- Przed świętami zawsze w sklepach jest więcej klientów - mówi ekspedientka ze sklepu odzieżowego przy al. Wyzwolenia. - Staramy się zatrudniać więcej sprzedawców, ale nie zawsze to się udaje.
Z kolei kierowniczka sklepu z pamiątkami przy al. Niepodległości na przedświąteczny okres już przyjęła do pracy dodatkową osobę. Tłumaczy, że to dla handlu bardzo gorący czas i aby zadowolić klientów, a także zwiększyć obroty, dodatkowe ręce do pracy bardzo się przydają.
Tuż obok jej sklepu, w piekarni gruzińskiej od jakiegoś czasu pieczywo nie jest już wypiekane na miejscu, a przywożone z innych punktów.
- Bo pracy jest tyle, że nie nadążamy ze wszystkimi zamówieniami — mówi sprzedawczyni. - W tym przedświątecznym okresie piekarz pracuje w innym miejscu. Na razie nie mamy nowego piekarza.
- Te kłopoty w sklepach to dopiero początek, bo szczyt handlowej gorączki mamy przed sobą — mówi Małgorzata Marczulewska, prezes szczecińskiego stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom. Dodaje przy tym, że coraz częściej skarżą się im nie tylko klienci, ale także pracownicy handlu.
- W dyskoncie na miejscu pracują dwie, trzy osoby — mówi. - Dostajemy zdjęcia kolejek, które ciągną się przez pół sklepu. To generuje złość klientów, a ta odbija się na pracownikach.
Liczba podobnych skarg jest podobno gigantyczna.
Zdaniem Marczulewskiej handel cierpi na wręcz makabryczne braki kadrowe.
- Wśród przykładów może być historia ze Szczecina, gdzie w jednym z dużych dyskontów na zmianie pozostała dwójka pracowników. Pani, która została przy kasie, mówiła o tym, że klienci wręcz krzyczeli na nią, by „kur.. zawołała kogoś jeszcze”, ale nie było kogo zawołać — opowiada prezes STOP Nieuczciwym Pracodawcom.
Kolejna sytuacja, z innego dyskontu, to awantura o ogromną kolejkę w sklepie, zakończona stwierdzeniem: „Nie będę stała 40 minut w kolejce, żeby kupić makaron”.
Do tego dochodzą niedziele handlowe — niektórzy pracownicy dostali wręcz nakaz przyjścia do pracy.
- Jedna z pracownic sklepu napisała nam, że będzie pracować 11 dni z rzędu po osiem godzin, bo nie ma kto jej zastąpić na zmianie — mówi Marczulewska.
Ogromnego braku rąk do pracy w handlu nie udało się „załatać” pracownikami z Ukrainy. Odpływ z zawodu jest znaczny. Okazuje się, że bardzo istotny jest w tej sytuacji stres oraz poczucie, że pracownicy handlu nie są dobrze traktowani przez klientów, ale też — przez swoich pracodawców.
A grudzień jest najtrudniejszym miesiącem w handlu. Wystarczy w piątek i w sobotę rozejrzeć się po galeriach handlowych, dyskontach oraz marketach budowlanych.
- Szał się zaczyna w okresie Black Friday i trwa do końca roku — mówią sprzedawcy. - Dla nas to czas niemalże nieprzerwanej pracy bez szansy na dni wolne czy urlop.
ZOBACZ TEŻ:
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?