Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Polkowicach stanie pomnik dziewczynki z rowerem. Historia Hildegardy wzrusza do dziś!

Opr.: Grażyna Szyszka
W Polkowicach stanie pomnik dziewczynki z rowerem.
W Polkowicach stanie pomnik dziewczynki z rowerem. UG Polkowice
Polkowicach stanie pomnik dziewczynki z rowerem. Historia Hildegardy wzrusza do dziś. Ponad 100 lat temu razem z ojcem i braćmi tworzyli sławną grupę akrobatyczno-rowerowej „Aurora”. Przerwała je tragiczna śmierć dziewczynki.

Za kilka tygodni w parku w Polkowicach, gdzie jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku znajdował się ewangelicki cmentarz, stanie pomnik 15-letniej Hildegardy Morgenroth. Była córką Huberta Oskara Morgenrotha, założyciela grupy akrobatyczno-rowerowej „Aurora”. Grupa ta dawała występy na kilku kontynentach rozsławiając przy okazji miasto, z którego pochodziła, czyli Polkowice.
Świetną passę „Aurory” przerwała tragiczna śmierć Hildegardy, o której rozpisywały się zagraniczne gazety. 15-latka spoczęła w Polkowicach, na cmentarzu, który dziś staje się parkiem. Zostanie on otwarty na początku lipca, a w połowie miesiąca planowane jest odsłonięcie pomnika dziewczynki opartej o rower.

Spis treści

Historia dziewczynki z rowerem wzrusza do dziś

13 czerwca 1907 roku w Belfaście zginęła tragicznie Hildegarda Morgenroth – najmłodsze dziecko i jedyna córka Huberta Oskara Morgenrotha, założyciela grupy akrobatyczno-rowerowej „Aurora”. To dzięki występom „Aurory” Polkowice były znane na kilku kontynentach.
„Wypadek ze skutkiem śmiertelnym”. Tak orzekli angielscy śledczy w sobotę 15 czerwca, dwa dni po tragedii, do której doszło podczas charytatywnego występu „Aurora – Truppe” w teatrze Royal Hippodrome w Belfaście. Mimo wielu wojen i kataklizmów jakie przez wieki spadały na Polkowice, właśnie ta – z pozoru błaha, bo jednostkowa i prywatna – tragedia Morgenrothów, została zapamiętana jako najbardziej wzruszająca historia początku XX wieku.
 

Efektowne i niebezpieczne pokazy Aurory

O tym, jak doszło do tragedii obszernie informowały gazety w całej Europie. Nic dziwnego. Ofiarą nieszczęśliwego wypadku była zaledwie 15-letnia, ale bardzo utalentowana i szeroko już znana w Europie artystka. Przyczynkiem jej sławy były występy w rodzinnym zespole akrobatycznym „Aurora” („Aurora–Truppe”), założonym w Polkowicach przez Huberta Oskara Morgenrotha, ojca Hildegardy. Zespół złożony z piątki dzieci Oskara (córki i czterech synów) szybko zdobywał sławę dzięki efektownemu programowi artystycznemu. Efektownemu, ale jak się miało okazać, także bardzo niebezpiecznemu. Hildegarda wraz ze swoimi czterema starszymi braćmi wykonywała akrobacje na rowerach. Popisowym numerem „Aurory” była jazda dziewczyny po okrągłej platformie, trzymanej na barkach braci lub wspartej na odwróconych do góry kołami rowerach. Hildegarda wykonywała akrobacje pędząc przeciwnie do kierunku obracającej się platformy. Numer był oklaskiwany w największych halach sportowych Europy. „Aurora” miała także swój epizod artystyczny w Stanach Zjednoczonych. Publiczność z entuzjazmem podziwiała talent, zręczność i odwagę młodych polkowiczan, wróżąc niebywałą karierę całemu zespołowi, a szczególnie młodej Hildegardzie. Członków grupy zapraszano na coraz to nowe tournée.
 

Brawa i zachwyt w Royal Hippodrome

W czerwcu grupa „Aurora” ruszyła do Belfastu w Irlandii, gdzie na zaproszenie burmistrza miała dać charytatywny występ. Pieniądze z biletów miały zasilić fundusz budowy nowego stadionu lekkoatletycznego uczelni Queens College Athletics. 13 czerwca 1907 r. Royal Hippodrome był wypełniony po brzegi. W loży honorowej zasiedli m.in. burmistrz Anthony Ashley-Cooper, markiza Londonerry i markiza Dufferin – główni organizatorzy przedsięwzięcia. Występ młodych akrobatów z Polkowic wywoływał jak zwykle burzę braw i zachwyt publiczności. Napięcie wzrastało wraz z coraz bardziej skomplikowanymi i niebezpiecznymi akrobacjami. Wreszcie emocje sięgnęły zenitu. Na scenę powędrowała ogromna, drewniana platforma. Leżący na ziemi i jednocześnie siedzący na rowerach bracia Hildegardy podtrzymywali platformę poruszaną kręcącymi się kołami.
 

