Pustki w składzie opału w Głogowie. Ekogroszek z Ukrainy po 3600 zł za tonę

Skład opału przy Rudnowskiej Arkadiusza Jurasa dziennie odwiedza kilkanaście osób w poszukiwaniu węgla na zimę. Kolejni dopytują o towar telefonicznie. Tymczasem na placu, gdzie w poprzednich latach był wybór – pustki. Leżą jedynie trzy niewielkie pryzmy z opałem.

- Mamy czeski, lekko brunatny groszek, który jeszcze do niedawna był u nas zabroniony, po 1800 zł za tonę. Ludzie go nie kupują, bo go nie znają i nie wiedzą jak się spala. W sprzedaży jest też niemiecki brykiet po 2300 zł, który rok temu kosztował 700 zł. No i jest Ekogroszek z Ukrainy po 3600 zł za tonę -wylicza Katarzyna Juras. - Brykiet i czeski węgiel wzięliśmy ze względu na to, by ludzie nie zostali z niczym na zimę. Brykietu już nie będzie, bo Niemcy niedawno poinformowali, że do Polski już nie będzie sprzedawany.

Przed sezonem grzewczym największe wzięcie miał zawsze polski węgiel, popularny „orzech”. Ale tego akurat w składzie przy Rudnowskiej nie ma od miesięcy.

- Ostatnie resztki ze starych zapasów mieliśmy ponad pół roku temu i na razie się nie zanosi, że go kupimy. Nawet nie wiem, ile teraz kosztuje – przyznaje pani Katarzyna. - Kopalnie sprzedają go tylko odbiorcom indywidualnym, którzy aby kupić przydziałowe trzy tony stoją często po dwa tygodnie w kolejce. Nam kopalnie już nie sprzedają.

Tymczasem klienci każdego dnia dopytują głównie o polski węgiel.

- Dzwonią nie tylko z Głogowa i okolicy. Ostatnio po brykiet przyjechał pan spod Ścinawy i załadował pięć ton, bo tam u siebie nigdzie nie mógł kupić – dodaje głogowianka. - Na zimę, w zależności od domu, potrzeba najmniej 4-5 ton.

Pani Katarzyna przyznaje, że opał muszą załatwiać od pośredników. Od tych samych, którzy wcześniej kupowali węgiel z naszych kopalni. A teraz podsyłają oferty z najróżniejszych zakątków świata, tj, z Kolumbii, Indonezji czy Australii, w cenie po ponad 2 tysiące złotych netto za tonę.

- Nic nie wiemy o tym węglu, jak się spala, czy jest odsiany, po prostu nic – przyznaje głogowianka. - Mamy pojechać do portu w Szczecinie, kupić „kota w worku”, doliczyć koszty transportu i sprzedawać go ludziom po ponad trzy tysiące złotych? Co nam zostaje? Trzeba będzie palić w piecu wszystkim, oprócz opon – mówi z sarkazmem pani Katarzyna.

Składy opałowe świecą pustkami na skutek braku umów z dostawcami, za to kolejki tworzą się w przykopalnianych punktach sprzedaży. Tak jest przy wszystkich kopalniach. Od 1 września są istotne zmiany przy zakupie węgla.

- Przede wszystkim nie trzeba przy zapisie wskazać firmy transportowej odbierającej węgiel, jak to było wcześniej – usłyszeliśmy w biurze spedycji KWK Janina, wchodzącej w skład Tauron Wydobycie, podobnie jak Brzeszcze i Sobieski. - Obecnie zgłaszając się do biura spedycji węgla należy przedłożyć zaświadczenie CEEB o źródle ogrzewania domu oraz oświadczenie do celów związanym z podatkiem akcyzowym. Przy rejestracji na zakup węgla klient zostawia numer kontaktowy. Zostanie powiadomiony o terminie odbioru węgla.

Jak informują w biurze spedycji, czas oczekiwania na opał w formie kostki czy orzecha wynosi ponad dwa tygodnie. Z kolei na opał do pieców z podajnikiem trzeba poczekać ponad miesiąc. Zapisy już prowadzone są na październik.
Na jedno gospodarstwo można otrzymać maksymalnie sześć ton węgla, ale – w związku z dużym zapotrzebowaniem na opał – jednorazowo można kupić trzy tony. Zatem całość deputatu trzeba odebrać w dwóch ratach.

• Kostka i orzech z Tauron Wydobycie (Janina, Brzeszcze, Sobieski) w cenach 1199 - 1399 zł za tonę
• Ekogorszek w paczkach po 20 kg - 1499 zł za tonę
• Ekogroszek luzem - 1199 zł za tonę

(wspłółpr. Jerzy Zaborski czestochowa.naszemiasto.pl)