Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tajemniczy grób bohatera odznaczonego Virtuti Militari przy kościele w Białołęce doczekał się nowego, pięknego pomnika

Grażyna Szyszka
Ksiądz z Białołęki postarał się o nowy, piękny pomnik dla bohatera pochowanego na cmentarzu przy kościele. Pieniądze na ten cel przekazał IPN.

Grób wojennego bohatera Tadeusza Grzegorzewskiego (+54 l.), który znajduje się przy samym płocie przykościelnego cmentarza ma nowy, granitowy pomnik w kształcie krzyża.

- W czwartek, 27 maja został zamontowany – cieszy się ks. Sebastian Kluwak, proboszcz parafii w Białołęce. - Wykonał go Waldemar Gabrysz, kamieniarz z ulicy Północnej w Głogowie. Jestem mu za to bardzo wdzięczny, a także za okazaną mi pomoc przy przygotowaniu projektu. Tym bardziej, że kilku innych kamieniarzy odmówiło wsparcia w tym dziele.

Projekt pomnika to pomysł proboszcza, który chciał, by wyglądał po żołniersku.

- By był męski, żołnierski, żeby wybrzmiał w nim order Virtuti Militari, którym spoczywający tu żołnierz został odznaczony za zasługi w wojnie polsko-bolszewickiej. Co prawda szczegółów z jego życia nie znamy, ale musiał się wykazać bohaterstwem, ponieważ niewielu otrzymało to odznaczenie.

Pomnik kosztował niecałe 9 tys. zł. Koszt pokrył Instytut Pamięci Narodowej, o co zabiegał ksiądz Sebastian. A to nie było takie proste, bo trzeba było złożyć odpowiednie wnioski i dodać projekt pomnika, z czym, jak się okazało, było najwięcej kłopotu. Ale udało się i w niecały rok stanął nowy pomnik.

Od plotek do IPN-u

Historią o tajemniczym grobie ksiądz Sebastian podzielił się z nami w ubiegłym roku. O tym, że w tym grobie może spoczywać narodowy bohater dowiedział się od ludzi, z plotek.

- Uważam się za patriotę, kocham moją ojczyznę i jej historię. Ucieszyłem się, jak się dowiedziałem, że na tym cmentarzu leży ponoć ktoś, kto mógł być odznaczony srebrnym krzyżem Virtuti Militari – przyznał wówczas. - Zależało mi na dotarciu do prawdy, dlatego zaprosiłem tu do nas panów IPN-u.

Wizyta ich przedstawicieli odbyła dwa lata temu. Sporządzono protokół, ale weryfikacja Tadeusza Grzegorzewskiego zajęła sporo czasu. Sprawdzano między innymi, czy na jego życiorysie nie było ciemnych plam, czy był do końca wierny swojej ojczyźnie. We wrześniu ubiegłego roku proboszcz Sebastian Kluwak otrzymał wreszcie zawiadomienie z IPN, że w mogile spoczywa bohater.

Spoczywa tam dowódca baterii

Ksiądz sam ustalił, że Tadeusz Grzegorzewski walczył w 16. Pomorskim Pułku Artylerii w czasie wojny polsko -bolszewickiej (1918-20). Dowodził jedną z baterii, którzy operowali karabinami. Na około 2 tysięcy żołnierzy tworzącym ten pułk, Grzegorzewski był jednym z 14 walczących, odznaczonych srebrnym orderem Virtuti Militari.
Oprócz tej wojennej karty, nie wiadomo nic o Grzegorzewskim. Gdzie był do 1945 roku, skąd przyjechał na Ziemie Odzyskane, a konkretnie do Borku koło Głogowa, gdzie, jak wynika z tabliczki na nagrobku, aż do śmierci w lipcu 1949 roku, był dyrektorem Zespołu Borek.
Na czarnej tablicy kamiennego, starego, nagrobka, widniał napis: Tu spoczywa Dyrektor Zespołu Borek Tadeusz Grzegorzewski 28.01.1895 – 29.07.1949. Cześć Jego Pamięci. Pracownicy.

Stara tablica na pomniku, który stał przez ponad 70 lat

Świadek tajemniczego pogrzebu

Podczas jednej z rozmów z 90-letnią Joanną Szyper, mieszkanką Pęcławia, którą ksiądz co miesiąc odwiedza z komunią świętą, okazało się, że była ona świadkiem tajemniczego pochówku. Młoda, 16-letnia wówczas dziewczyna widziała, jak przywieziono na furmance trumnę i zamiast do kościoła, zaniesiono od razu pod płot na skraj cmentarza, gdzie był wykopany grób.

Joanna Szyper z Pęcławia ma 90 lat. Jako nastolatka była świadkiem tajemniczego pogrzebu Tadeusza Grzegorzewskiego

- Była ciepła niedziela, i czekałyśmy z koleżankami przed kościołem na księdza, który przyjeżdżał rowerem z Rzeczycy by odprawić mszę świętą – opowiada nam pani Joanna. - Wtedy była tylko jedna msza, o pierwszej po południu. Stałyśmy za kościołem, na cmentarzu i rozmawiałyśmy. Od świątyni do końca cmentarza była aleja, a po bokach rosły tuje. Na raz zrobił się szum. Patrzymy, a tu niosą kogoś w trumnie i prosto tą aleją idą pod płot. Ludzie zaczęli szeptać nawet między sobą, że pewnie jakiegoś komunistę chowają. Trumnę niosło czterech mężczyzn, a za nimi szło paru chłopów. I to od nich słyszałam, jak mówili, że ten co go chowali był kierownikiem w Borku. Mówili też, że chodziło o jakąś flagę, że miał ją odrzucić i został za to ukarany więzieniem. Słyszałam, jak ludzie na cmentarzu jeszcze mówili: No, nie wykończyli go w więzieniu, to go wykończyli tutaj – wspomina pęcławianka. - Wszyscy się dziwili, że grzebią go pod płotem, a na cmentarzu przy kościele było wolne miejsce. I to bez księdza. A wystarczyło poczekać 10 minut i ksiądz już był. Takie dziwne to było.

Ksiądz wyprawi pogrzeb

Po ponad 70 latach Tadeusz Grzegorzewski doczeka się pogrzebowej mszy. Chce ją odprawić z honorami, ksiądz Sebastian. - Jeszcze nie wiem kiedy, ale na pewno to zrobię. I zaproszę gości -zapewnia.
Grobem bohatera i jego ciekawą historią ksiądz z Białołęki próbował zainteresować głogowskie stowarzyszenie „Patriotyczny Głogów", ale bez efektu.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na glogow.naszemiasto.pl Nasze Miasto