugerujące możliwość wystąpienia zakażenia - przyznaje Paweł, ratownik medyczny z Kraśnika. Rozmawiamy z nim m.in. o tym, dlaczego takie zachowanie jest skrajnie nieodpowiedzialne.

Czy pacjenci wzywający karetkę odpowiedzialnie przestrzegają zaleceń związanych z ryzykiem rozprzestrzeniania się koronawirusa?

- Muszę przyznać, że bywa różnie. Obostrzenia, które zostały wprowadzone w kraju spowodowały, iż obywatele w znacznej części podchodzą do sytuacji z rozsądkiem. Zdarzyło się jednak, że zespół został skierowany do pacjenta, który podczas wywiadu zataił kontakt z osobą przybywającą z zagranicy, a u której wystąpiły symptomy sugerujące możliwość wystąpienia zakażenia.

Jakie były konsekwencje takiego zachowania dla Was ratowników?

- Po przewiezieniu pacjenta na oddział zakaźny w Lublinie karetkę poddano dezynfekcji, a cały zespół objęty został kwarantanną, do momentu potwierdzenia lub wykluczenia obecności koronawirusa. Niestety, przez zatajenie kluczowych informacji, doszło do wyłączenia na wiele godzin jednego z zespołów ZRM. Proszę sobie wyobrazić, w jakim byli stresie.

Czy takie sytuacje mogą odbić się także na zdrowiu innych mieszkańców?

- Oczywiście. Karetki systemowe mają zabezpieczać w stanach nagłych zagrażających życiu. Tu natomiast wystarczyłby kontakt ze swoim lekarzem i sanepidem. Byłoby to prawidłowe zachowanie procedur. W innym wypadku może dojść do sytuacji, gdy apogeum epidemii osiągnie szczyt, a nie będzie miał kto zabezpieczyć tych stanów nagłych.

Koronawirus rozprzestrzenia się w szybkim tempie. Czy w obecnej sytuacji boi się Pan o swoje zdrowie?

- Tak, normalnie po ludzku się boimy. Każdy z nas gdzieś w swej głowie ma takie nie za różowe scenariusze. Wiemy, że jesteśmy na tej pierwszej linii zagrożenia. Żyjemy w stałym napięciu, a co jeszcze przed nami, pozostaje cały czas zagadką.

Jakie zabezpieczenia mają obecnie ratownicy medyczni skierowani do pacjenta?

- Teraz rękawiczki i maski ochronne to codzienność. Zakładamy je do każdego zgłoszenia, w celu zapewnienia jak największej ochrony zarówno nam jak i pacjentom. Natomiast strój ochronny ratownik wkłada, gdy jest wyraźne podejrzenie epidemiologiczne np. pacjent miał kontakt z osobą z zagranicy, ma gorączkę, duszności. Dlatego tak ważne jest, by dzwoniąc po karetkę mówić całą prawdę.

Czy Pana zdaniem ratownicy medyczni są przygotowani na zagrożenia epidemiologiczne?

- Tak. Od wielu lat na wyposażeniu posiadamy kombinezony ochrony biologicznej na sytuacje kryzysowe. Wcześniej dotyczyło to Eboli, Sars, Ptasiej Grypy. Teraz Covid-19 spowodował, że jesteśmy postawieni w stan podwyższonej gotowości. Wielu z nas pracuje w dwóch miejscach i każde spotkanie z potencjalnym nosicielem może spowodować braki kadrowe. Istotne jest planowanie i myślenie do przodu, a także zabezpieczenie środków ochrony.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krasnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto