Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na kolei nie można polegać, więc na Dolnym Śląsku jej nie lubią

Piotr Kanikowski
Ewelina Frankiewicz i Paulina Zawadzka korzystają z kolei, bo nie mają innego wyjścia
Ewelina Frankiewicz i Paulina Zawadzka korzystają z kolei, bo nie mają innego wyjścia fot. piotr krzyżanowski
Według danych Urzędu Transportu Kolejowego, dolnośląskie pociągi przewiozły w okresie od stycznia do lipca tego roku prawie o jedną trzecią mniej pasażerów niż w podobnym okresie rok wcześniej. Ludzie nie chcą z nich korzystać. Dlaczego?

Punkt 1: rozkłady. Pisane zza biurka, oderwane od potrzeb mieszkańców. - Gdy kończę lekcje o godz. 15.20, muszę do siedemnastej czekać na pociąg. W domu jestem o wpół do szóstej - opowiada licealistka Paulina Zawadzka z Malczyc. Jeździ koleją, bo nie ma innego wyjścia. Żaden autobus ani żaden bus z Legnicy do Malczyc nie kursuje.

Punkt 2: punktualność. A raczej całkowity brak punktualności. Robert Koś spod Rybnika w środę jechał rzeszowskim interregio do Legnicy. Pół godziny czekał u siebie na stacji. Potem pociąg zmienił trasę. U celu był z 50-minutowym poślizgiem.

Punt 3: bylejakość. W każdym calu. - Jak na dworze ciepło, to w pociągu grzeją, że nie idzie wytrzymać. A jak mróz, ogrzewanie nie działa - opowiada Ewelin Frankiewicz, legniczanka.
- Według rozkładu jazdy wiszącego na stacji w Legnicy pociąg Drezno-Wrocław powinien odjechać o godz. 15.55. W rzeczywistości odjeżdża o 16.20, tylko nikt tej zmiany nie naniósł na tablicę - mówi pan Robert.

Przewoźnicy niespecjalnie poczuwają się do winy.
- Na pewno podstawowy wpływ na liczbę podróżnych ma oferta, czyli rozkład jazdy. On jednak nie zależy od nas - mówi dyrektor Andrzej Piech z działu sprzedaży spółki PKP Przewozy Regionalne. - Na wynik wpłynęła mroźna i długa zima, która sprawiła, że kolej nie była pewnym środkiem transportu. Na pewno odczuwamy też skutki demografii: weszliśmy w niż, mniej jest uczniów i studentów, a to przecież nasi naturalni klienci.

- Nam pasażerów przybywa - z satysfakcją podkreśla Magdalena Szulecka, rzeczniczka marszałkowskiej spółki Koleje Dolnośląskie. Pokazuje liczby. W pierwszym półroczu 2010 roku KD przewiozły prawie 257,5 tys. osób - to o 140 tys. więcej niż w roku 2009. Warto jednak zwrócić uwagę, że to także efekt przejmowania linii (i pasażerów) od PKP Przewozy Regionalne.

Kolej traci pasażerów niemal w całej Polsce, ale nigdzie w takim tempie, jak na Dolnym Śląsku.
Według Urzędu Transportu Kolejowego, od stycznia do lipca 2010 roku z usług licencjonowanych przewoźników skorzystało 151,6 mln osób, czyli aż 14,7 mln klientów mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego. Jedynie w województwie mazowieckim kolei nieznacznie przybyło pasażerów. Na Dolnym Śląsku spadek jest największy - o 29,4 proc.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na glogow.naszemiasto.pl Nasze Miasto