Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pożar nielegalnego składowiska w Jakubowie. Mijają właśnie dwa lata, a sprawa wciąż w prokuraturze

Redakcja
24 lipca 2018 roku spłonęło nielegalne składowisko odpadów w Jakubowie. Choć już kilka dni później właściciel składowiska usłyszał prokuratorskie zarzuty, to sprawa nie zakończyła się do dziś.

Tego dnia mieszkańcy Jakubowa w gminie Radwanice nie zapomną jeszcze przez wiele lat. Gdy kłęby czarnego dymu z płonących chemikaliów wzbiły się w powietrze przerażeni ludzie zaczęli wywozić dzieci do rodzin w innych miejscowościach. Akcja gaszenia nielegalnego składowiska trwała kilka dni, a brało w niej udział wiele jednostek straży z całego województwa Dolnośląskiego i kilka z Lubuskiego.

Już kilka dni później prokuratura postawiła zarzuty 74-letniemu Januszowi G., właścicielowi nielegalnego składowiska. Został też wtedy aresztowany. Niemniej jednak od tamtej pory sprawa wciąż nie zakończyła się skierowaniem do sądu aktu oskarżenia. A właśnie mijają dwa lata od pożaru.

- Postępowanie trwa, a wątek składowiska w Jakubowie jest tylko jednym z wielu badanych - tłumaczy długość trwania sprawy Lidia Tkaczyszyn, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

Śledczy nie chcą zdradzać szczegółów tego postępowania. Trudno też przewidywać ile jeszcze ono potrwa. W optymistycznych wariantach zakłada się, że może we wrześniu prokuratura wykona kolejne ruchy.

Tymczasem Janusz G. już dawno temu został zwolniony z aresztu.

- Już jakiś czas temu widziałem go w Głogowie uśmiechniętego od ucha do ucha - mówił nam jeden z mieszkańców miasta, który zna 74-latka.

Jak mówi nam prokurator Lidia Tkaczyszyn mężczyzna został wcześniej zwolniony z aresztu, ze względu na opinię lekarską. Jego stan zdrowia wymagał podjęcia leczenia poza warunkami aresztu śledczego.

Druga bomba ekologiczna wciąż tyka

Tymczasem w Głogowie znajduje się drugie nielegalne składowisko powiązane z rodziną Janusza G. Od dwóch lat trwają starania miasta o jego zlikwidowanie. Pierwotnie zakładano, że utylizacja odpadów z tego miejsca może kosztować około 13 milionów złotych. Na obecne stawki kwota ta szacowana jest już jednak nawet na 30 milionów.

Miasto próbowało zainteresować problemem władze krajowe, jednak do tej pory bez większego rezultatu.

Rozmowy przerwała epidemia

Wiceprezydent Głogowa Wojciech Borecki w lutym spotkał się w sprawie składowiska z przedstawicielami Ministerstwa Środowiska oraz Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Rozmowy miały być kontynuowane w połowie marca, ale wtedy wybuchła epidemia koronoawirusa. Teraz wiceprezydent ponownie próbuje umówić się na spotkanie.

- To są ogromne pieniądze i nie chcielibyśmy, żeby uprzątnięcie tych nielegalnych odpadów odbyło się kosztem rozwoju miasta. Nie tylko Głogów ma ten problem, bo podobnych składowisk jest bardzo dużo w całej Polsce - mówi Wojciech Borecki.

W przygotowaniu są również kolejne pisma z wnioskami o wsparcie. Miasto wciąż próbuje pozyskać środki z Funduszu Ochrony Środowiska. Nie ma bowiem wątpliwości, że sam samorząd nie będzie w stanie poradzić sobie finansowo z utylizacją.

- Dodajmy, że w Polsce utylizacją takich odpadów zajmuje się osiem spalarni. A potrzebnych jest około stu, to jest taka skala problemu - dodaje W. Borecki.

Zobacz zdjęcia z pożaru

Pożar nielegalnego składowiska w Jakubowie. Mijają właśnie d...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na glogow.naszemiasto.pl Nasze Miasto