Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sylwia Gruchała i Małgorzata Glinka pokochały przystojnych Włochów

Piotr Górski, Wojciech Koerber
Paolo Cozza, gwiazda programu "Europa da się lubić", powiada, że Polski nie można nie kochać. A Polek - w szczególności! Skoro tak, to poznajmy, jak to jest z Sylwią Gruchałą i Małgorzatą Glinką.

Paolo Cozza, gwiazda programu "Europa da się lubić", powiada, że Polski nie można nie kochać. A Polek - w szczególności!

Skoro tak, to poznajmy, jak to jest z Sylwią Gruchałą i Małgorzatą Glinką. Obie bowiem najlepiej opowiedzą o miłości polsko-włoskiej, a także świątecznych zwyczajach, które czasami bardzo różnią się od naszych przyzwyczajeń. Jednak nic to. Uczucie potrafi zwyciężyć nie takie przeszkody.
Przekonała się o tym zjawiskowo piękna Sylwia Gruchała, która wczoraj poleciała doNeapolu. Włoski narzeczony naszej florecistki Luigi Tarantino - mistrz świata i medalista olimpijski w szabli - nie mógł się doczekać przyjazdu Polki. Tak jak nie mógł się doczekać miłości Sylwii, którą pierwszy raz zobaczył w 1997 r. podczas MŚ w Kapsztadzie. Ona miała wtedy 17 lat, on jest dziewięć lat starszy.
Natomiast Małgorzata Glin-ka i Roberto Mogentale są małżeństwem już z trzyipółletnim stażem. - Żyjemy ze sobą osiem lat i od początku to Roberto poświęcał się dla mnie - mówi Polka. - Tak po prostu musiało być. On występował w Serie B, więc nie ma co się oszukiwać, że grał na niższym poziomie. Mówię, występował, bo latem skończył karierę i teraz stara się odnaleźć w nowych realiach. Założył firmę handlowo-menedżerską: biżuteria, zegarki, tego typu rzeczy. Jednak wielkich inwestycji jeszcze nie robimy. Mąż dopiero zaczyna, uczy się od bardziej doświadczonych - zaznacza najlepsza siatkarka Europy w 2003 r. i MVP ligi hiszpańskiej, w której broni mistrzowskiego tytułu z Grupo 2002 Murcia.
Kto by jednak akurat teraz zaprzątał sobie głowę zwycięstwami na planszy czy udanymi atakami z drugiej linii.
- Święta we Włoszech zaczynają się tak naprawdę 25 grudnia - opowiada Sylwia Gruchała, złota medalistka floretowego turnieju podczas mistrzostw świata w St. Petersburgu. - Jednak to właściwie jedyna różnica między naszymi świętami, a tymi we Włoszech. Szczególnie na południu kraju, w Neapolu, tradycja nie zmienia się od lat. Spotykamy się w dużym gronie najbliższych, siedzimy przy stole przynajmniej trzy godziny i zajadamy się mozzarellą oraz surową szynką, przyprawioną ziołami, zwaną tutaj prosciutto. Włosi brak pierogów nadrabiają masą potraw z makaronu. No, i na koniec nie może zabraknąć wyśmienitych deserów oraz mocnego espresso - mówi zawodniczka.
Państwo Mogentale świąteczny okres spędzą w Warszawie, u rodziców siatkarki. Roberto zaciera ręce, bo uwielbia ryby w każdej postaci, kapustę z grzybami i makowca.
- On nie przepada tylko za zupą owocową i kisielami, które ja uwielbiam. No, ale to nie są świąteczne potrawy - śmieje się siatkarka.
Sylwia nie chce zdradzić, jaki prezent przygotowała dla Luigiego, bo to musi być stuprocentowa niespodzianka. Taka jak przed rokiem, gdy z trzech obrazów przedstawiających żywioły (woda, ogień, powietrze) podarowała Włochowi najładniejsze jej zdaniem płótno - ogień.
