Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W kopalni jeździ ciężkimi maszynami. Po pracy odrywa się od ziemi, by szybować nad zagłębiem miedziowym

Kacper Chudzik
4 grudnia górnicza brać obchodzi Barbórkę. Wśród świętujących będzie też Damian Gola z Grębocic.

Górnik z Grębocic podanie o pracę w kopalni złożył ponad 10 lat temu... a kilka dni później został powołany do wojska. Gdy kończył służbę zasadniczą, otrzymał telefon z kadr, z zaproszeniem na rozmowę kwalifikacyjną.

- Tak to się złożyło w czasie, że rozmowa była dzień po wyjściu do cywila. Po pozytywnym wyniku upłynęły dwa miesiące i od sierpnia 2008 zostałem górnikiem w kopalni ZG Rudna. Podobnie jak mój tata, Marian, który był już emerytem. Ale też jak brat Sławek, który jeszcze wtedy pracował też na Rudnej, choć obecnie jest już na emeryturze - wspomina pan Damian. -Od kilku lat w kopalni ZG „Lubin” pracuje również mój drugi brat Krzysztof, a na ZG „Polkowice-Sieroszowie” zatrudniony jest mój szwagier Robert. Można więc śmiało powiedzieć że górnictwo to taka nasza rodzinna tradycja.

Pracę zaczynał jako śluszarz-mechanik, podobnie jak większość kolegów, z którymi w tamtym czasie przyjmował się do kopalni. Po kilku miesiącach został spawaczem, a następnie śluszarzem-spawaczem. - Pracowałem wtedy na kanale remontowym, gdzie naprawialiśmy niesprawne maszyny. A od 6 lat sam jestem operatorem ciężkich maszyn górniczych pracujących na oddziale eksploatacyjnym na szybie R-IX. Do moich obowiązków należy załadunek lub odstawa urobku w zależności od tego jaka maszyna zostanie mi przydzielona - mówi.

Damian Gola przyznaje, że osobiście nie miał na szczęście jeszcze do czynienia z tak groźnym zjawiskiem jak tąpnięcia w kopalni, - I mam nadzieję że nigdy to się nie stanie. Trzeba mieć świadomość zagrożenia, nie można natomiast ciągle żyć w strachu. Dlatego nie jest to praca dla każdego. Trzeba mieć odporną psychikę jak również wiedzę odnośnie tego co się może zdarzyć i jak temu zapobiec lub jakich sytuacji unikać - przyznaje.

Niestety, nie wszystko można przewidzieć i dlatego zdarza się, że w kopalniach zagłębia miedziowego dochodzi do tragicznych wypadków. - Takie chwile, gdy ktoś z braci górniczej nie wraca do domu, naprawdę dają do myślenia i pokazują, że ciężko jest wygrać z naturą, pomimo tego, że mamy wysokiej klasy sprzęt oraz rozwinięte służby kontrolne i procedury, które minimalizują to ryzyko. Jest to niewątpliwie bardzo niebezpieczna praca głównie dlatego że nie na wszystko mamy wpływ - dodaje.

Mieszkaniec Grębocic bardzo w swojej pracy lubi szeroko rozumianą tradycję i kulturę górniczą. Pan Damian miał okazję pracować ze starszymi kolegami, którzy swoją karierę zaczynali w kopalniach węgla i to właśnie od nich najbardziej nauczył się poszanowania górniczych tradycji.

- A co mi się w pracy nie podoba? Być może właśnie to, że czasem zapominamy o tym, czym jest górnictwo i co to znaczy być górnikiem, w dobrym tego słowa znaczeniu. Wydaje mi się że ta wspomniana wcześniej kultura i tradycja górnicza nie jest jeszcze tak rozwinięta zarówno u niektórych górników, jak i w społeczeństwie naszego regionu - mówi.

O problemach zapomina w przestworzach

Nie samą pracą jednak człowiek żyje. Po całych dniach przebywania pod ziemią górnik z Grębocic najlepiej odpoczywa... w przestworzach. Jego pasją jest bowiem paralotniarstwo.

- W pracy poznałem Jarka, paralotniarza z Lubina, który zaciekawił mnie tym niecodziennym sportem. Pomyślałem sobie: dlaczego nie spróbować? I tak się stało. Jarek poznał mnie ze wspaniałym człowiekiem, a dziś moim wielkim przyjacielem i mentorem z Głogowa - Jankiem Tarasem. Pokazał mi co i jak, i dzięki niemu pierwszy raz oderwałem się od ziemi na wysokość nie większą niż 2 metry. Wtedy poczułem, że to jest to czego szukałem - wspomina.

Wtedy też zapisał się na kurs latania swobodnego w szkole paralotniowej w Żywcu, a po kilku lotach w górach, na kurs latania z silnikiem. I tak już od kilku lat jest motoparalotniarzem. Najczęściej lata w okolicach Głogowa.

- Takie oderwanie się od ziemi mi osobiście daje możliwość oderwania się również od rzeczywistości i przyziemnych problemów, jakie ma każdy z nas. Dlatego też każdy powinien mieć coś co daje mu taką chwilę wolności i spokoju wewnętrznego. Bardzo lubię tą wolność i przestrzeń jaka jest wokół gdy jestem tam na górze - przyznaje.

Pan Damian gra też w orkiestrach zakładowych ZG „Rudna” oraz Huty Miedzi Głogów. Przygodę z muzyką zaczynał natomiast w wieku 8 lat w rodzinnej miejscowości w Orkiestrze Dętej w Grębocicach, gdzie szkolił się pod okiem kapelmistrza... czyli swojego taty, który przekazał mu nie tylko wiedzę muzyczną ale również wiele wartości którymi stara się kierować do dziś.

- W orkiestrach również grają moi bracia co daje nam wiele wspólnych tematów i kolejną rodzinną tradycję którą mam nadzieję będą pielęgnować w przyszłości kolejne pokolenia - dodaje.

Górnik jest również aktywny społecznie. Gdy tylko skończył 18 lat zaczął zdawać krew. Obecnie jest wiceprezesem Klubu HDK PCK im. „Miedzianej Kropli Krwi” przy ZG „Rudna” i uczestniczy w organizacji zbiórek krwi.

- Nasz klub organizuje od 6 do 10 zbiórek krwi w ciągu roku. O wszystkich naszych zbiórkach i innych inicjatywach społecznych można się dowiedzieć śledząc naszą stronę na Facebooku, do czego serdecznie zapraszam - dodaje.

A czego pan Damian życzy sobie i innym górnikom z okazji barbórki? - Życzę całej górniczej braci zdrowia i szczęścia górniczego. Niech święta Barbara otacza opieką nas i nasze rodziny. Z górniczym pozdrowieniem Szczęść Boże! - mówi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na glogow.naszemiasto.pl Nasze Miasto