„Straciła równowagę i spadła z platformy…”

„W kulminacyjnym momencie pokazu czterech braci, którzy jechali w jednym kierunku, podtrzymywali platformę na wysokości 3 metrów i 70 centymetrów nad ziemią. Po platformie w przeciwnym kierunku poruszała się ich młodsza siostra. W pewnym momencie, ku przerażeniu widzów, Hildegarda Morgenroth straciła równowagę i spadła z krawędzi platformy na scenę. Jej stan był beznadziejny. Występ natychmiast przerwano. Szesnastolatka zmarła za kulisami teatru przed przyjazdem karetki mimo, że od razu zaopiekowali się nią lekarze, którzy byli na miejscu.” Tak moment tragedii opisywała ówczesna prasa angielska. Jednym z tych lekarzy był doktor Kirkhope. To on jeszcze za kulisami stwierdził u dziewczyny śmierć na skutek „podwójnego złamania, zarówno podstawy jak i sklepienia czaszki”. Zdaniem medyka powodem utraty równowagi było to, że w poprzednim numerze Hildegarda bardzo długo stała na głowie. „Kiedy znalazła się na platformie krążenie w czaszce nie zdążyło się zregenerować. Straciła równowagę i spadła z platformy co doprowadziło do pęknięcia czaszki i uszkodzenia mózgu”, wyrokował w prasie doktor Kirkhope.
 

Ciało Hildegardy spoczęło w Polkowicach

Tragiczna śmierć Hildegardy była potwornym wstrząsem dla jej ojca. Bracia natomiast przekonywali śledczych, że ich siostra znała ten numer niemal na pamięć i trudno tu mówić o złym przygotowaniu artystki. Zapewniali także, że sprzęt użyty do numeru był sprawny, a przed każdym występem systematycznie i bardzo rygorystycznie sprawdzany. Po tragedii uczniowie Queens College zdecydowali, aby cały dochód ze sprzedaży biletów przekazać rodzinie Morgenroth. Ciało Hildegardy trafiło najpierw do szpitala Royal Victoria Hospital. Stamtąd zwłoki przewieziono do kościoła św. Jerzego w Belfaście, gdzie w obecności tłumów nabożeństwo żałobne odprawił ksiądz Murphy. Po mszy ulicami Belfastu przeszła uroczysta procesja z udziałem władz, artystów i mieszkańców miasta. Żałobny korowód prowadził Arthur Roberts, jeden z najwybitniejszych artystów tamtych czasów. Kiedy pochód dotarł do portu, ciało Hildegardy przeniesiono na parowiec „Heysham”, który następnie odpłynął do jednego z pruskich portów (prawdopodobnie do Szczecina). Stamtąd cała rodzina dotarła do Polkowic. Tutaj, na cmentarzu ewangelickim (obecnie przy ul. Kopalnianej) odbył się pogrzeb dziewczyny. Jak podaje dolnośląska prasa, miał on miejsce 27 czerwca 1907 r. Uroczystość była bardzo podniosła. Hildegardę w ostatniej drodze odprowadzało całe miasto. Została pochowana obok kaplicy cmentarnej. Na jej grobie, oprócz kwiatów przyniesionych przez polkowiczan, znalazły się także bukiety podarowane przez mieszkańców Belfastu.
 

In memoriam

Cmentarza ewangelickiego w Polkowicach już nie ma. Nie ma też grobów, zniszczonych decyzją komunistycznych władz w latach 70. ubiegłego wieku. Nie ma też nagrobka Hildegardy Morgenroth, choć jej ciało na pewno tam spoczywa. Jest za to park, który właśnie przybiera nową formę: miejsca łączącego przeszłość ze współczesnością. To dlatego wśród zacisznych alejek i starych drzew znajdzie się tam również pomnik 15-letniej, zamyślonej dziewczyny opartej o rower.
(autor: Roman Tomczak, UG Polkowice)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na glogow.naszemiasto.pl Nasze Miasto