U Lilianki lekarze zdiagnozowali niedorozwój kości udowych. Dziewczynka ma szansę na poprawę stanu zdrowia, ale potrzebne są pieniądze. W sumie blisko pół miliona złotych. W połowie stycznia br. rodzice Lilianki założyli zbiórkę na portalu Siępomaga.
- Gdy podczas badań prenatalnych usłyszeliśmy, że nasza córeczka nigdy nie będzie chodzić, obiecaliśmy sobie, że zrobimy wszystko, aby stało się inaczej. Po jej urodzeniu szukaliśmy pomocy u wszystkich specjalistów w kraju. Z wizyty na wizytę byliśmy coraz bardziej załamani... Nikt nie potrafił przedstawić konkretnego planu działania... Wszędzie słyszeliśmy: „Trzeba czekać, można włożyć nóżki w gips, ale najprawdopodobniej i tak Liliankę będzie czekać amputacja obu nóg”. Lilunia miała stracić nóżki, jej przyszłość miała zostać naznaczona raz na zawsze! Nie mogłam tego słuchać... - pisze Dominika Kołuda, mama Lilianki, na portalu Siępomaga.
Mimo iż polscy lekarze przekonywali rodziców, że dla Lili nie da się nic zrobić, ci nie poddali się.
W końcu trafili na wybitnego lekarza, dr Paley’a z USA, który operuje dzieci skazane na kalectwo. Jego mali pacjenci są niczym cud: chodzą, biegają chociaż groziła im amputacja.
- Wiedziałam już, że to dla naszej córeczki jedyna nadzieja. Okazało się, że dr Paley operuje także w Polsce i pojechaliśmy na konsultację. Doktor zbadał Lilkę, a my usłyszeliśmy słowa, które były jak plaster na krwawiącą ranę: nasze dziecko może chodzić, mieć zdrowe nóżki – piszą rodzice.
Dowodem jest chłopiec z USA z identyczną wadą jak Lilka, którego operował amerykański lekarz. Operacja przeprowadzona przez amerykańskiego lekarza, która otworzy dziewczynce drogę do kolejnych operacji, może zostać przeprowadzona w Polsce w Paley European Institute, które ma swoją siedzibę w Warszawie.
Oczywiście uczucie ulgi, jakiego doznali rodzice Lilki, było chwilowe, ponieważ zabieg nie jest refundowany i wyceniono go na blisko pół miliona.
Beata Kornaga, babcia Lilianki wie, że czas ucieka.
-
Wnuczka musi przejść operację najpóźniej do maja przyszłego roku. Tymczasem cała akcja pomocowa spowolniła z powodu pandemii. Dlatego zaczęłam szyć maseczki. Proponuję maseczki trójwarstwowe, wielokrotnego użytku. Można je prać. Uszyję każdą ilość aby pomóc mojej wnusi stanąć na nóżki
– mówi pani Beata. -
Cena za sztukę to 10 zł. Możliwa jest także wysyłka powyżej 5 sztuk i wpłacie na konto fundacji Lilianki dodatkowo 7 zł za wysyłkę.
Osoby zainteresowane kupnem maseczek, a przy okazji wsparciem Lilianki proszone są o kontakt poprzez konto pani Beaty Kornagi na Facebooku lub poprzez aplikację Messenger.
- W komentarzu proszę dać znać i zapraszam na priv, gdzie ustalimy szczegóły. W Głogowie odbiór osobisty. Kochani bardzo proszę pieniążki na konto fundacji wpłacamy dopiero po ustaleniach na priv. Szyję na bieżąco więc kolory ustalamy na priv – tłumaczy pani Beata.
Dziennie udaje się jej uszyć około 70 sztuk.
Więcej na temat Lilinaki i możliwości wsparcia finansowego planowanej operacji: TUTAJ
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?