- To był pomysł mojej przyjaciółki. Przyznaję, że oryginalny - mówi Gruchała. - Mam nadzieję, że kiedyś te trzy dzieła zawisną obok siebie. W ogóle lubimy robić sobie prezenty. W zeszłym roku dostałam cudowny pierścionek.
A jak jest z przyrzeczeniem: "I nie opuszczę cię aż do śmierci"? Małgorzata twierdzi, że wierzy w miłość aż po grób. Czy to wciąż aktualne?
- Oczywiście. Nie wiem, czy to jest kanon w dzisiejszych czasach, ale powtarzam: ja w to wierzę! - twardo podkreśla. Nie jest również tajemnicą, że po igrzyskach chciałaby urodzić dziecko. - Zawsze lubiłam dzieci i ze wzruszeniem się oglądam, gdy taki brzdąc przemyka gdzieś obok mnie - tłumaczy "Maggie". - Za granicą jestem już 11 lat. Ta ogromna presja odbija się na zdrowiu, na psychice. Dlatego rok przerwy po igrzyskach w Pekinie naprawdę dobrze by mi zrobił - nie ma wątpliwości warszawianka.
Ostatnio była zmuszona brać antybiotyki, bo na jej twarzy pojawiły się dziwne plamy. Według lekarzy to efekt stresu i przemęczenia. I sygnał dla zawodniczki, że trzeba zwolnić. A dla kibiców, że trzeba zrozumieć.
Sylwia zawsze marzyła, by mieszkać w ciepłych krajach. Neapol położony tarasowo u podnóża Wezuwiusza bardzo jej się podoba. I choć miejscowi posługują się osobliwym dialektem, to Polka ceni ich otwartość oraz uśmiech dla każdego. A poza tym ten słoneczny klimat sprawia, że turyści z całego świata po prostu muszą odwiedzić Neapol. Gruchały już nie dziwi powiedzenie: "Zobaczyć Neapol i umrzeć".
Na razie florecistka pojechała do Włoch, by trochę odpocząć. Nacieszy się ubraną ze smakiem choinką. Ma też nadzieję popracować nad polszczyzną Tarantino, który nieźle sobie radzi, gdy przychodzi zamówić czerwone wino albo powiedzieć "kocham cię". "Chrząszcz brzmi w trzcinie w Szczebrzeszynie" zupełnie mu nie przechodzi przez gardło. Teraz szlifują angielski, ale wiele wskazuje na to, że Sylwia niebawem zrobi oszałamiające postępy w języku włoskim. Tuż przed świętami koleżanka ze złotej drużyny florecistek Gosia Wojtkowiak podarowała jej zestaw kaset do nauki właśnie tego języka.
Jednak od sportu w życiu obu świetnych zawodniczek uciec się nie da. Zaraz po Bożym Narodzeniu Gruchała rozpoczyna treningi.
- Nie będą to specjalistyczne zajęcia - zwierza się Sylwia. - Codziennie będę chodzić na siłownię, a pierwsze walki stoczę podczas zgrupowania w Cetniewie. Mam nadzieję, że do tego czasu z moim ścięgnem Achillesa wszystko będzie w porządku. W każdym razie do igrzysk olimpijskich, jeśli trener Tadeusz Pagiński na mnie postawi, muszę być w pełni zdrowa - dodaje nieco kokieteryjnie, bo przecież wiadomo, iż biało-czerwone bez Gruchały będą miały małe szanse w Pekinie.
Sylwia do przeprowadzki na południe Włoch dopiero się przymierza, a Małgorzata i Roberto mają w Hiszpanii piękną willę z basenem, choć - z racji obowiązków - pomieszkują w niej rzadko. A co po karierze?
- Nie wiemy jeszcze, gdzie zamieszkamy. Przez pewien czas może w Polsce? Wiele zależy między innymi od pracy męża. Z drugiej strony Hiszpania bardzo mi się podoba. Może tak to się ułoży, że tu zostaniemy na stałe. Tylko że ja nie wyobrażam sobie życia w jednym miejscu. I to jest mój problem - wzdycha dwukrotna mistrzyni Europy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto