Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Legnica: Proces za skatowanie dyrektora EnergiiPro

Redakcja
Piotr Krzyżanowski
Przed legnickim Sądem Okręgowym rozpoczął się wczoraj proces zleceniodawcy skatowania jednego z zastępców dyrektora EnergiiPro w Legnicy oraz trzech bandytów, którzy omal go nie zamordowali. Do tego bestialskiego napadu doszło 3 czerwca tego roku w Wilkowie koło Głogowa.

Zleceniodawca Adam P. (46 lat) pracował w EnergiiPro jako robotnik. Zeznał, że nie mógł dogadać się z szefami i dlatego wpadł na pomysł, by pobić dwóch wicedyrektorów. Za zlecenie pobicia jednego z nich zapłacił Łukaszowi N. 3 tys. zł. Gdy policjanci złapali bandytów, Adam P. próbował popełnić samobójstwo. Leczy się psychiatrycznie. Jest na zasiłku chorobowym. Mówi bardzo powoli.

Łukasz N. (31 lat) niski, mocno zbudowany, ogolony na łyso mężczyzna miał piękną przeszłość. Jako żołnierz zawodowy służył na misjach w Kosowie i Iraku, gdzie został ranny w wypadku samochodowym. Po odejściu ze służby pracował jako kierowca. Przyznał, że zarabiał przyzwoicie, utrzymując konkubinę i dwoje dzieci. Dlaczego przyjął zlecenie?

- Nie wiem, to nie była dla mnie duża kwota - wykrztusił. - Przyznaję się do pobicia, ale nie do kradzieży.

Na wspólnika wybrał 17-letniego Tomasza N. Chłopaka, który skończył tylko gimnazjum i marzył o karierze wojskowej. A nastolatek udział w wypadzie zaproponował swojemu o dwa lata starszemu kumplowi Janowi F. Spotkali się 3 czerwca nad ranem. F. przyniósł ze sobą kij bejsbolowy i pałkę policyjną. Ich szef miał ciężką pałę z metalu. Zlecenie opiewało na połamanie kolan i łokci wicedyrektorowi.

Tomasz N. przepraszał ofiarę. Płakał. Jego zeznania odczytał sędzia Aleksander Żurakowski.

- Ja pana nie biłem - szlochał. - Ukradłem tylko laptopa. Proszę o wybaczenie.

Według jego zeznań na akcję jechali, by dać nauczkę jakiemuś kierownikowi. Przekonywał sąd, że były żołnierz polecił także przetrzepać kieszenie i zabrać łupy wojenne. - Gdy gość w garniturze wyszedł z domu, N. i F. rzucili się na niego z pałkami - zeznawał. - Słyszałem odgłos łamanych kości. Ja nie brałem w tym udziału, zabrałem tylko komputer. Ja i Janek dostaliśmy za udział w akcji po 200 zł.

Były wojskowy i Jan F. przyznają się do pobicia, ale nie do kradzieży. - Pobić to jeszcze można, ale kraść nie - stwierdził F. Trzej napastnicy, którzy skatowali wicedyrektora, przebywają w areszcie. Grozi im od 3 do 15 lat więzienia. Zleceniodawcy - do 8 lat pozbawienia wolności .

Jaki wyrok Waszym zdaniem powinni usłyszeć oskarżeni mężczyźni?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na legnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto