Leśnik i ginekolog ofiarami szerszeni. Ten pierwszy połknął niebezpiecznego owada

Strażacy ostrzegają żeby latem szczególnie na te owady uważać. Przypadków usuwania gniazd os i szerszeni wciąż jest bardzo dużo.

Leśnik z Czarnej Dąbrówki, który połknął szerszenia, nie chce podawać swojego imienia i nazwiska. Opowiada za to o okolicznościach tego nieszczęśliwego wypadku.

- Było gorąco. Gdy chciałem mocniej nabrać powietrza połknąłem owada. Początkowo myślałem, że to osa, ale później okazało się, że to był szerszeń - mówi nam leśnik.

Owad użądlił go będąc już w przełyku, a na domiar złego leśnik doznał wstrząsu anafilaktycznego. Był na granicy życia i śmierci, bo w takiej sytuacji krtań puchnie i się zaciska, ale udało mu się wezwać pomoc. Czas naglił, więc zaangażowano śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który przyleciał z bazy w Koszalinie i przetransportował mężczyznę do szpitala w Słupsku.

- Reakcja uczuleniowa miała bardzo ostry przebieg - przyznaje Justyna Sochacka, rzecznik prasowy Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Do wypadku doszło w piątek 1 sierpnia, a jeszcze na początku tygodnia leśnik przebywał w szpitalu.

- Leczę się i pewnie jeszcze długo tu poleżę - komentuje leśnik.

Więcej szczęścia mieli lekarze z bytowskiego szpitala. Szerszeń użądlił ginekologa w okolice szyi. Na szczęście obyło się bez wstrząsu anafilaktycznego.

- Jego organizm nie był uczulony i wiem też, że inny lekarz “walczył” z szerszeniem, ale nie został użądlony - mówi Ewa Wichłacz, rzecznik prasowy Szpitala Powiatu Bytowskiego.

Ginekolog został użądlony po wyjściu spod prysznica w lekarskej dyżurce. Gniazdo szerszeni w szpitalu zostało już usunięte przez strażaków.

Więcej o podobnych przypadkach w powiecie bytowskim w Dzienniku Powiatu Bytowskiego z 8.08. Ściągnij elektroniczną wersję gazety.