Eksperci sprawdzą, czy dzieci ćwiczyły w sali grożącej zawaleniem
Po anonimowym telefonie matki niepełnosprawnego ucznia, nadzór budowlany zamknął salę gimnastyczną w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym. Niepokojąco wygięły się tam drewniane belki stropu.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, ugięcie belek wynosi 8 centymetrów.
Już 24 października zeszłego roku dyrektorka szkoły Barbara Chmielowska, alarmowała o tym urząd miasta. W piśmie zwracała uwagę, że taki stan jest groźny dla zdrowia i życia uczniów. Do placówki uczęszcza około 200 niepełnosprawnych. – Niestety, nie dostałam żadnej odpowiedzi z ratusza – mówi Barbara Chmielowska.
Dokument znikł
Wokół sali zapadła cisza do 30 stycznia. Wtedy z ratusza do placówek oświatowych rozesłano pocztą elektroniczną pilne polecenie, aby dokonać przeglądu dachów.
– To była reakcja na tragedię w Katowicach – przyznaje Tadeusz Spendowski, dyrektor wydziału oświaty urzędu miasta. – 2 lutego dostaliśmy odpowiedź ze szkoły, że belki stropowe w sali gimnastycznej są ugięte. Wtedy prezydent polecił ją natychmiast zamknąć.
Zapytaliśmy Tadeusza Spendowskiego, dlaczego nie zareagowano na alarmistyczne pismo dyrektorki ośrodka z października 2005 roku. Szef oświaty twierdzi, że nic nie wie o takim dokumencie. Ale gdy od nas o nim usłyszał, zaczął natychmiast poszukiwania.
– Niestety, na razie nie znalazłem – powiedział dyrektor Spendowski, kończąc wczoraj dzień pracy.
W piątek, 3 lutego, około godziny 10 na sytuację w ośrodku zareagowała matka jednego z uczniów. Zadzwoniła do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Legnicy i poinformowała o niebezpiecznie wygiętym suficie.
Inspekcja w sali
– Natychmiast udałam się do szkoły – mówi Janina Dubiel, szefowa Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. – Gdy zobaczyłam stropy, poleciłam zamknąć salę. Pani dyrektor wspomniała mi o październikowym piśmie do władz miasta. Nie mówiła nic o innych poleceniach z ratusza.
Rozstrzygnie ekspertyza
Zgodnie z prawem, dyrektor szkoły powinien co roku robić przeglądy techniczne i dokonywać odpowiednich wpisów do książki budynku. Przeglądy techniczne należy przeprowadzać co pięć lat. Dlatego inspektorzy nadzoru zażądali tej książki, ale jej nie zobaczyli. – Pracownica, która prowadzi dokumentację, jest chora. W piątek była w sanatorium – tłumaczy dyrektor Chmielowska. – Dlatego umówiliśmy się z inspektorami nadzoru na czwartek, 9 lutego, wtedy pokażemy dokument.
Wczoraj PINB wydał pisemną decyzję nakazującą zamknięcie sali i przeprowadzenie ekspertyzy przez rzeczoznawcę budowlanego.
– Od tego, co orzeknie specjalista, zależeć będą dalsze nasze kroki – dodaje Janina Dubiel. – Nie mogę wykluczyć, że zawiadomimy prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa, ale to ostateczność – zastrzega się pani inspektor.
Najbardziej poszkodowane są teraz dzieci. Zajęcia wychowania fizycznego odbywają w świetlicy. – To prowizorka – przyznaje pani dyrektor. – Dzieci leżą na materacach. Tymczasem właśnie nasi niepełnosprawni podopieczni bardzo potrzebują tych zajęć. Mamy bardzo dużo uczniów ze skrzywieniami kręgosłupów. Trudno byłoby ich prowadzać do innych pobliskich sal gimnastycznych – dodaje Barbara Chmielowska. •
Radni nic nie wiedzieli
Sprawą sali w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym poruszeni są legniccy radni. Jerzy Szałański z komisji oświaty i wychowania powiedział nam, że ogólny zły stan techniczny szkoły był mu znany. – Nie wiedziałem jednak nic, że jest taki problem – mówi zaskoczony Szałański. Radny Andrzej Wyporkiewicz uważa, że sprawę powinna zbadać komisja rewizyjna. – Chodzi o wyjaśnienie, czy urzędnicy nie dopuścili się zaniechań – uzasadnia.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?