Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prawnik wyjaśnia: Zasada domniemania niewinności

Kamil Gross
Adwokat Kamil Gross
Adwokat Kamil Gross
Naszym czytelnikom doradza adwokat Kamil Gross.

Postępowanie karne rządzi się swoimi prawami. Mówiąc „swoimi prawami” mam na myśli istotne odmienności od pozostałych postępowań np. cywilnego czy administracyjnego. W dniu dzisiejszym zajmę się jedną z naczelnych zasad postępowania karnego, a mianowicie zasadą domniemania niewinności. Co ona oznacza w praktyce? Nic więcej, jak tylko tyle (i aż tyle), że oskarżonego uważa się za niewinnego, dopóki wina jego nie zostanie udowodniona i stwierdzona prawomocnym wyrokiem. Stanowi o tym art. 5 § 1 Kodeksu postępowania karnego (dalej: „k.p.k.”).

Moim zdaniem największych problemów polskiemu sądownictwu, a przez to całemu wymiarowi sprawiedliwości przysparza kwestia, czy i kiedy wina jest udowodniona. Będąc dość częstym bywalcem sal sądowych zauważam pewien fundamentalny problem. A mianowicie, problem który polega na tym, że nierzadko, a przez to stanowczo zbyt często, sąd uznaje, że wina oskarżonego została udowodniona wtedy, gdy sam przewodniczący składu sędziowskiego nabierze, skądinąd, subiektywnego przekonania, że oskarżony dopuścił się czynu, którego popełnienie zarzuca mu oskarżyciel. Udowodnienie winy nie polega jednak na doprowadzeniu wskutek różnorakich środków dowodowych do powstania w umyśle sędziego przekonania o winie oskarżonego, a na przedstawieniu takich dowodów, które ponad wszelką wątpliwość wykazują ową winę. Jednocześnie muszą być to dowody wiarygodne, a niegdyś musiały być ponadto legalne.

Przeciwnicy tak postawionej tezy będą z pewnością powoływać się na statystyki i konieczność uchronienia społeczeństwa przed kontaktem z groźnymi przestępcami. Nie taki jest jednak cel funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości. Celem zespołu organów, mechanizmów i narzędzi składających się na szeroko rozumiany wymiar sprawiedliwości jest dążenie do tego, aby sprawca przestępstwa został wykryty i pociągnięty do odpowiedzialności karnej, a osoba niewinna nie poniosła tej odpowiedzialności (art. 2 § 1 pkt 1 k.p.k.). Nie sposób nie zaobserwować wszechobecnego dążenia do pociągnięcia sprawcy do odpowiedzialności karnej (z dążeniem do jego wykrywania wydaje się być nieco gorzej), natomiast coraz trudniej jest doszukać się baczenia, aby osoba niewinna, bezpodstawnie postawiona w stan oskarżenia, nie poniosła odpowiedzialności karnej. Z założenia bowiem podchodzi się do osoby oskarżonej jak do osoby winnej, podczas gdy m u s i być ona traktowana jako osoba niewinna aż do samego końca postępowania, czyli do wydania prawomocnego wyroku, a więc takiego, od którego nie przysługuje zwyczajny środek zaskarżenia. Nie zgodzą się ze mną z pewnością niektórzy sędziowie karniści oraz prokuratorzy, jednakże to o nich jest tutaj w głównej mierze mowa. Nie można zapomnieć również o przedstawicielach mediów, jednak od nich z reguły nie wymaga się aż tak daleko posuniętej wrażliwości na fundamentalne zasady prawa. Łamanie zasady domniemania niewinności, a więc traktowania oskarżonego jak niewinnego widać już na etapie przeprowadzania pierwszych czynności przed sądem. Sąd, który okazuje przychylność pokrzywdzonemu (jeżeli występuje w danej sprawie), a jednocześnie szorstkość oskarżonemu, którego sposobem zadawania pytań, uwagami, ograniczaniem możliwości wypowiedzenia się, wprowadza w stan niepewności, nerwowości, nierzadko paraliżującego strachu, nie jest sądem przestrzegającym zasady prawa, a przez to zasady Państwa Prawa. Nasza wizja przebiegu procesów karnych jest w dużej mierze wykreowana poprzez hollywoodzkie super-produkcje, w których adwokat przekracza próg sali sądowej niczym Aleksander Wielki granice Persji, by po skończonej walce usłyszeć z ust ławy przysięgłych: „Niewinny!”. Jednak te hollywoodzkie scenariusze nie są jedynie idyllicznymi marzeniami. Tak bowiem winien

wyglądać każdy system postępowania karnego, gdzie niewypaczona zasada domniemania jest święta.

Wypełnianiu naczelnej zasady domniemania niewinności powinny służyć inne zasady i przepisy postępowania karnego, jak na przykład: „jeden świadek – żaden świadek”, która w naszym systemie prawnym nie występuje. Oznacza to tyle, że pomówienie przez jedną osobę o popełnienie czynu zabronionego, może doprowadzić (i niestety często prowadzi) do skazania. Tymczasem dysponując jedynym dowodem w postaci zeznań jednego świadka nie powinno w ogóle mowy o stawianiu w stan oskarżenia danej osoby.

Wyrok uniewinniający zapada nie tylko wówczas, gdy udowodniono, że oskarżony jest niewinny, ale także – i przede wszystkim – wtedy, gdy nie udowodniono, że jest on winny zarzucanego czynu. I to jest kwintesencja zasady domniemania niewinności. Tymczasem na polskie sale sądowe wkrada się rutyna, nieuzasadnione kierowanie się intuicją sędziowską wynikającą z doświadczenia zawodowego, które przesłaniają naczelne zasady postępowania karnego. Być może dobry sędzia karnista to nie ten z bogatym doświadczeniem zawodowym, a ten który od początku do końca postępowania pozostaje niewzruszony wobec swoich przeczuć i przekonań, który nie pozwala na odczuwanie przez którąkolwiek ze stron, że wygrywa lub przegrywa. I tych ostatnich sędziów również nie brakuje w polskim sądownictwie, co napawa ogromnym optymizmem.

Powyższe rozważania mogą zostać niesłusznie odebrane jako zarzuty pod adresem sądów, tymczasem stanowią one niemy krzyk wobec niesprawiedliwości, która często staje się chlebem powszednim sal sądowych w Polsce. Niesprawiedliwości, dla której Kodeks postępowania karnego rozumiany w sposób prawidłowy - niewypaczony, nie przewiduje miejsca.

Więcej porad znajdziesz tutaj:

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na glogow.naszemiasto.pl Nasze Miasto