Pan Ferdynand ma 102 lata i wciąż świetnie się trzyma. Uhonorował go prezydent

Pan Ferdynand mimo 102 lat na karku wciąż trzyma się świetnie. Do niedawna jeździł jeszcze samochodem, lecz teraz sam przyznaje, że wzrok już nie ten - więc za kółko wsiadać nie będzie. Ale wciąż porusza się sam, korzystając tylko z laski. Chętnie opowiada też o swojej przeszłości.

Przez wiele lat Ferdynand Jardel mieszkał w Goli w gminie Szlichtyngowa. Kilka lat temu zmarła jego żona. Wtedy też mężczyzna przeniósł się do Głogowa - do Domu Opieki Społecznej „Magnolia".

– To bardzo kulturalny człowiek, który ma wiele ciekawych historii do opowiedzenia. Zawsze stara się być nienagannie ubrany, a po jego manierach widać starą, przedwojenną szkołę. Stawiamy go za wzór – mówi Jolanta Kaczmarek, dyrektor DPS.

9 sierpnia pana Ferdynanda odwiedzili przedstawiciele głogowskiego starostwa, wojewody oraz burmistrz Szlichtyngowej. Wręczony został mu Złoty Krzyż Zasługi przyznany przez prezydenta Andrzeja Dudę.

102-latek urodził się w Stanach Zjednoczonych Ameryki, w okolicach Nowego Jorku. Jego ojciec był polskim emigrantem, matka Amerykanką. Do Polski wraz z rodziną przyjechał w 1925 roku. Zamieszkali wtedy na Wołyniu.

– Wybuchła wojna... tragedia była. Ja byłem w wojsku i już do domu nie wróciłem. Miałem jesienią iść do cywila, ale przeszkodziła w tym właśnie wojna – wspomina pan Ferdynand.

Przez wojnę czekała go długa tułaczka. Przez Rumunię, Włochy i Francję trafił do Wielkiej Brytanii, skąd przeszedł bojowym szlakiem do Ojczyzny.

Po wojnie trafił w okolice Szlichtyngowej. Pracował na kolei. Jak przyznaje, długowieczność jest u niego rodzinna. Jego ojciec dożył wieku 104 lat. Pan Ferdynand dodaje też, że stronił w życiu od używek.

– Papierosów nie paliłem, coś tam się tylko raz za młodego zakurzyło. Alkoholu? Ze dwa litry może w życiu wypiłem – mówi ze śmiechem.