Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Region legnicki: Gdzie leżą granice obrony koniecznej?

Mateusz Różański
Prokuratura Rejonowa w Legnicy prowadzi dwa oddzielne postępowania w sprawie zajścia, do którego doszło przed tygodniem - w nocy z 26 na 27 października. 50-latek, po powrocie do domu, zastał w swoim mieszkaniu włamywacza. Właściciel lokalu zadał złodziejowi cztery ciosy nożem. Napastnik trafił do szpitala. Przeżył.

Prokuratura wyjaśnia czy 50-letni legniczanin przekroczył granice obrony koniecznej.

- Obecnie prowadzimy dwa osobne postępowania w tej sprawie. Pierwsze dotyczy kradzieży z włamaniem, której dopuścił się 25-letni mężczyzna. Drugie- spowodowania ciężkich obrażeń ciała. Prokurator musi dokładnie przeanalizować wszystkie dowody, zapoznać się z opiniami biegłych i zdecydować, czy właściciel mieszkania rzeczywiście działał w granicach obrony koniecznej - mówi Anna Beni, szefowa Prokuratury Rejonowej w Legnicy.

Prokuratura czeka, aż stan zdrowia napastnika pozwoli na jego przesłuchanie. To może być kluczowe dla dochodzenia. Wobec mężczyzny, który bronił mieszkania, nie zdecydowano się na zastosowanie aresztu tymczasowego.

Prokurator Anna Beni przyznaje, że podobne sytuacje, w których należy rozstrzygnąć kwestię przekroczenia, lub nie, granic obrony koniecznej, należą do jednych z najtrudniejszych w prawie karnym.

- Ostatnio mieliśmy w Legnicy dwie podobne sprawy. Ta jest trzecia. W dwóch poprzednich stwierdzono, że zaszły wszelkie okoliczności do obrony koniecznej - wyjaśnia Anna Beni. - Każdy z przypadków jest traktowany indywidualnie i za każdym razem trzeba rozstrzygać, czy ktoś nie przekroczył granic obrony koniecznej.

Na czym polega obrona konieczna? Osoba, która działa w jej granicach, nie podlega karze za czyn, który w normalnych warunkach można by zakwalifikować nawet do kategorii najpoważniejszych przestępstw. Przykład?

Obywatel Kazachstanu, Unkas Kamzajew, zastrzelił w swojej ojczyźnie cztery osoby, trzy kolejne ranił. Uciekł do Polski. W Kazachstanie uznany został za zbrodniarza i wysłano za nim list gończy. W końcu trafił przed oblicze polskiego wymiaru sprawiedliwości.

Po procesie, który trwał trzy lata, Kazach został uniewinniony od wszystkich zarzutów. Okazało się bowiem, że feralnego dnia Unkasa zaatakowało 30 uzbrojonych gangsterów. Jednemu z nich wyrwał karabin i zabił czterech napastników.

Sędziowie ze Świdnicy uznali, że Kazach nie miał innego wyjścia, bo działał pod wpływem strachu oraz wzburzenia. Nie przekroczył zatem granic obrony koniecznej.

O tym, jak trudne to są sprawy, przekonuje profesor Piotr Kruszyński, autorytet w świecie prawa,
wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego.

- Wszystko zależy od tego, czy środki, jakie zastosowaliśmy podczas obrony, są adekwatne do siły ataku, jaki został wobec nas wymierzony. Oczywiście, każdy obywatel ma prawo się bronić, jednak każda taka sprawa jest rozstrzygana indywidualnie - dodaje prof. Piotr Kruszyński.

Jeżeli dojdzie do przekroczenia granic obrony koniecznej, ale sąd będzie pewny, że takie zachowanie było wynikiem strachu, można odstąpić od wymierzenia kary.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubin.naszemiasto.pl Nasze Miasto