Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Między ewangelią a polityką

Katarzyna Kaczorowska
fot.  dariusz gdesz
fot. dariusz gdesz
Rozmowa z prof. Włodzimierzem Suleją, szefem wrocławskiego oddziału IPN, historykiem • Krótko po wojnie biskup Kominek wydał na Śląsku dekret, w którym zabraniał spowiadania w języku niemieckim.

Rozmowa z prof. Włodzimierzem Suleją, szefem wrocławskiego oddziału IPN, historykiem

• Krótko po wojnie biskup Kominek wydał na Śląsku dekret, w którym zabraniał spowiadania w języku niemieckim. 20 lat później został autorem listu biskupów polskich do biskupów niemieckich. Jak doszło do tej zmiany?
– Trudno znaleźć jednoznaczne rozstrzygnięcie, co doprowadziło do powstania orędzia. To działanie na Śląsku Opolskim, o którym pani wspomniała, nie było aż tak restrykcyjne. Poza tym trzeba pamiętać, że o ile poszczególni duchowni swoje zapatrywania mogli mieć bardziej zbliżone do ziemskiego stosunku np. do Niemców, o tyle Kościół był i jest Kościołem powszechnym.
Z jednej strony trzeba brać pod uwagę wielowiekową misję Kościoła oraz wynikającą z niej i z ewangelii, konieczność określonych zachowań. Z drugiej, istniała konieczność polityczna. Z punktu widzenia nie tylko zwykłego, polskiego katolika, ale i episkopatu – w mojej ocenie – powstanie listu miało swoje źródło w głębszym spojrzeniu na realia, również polityczne, które nakazywało wyrównywanie stosunków nie wedle doraźnych potrzeb, tylko z głębszych przesłanek. Nakazywały one stabilizację struktury kościelnej na ziemiach zwanych odzyskanymi i dlatego konieczne było wyrównanie zaszłości między jednym i drugim episkopatem. Możemy powiedzieć, że późniejsze decyzje Pawła VI mocujące polskie struktury Kościoła na tych ziemiach nie byłyby możliwe, gdyby nie ten list.
Ta sytuacja mieściła się wbrew pozorom w polityce ówczesnych władz polskich.

• Skąd w takim razie ta histeryczna nagonka na episkopat?
– Władza uznała, że jest to działanie konkurencyjne, przełamanie jej monopolu. W tym czasie przecież toczył się tzw. spór milenijny, aresztowano kopię jasnogórskiego obrazu. Kościół burzył obraz jednolitego społeczeństwa, stawał się realnym czynnikiem oporu wobec systemu.

• List powstał pod koniec Soboru Watykańskiego II. Czy szczególny duch, jaki towarzyszył temu wydarzeniu, mógł stać się jednym z impulsów do napisania orędzia?
– W Rzymie powstało 56 listów do wszystkich episkopatów, zapraszających do udziału w obchodach 1000-lecia chrztu Polski. Ten miał znaczenie szczególne, bo dotyczył szczególnego sąsiada. To, że pracowano w Rzymie, wynikało moim zdaniem z tego, że łatwiej i swobodniej można było się poruszać w Watykanie niż np. w Warszawie czy Wrocławiu.

• Unikano inwigilacji?
– Kościół miał świadomość, że jest penetrowany przez agentów służby bezpieczeństwa. To było oczywiste, że możliwość swobodniejszych ruchów, również tych o znaczeniu politycznym, pojawiała się po opuszczeniu kraju. I zapewne był to jeden z czynników sprzyjających pracy nad listem właśnie w Rzymie, podczas soboru. Myślę, że znaczenie miał też duch zmian, jakie wtedy w Kościele następowały. Nie dziwi więc ani miejsce, ani czas. Jest raczej rzeczą zdumiewającą, że ostrożny zwykle episkopat jednak podjął pod wpływem dwóch wybitnych kapłanów tego typu decyzje.

• W grudniu 1965 roku, podczas konferencji episkopatu w Warszawie, na Miodowej władza zorganizowała protesty, które miały wyrażać oburzenie zwykłych obywateli. Polaków rzeczywiście oburzył list biskupów?
– Te protesty były sterowane. Listowi towarzyszyła poza tym bardzo agresywna kampania, głównie prasowa. Bardzo ostro wygrywano antyniemieckie fobie. Odwoływano się do urazów związanych z doświadczeniami wojny, które dla wielu Polaków były jak najbardziej realnymi przeżyciami. O ile nie mam żadnych wątpliwości, że to, co się działo na Miodowej, było wyreżyserowane od początku do końca, to jednocześnie nie mam również wątpliwości, że mogły zdarzać się i to w środowisku ludzi o głębokiej wierze postawy, które negowały sens działania podjętego przez episkopat.
Przytoczę inny przykład z lat 70. Prowadziłem zajęcia konserwatoryjne z historii najnowszej ze studentami naszego uniwersytetu. To był pierwszy rok, a zajęcia poświęcone były właśnie temu zagadnieniu, ale w kontekście propagandy. I posłużyłem się broszurą, która została wydana w 1966 roku, gdzie był tekst orędzia, reakcje na ten list, argumenty. Dałem tę książeczkę tym młodym ludziom, pragnąc się przekonać, czy będą w stanie dostrzec manipulację. I okazało się, że chwyty propagandowe z połowy lat 60. docierały do nich jako prawda. W zdecydowanej większości nie rozumieli kontekstu, nie dostrzegali manipulacji, a niektórzy skłonni byli argumenty władz PRL traktować poważnie.

• Byli wychowani na filmach wojennych i taka frazeologia była dla nich żywa.
– To też, na pewno wynikało to z wieloletniego odwoływania się do bardzo silnych kalek historycznych.

• W liście biskupów polskich do biskupów niemieckich padły słynne słowa o przebaczaniu. W tym rachunku sumienia obóz w Łambinowicach na Opolszczyźnie znalazł się dopiero w latach 90.
– Tak, ale wcześniej była msza pojednania w Krzyżowej z Tadeuszem Mazowieckim i Helmuthem Kohlem. Nie byłoby tej mszy, gdyby nie ten list. Nie byłoby też zapewne sprawy Łambinowic. Orędzie biskupów to jedno z najważniejszych wydarzeń we współczesnej historii Polski, które rzeczywiście stało się impulsem, zaczynem nowych relacji polsko-niemieckich. O znaczeniu tego orędzia najlepiej też świadczy to, że w jego 40. rocznicę oba episkopaty przygotowały nowy list do Polaków i Niemców.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto