Przypomnijmy, Adam P. był podwładnym pobitego dyrektora. Twierdzi, że był ofiarą mobbingu, co było główną przyczyną zlecenia. Trzech mężczyzn podjęło się tego zadania w zamian za 3 tys. zł. Podczas brutalnego ataku, do którego doszło w Wilkowie koło Głogowa, skradziono również laptopa i od interpretacji tego czynu zależy ostateczny wymiar kary.
Trójka napastników przyznaje się do pobicia, ale już nie do napadu rabunkowego. Zgodnie twierdzą, że nie planowali okradać ofiary. Tomasz N. zrobił to pod wpływem impulsu. Taką linię przyjęli obrońcy całej trójki.
- Tomasz N. nie zadał ofierze żadnego ciosu, a laptopa zabrał, bo nie chciał zostać pośmiewiskiem w oczach kolegów. Nikt wcześniej nie planował kradzieży sprzętu - mówi Grzegorz Pyziński, obrońca Tomasza N.
W sukurs przyszła mu mecenas broniąca Łukasza N., byłego żołnierza, który otrzymał zlecenie pobicia od Adama P.
- To było pobicie, do którego mój klient się przyznaje, a nie napad rabunkowy - stwierdziła Danuta Mierzwińska.
Inne zdanie ma w tej sprawie prokurator.
- To przestępstwo było starannie zaplanowane. Oskarżeni wzięli w nim udział dobrowolnie. Z zapisu ich rozmów na komunikatorze wynika, że liczyli na "łupy wojenne". Dla Tomasza N. i Jana F. wnoszę o karę 5 lat pozbawienia wolności, zaś dla Łukasza N. i Adama P. - 6 lat więzienia - mówił prokurator Radosław Pencakowski.
Sędzia Aleksander Żurakowski ogłosi 28 czerwca wyrok w tej sprawie.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
