Rozpoczynając nowy sezon, nie popadajmy od razu w euforię białego szaleństwa. Zanim ruszymy szusować na stoki, upewnijmy się, czy nasz sprzęt jest gotowy do bezpiecznego użytkowania.
Najważniejsze jest sprawdzenie ślizgów oraz krawędzi nart, w czym bardzo pomocne będą imadełka narciarskie. To wygodne urządzenie kosztuje od 100 do nawet kilku tysięcy złotych, jednak przymocowanie go do stołu znacznie usprawnia pracę ze sprzętem.
Zaczynamy od oczyszczenia nart - resztek starego smaru najlepiej pozbyć się za pomocą benzyny ekstrakcyjnej. Następnie tzw. pałeczką do uzupełniania ślizgu niwelujemy ubytki w tworzywie. Uważajmy, żeby się nie poparzyć - pałeczkę należy najpierw podpalić!
Teraz możemy zabrać się do wyrównywania krawędzi. Zaczynamy zawsze od dołu, a najwygodniej będzie nam użyć pilnika do aluminium. Musimy być przy tym delikatni i ostrożni, aby nie wygiąć pilnika.
Ostrzenie krawędzi po bokach nart to zadanie, które wymaga sporej wprawy. Mniej doświadczeni narciarze mogą rozejrzeć się w sklepach za specjalnymi ostrzałkami z regulowanym kątem ostrzenia w stosunku do ślizgu. To wydatek od kilkudziesięciu do kilkuset złotych, jednak sprzęt znacznie ułatwia całą czynność.
Po naostrzeniu musimy jeszcze raz oczyścić krawędzie. Najlepiej zrobić to delikatnie drobnoziarnistym papierem ściernym, nawiniętym na pilnik.
Możemy przystąpić do ostatniego etapu - smarowania nart. To chyba najłatwiejsza czynność w całych przygotowaniach do sezonu; jest duży wybór łatwych do rozprowadzenia smarów (w tubkach, w sprayu czy w zestawach parafinowych). Ich ceny również oscylują w granicach kilkudziesięciu, kilkuset złotych.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?