Dziewięćdziesiąt sześć osób zginęło, jak powiedział Tadeusz Mazowiecki "na posterunku", aby oddać hołd pomordowanym w Katyniu. Jaką naukę powinniśmy wyciągnąć z tej lekcji?
Trudno mi coś tu jeszcze dodać, bo z ust wielkich tego świata padło już tyle mądrych słów na temat marności życia, jego przemijania i tego, co w nim najważniejsze. Są momenty, kiedy wszystkie plany, kalkulacje, zamierzenia polityczne nie mają żadnego znaczenia. Życzyłbym sobie, żeby pozostałych przy życiu nauczyły umiejętności współpracy, wzajemnej życzliwości, przeżywania każdego dnia w radości, a nie w ciągłych bojach i kłótniach politycznych.
Przed pięcioma laty dowiedliśmy, że szybko potrafimy się jednoczyć w bólu, ale tak samo szybko potrafimy się też dzielić.
To fakt, zmarł wielki człowiek i też było wielkie uniesienie, a potem życie potoczyło się swoimi torami. Wydaje mi się, że natura ludzka jest taka, że po niedługim czasie zapomnimy o tym, co się stało. Może nie zapomnimy w sensie dosłownym, w sensie samej pamięci, ale nie będzie to miało wpływu na nasze dalsze postępowanie. Na pewno też, co nie jest moim wymysłem, sobotnia katastrofa coś w historii Polski zmieni. Czy będzie to poprawa na lepsze, czas pokaże.
Jaka była Pana pierwsza reakcja?
Nie mogłem w to uwierzyć. Kiedy dostałem sms-a od znajomego, że był wypadek z udziałem prezydenta, jeszcze się łudziłem, że wyjdą z niego żywi ludzie. To, co się stało, chyba do tej pory jeszcze nie do końca do mnie trafia.
Jerzy Buzek powiedział w sobotę po południu: "Każdy z nas miał dzisiaj plany, ale teraz nie mają już one znaczenia". Jakie Pan miał plany właśnie na ten dzień, czy któreś z nich musiały zostać odłożone?
Realizuję je w zupełnie inne atmosferze, gdyż tragedia ta wpłynęła na moje zachowanie, na mój stosunek do życia.
Taka tragedia nie przydarzyła się dotąd żadnemu narodowi. Czy wpłynie na styl uprawiania polityki w Polsce albo jakość najbliższej kampanii prezydenckiej?
Z pewnością. W to akurat wierzę, że ta kampania będzie zupełnie inna, choćby z tego powodu, że będzie znacznie przyśpieszona. Trudno w tej atmosferze mówić o kampanii, jaka czekałaby nas jesienią. Mam nadzieję, że będzie miała bardziej cywilizowany charakter i będzie zdecydowanie spokojniejsza, a może i przez to bardziej merytoryczna.
W jaki sposób, za kilka lub kilkanaście lat, dzień 10.04.2010 będzie opisywany w podręcznikach do historii?
Długo starałem się szukać w pamięci tak precedensowego wydarzenia i nie znalazłem. Po raz pierwszy głowa danego państwa traci życie z tak ogromną ilością ludzi piastujących tak ważne stanowiska. To jeden z najczarniejszych dni w historii naszego kraju i tak właśnie będzie wspominany. Dodatkowego charakteru dodają mu miejsce i czas.
Jakie wnioski organizacyjne musimy z tego wyciągnąć? Czy tak wiele osobistości z życia politycznego powinno lecieć jednym samolotem?
Niestety, nie ma takiego formalnego zakazu i praktyki tej się nie stosuje. Podzielam opinię, że tak dużo osób znaczących dla funkcjonowania państwa nie powinno się znaleźć jednocześnie w jednym środku transportu.
Czy pomiędzy wydarzeniem sprzed siedemdziesięciu laty, a tym ubiegłosobotnim pod Smoleńskiem można postawić znak równości?
Moim zdaniem łączy je utrata polskich elit oraz, o czym już wspomniałem, miejsce i czas. Niezależnie od tego, czy lubiliśmy prezydenta Lecha Kaczyńskiego, czy się z nim zgadzaliśmy, czy krytykowaliśmy, był jednak głową państwa.
Uważam, że tak długo, jak trwać będzie pamięć o Katyniu, to przeklęte miejsce będzie się kojarzyło zarówno z jednym, jak i drugim wydarzeniem.
echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?