Co ciekawe, właściciele serowarni nie są rolnikami. Nigdy nie zajmowali się też produkcją spożywczą. On z wykształcenia jest chemikiem, ona fizykiem, a zawodowo oboje związani byli ze służbą zdrowia.
- Słabość do serów miałem jednak od zawsze – wyznaje Igor Pietrzyk, właściciel serowarni „Sery Ślubowskie”. - Choć już pomysł ich produkcji pojawił się w mojej głowie dekadę temu.
Zaczęło się od serowego stoiska, które stało w jednej z galerii handlowych we Wrocławiu, gdzie państwo Pietrzykowie do niedawna mieszkali. Gościnnie swoje wyroby sprzedawały tam panie z Podlasia.
- Zrobiłem pokaźne zakupy. Sery były tak pyszne, że w godzinę zjadłem około kilograma różnych gatunków. Wróciłem więc do galerii i zapytałem, jak one je robią. Okazało się, że to dość trudna sztuka. Miałem do wyboru albo ją posiąść i codziennie jadać takie frykasy albo jeździć na zakupy na Podlasie – śmieje się I. Pietrzyk.
Postawił na pierwsze rozwiązanie. Kupił bańkę ze stali nierdzewnej i mleko od rolnika, a wiedzy o szczegółach produkcji szukał w internecie. Swoimi serami częstował kolegów z pracy. Nie zawsze byli z tego faktu zadowoleni. Nie obrażał się jednak, ale wsłuchiwał w uwagi i wprowadzał zmiany. Korzystne, bo z czasem jego wyroby zaczęły im naprawdę smakować. To go zmotywowało. W 2011 roku otworzył razem z żoną serowarnię w Ślubowie.
Początkowo produkcją serów zajmowali się jedynie w weekendy, a na co dzień mieszkali i pracowali we Wrocławiu. Po czterech latach Igor Pietrzyk skupił się jedynie na serach. Od roku razem z żoną mieszkają w Ślubowie, choć ona wciąż nie zrezygnowała z pracy w stolicy Dolnego Śląska, gdzie zarządza ich przychodnią a na stałe współpracuje z kilkunastoma.
- Oczywiście, zanim mąż zajął się produkcją sera na większą skalę, nie bazował już tylko na metodzie prób i błędów, ale przeszedł kursy serowarskie. Zresztą oboje stale podnosimy swoją wiedzę na ten temat. Od 7 lat współpracujemy na różnych płaszczyznach z Uniwersytetem Przyrodniczym we Wrocławiu. W ubiegłym roku wspólnie zorganizowaliśmy pierwszy wyjazd studyjny do serowarni na terenie Austrii, a kilka tygodni temu gościliśmy w serowarniach na terenie Włoch, Szwajcarii i Austrii. Mąż przymierza się nawet do napisania doktoratu na ten temat – z dumą podkreśla Jolanta Michułka-Pietrzyk.
(...)
Serowarnia w Ślubowie od początku nastawiona była na produkcje różnych serów. Rozpoczęli od podpuszczkowych niedojrzewających, potem doszedł ser typu Ricotta, dalej były twarożki i twarogi, sery dojrzewające i długo dojrzewające oraz grillowy typu Halloumi.
- Obecnie produkujemy 11 różnych gatunków sera, a biorąc pod uwagę dodatki, z jakimi je przygotowujemy wychodzi około 40 rodzajów. Pod koniec sierpnia pojawi się kolejna nowość w naszej ofercie – ser dojrzewający Caciocavallo – zdradza J. Michułka-Pietrzyk.
Dodajmy, że sery ze Ślubowa można kupić w wielu sklepach we Wrocławiu. Serwuje je także mnóstwo wrocławskich hoteli i restauracji, a także dwie w Lesznie. Jeżeli plany się powiodą, to jeszcze w tym roku ma powstać ich pierwszy sklep firmowy, będzie się mieścił bezpośrednio przy serowarni. Choć już obecnie ich produkty można kupić przez cały tydzień bezpośrednio z serowarni.
Więcej na temat serowarni "Sery Ślubowskie" przeczytacie w najbliższym numerze Panoramy Leszczyńskiej__
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?