Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jazztopad: Charles Lloyd wspaniały

Małgorzata Matuszewska
Jazztopad zaprosił trzeci raz Charlesa Lloyda
Jazztopad zaprosił trzeci raz Charlesa Lloyda Jazztopad/Sławek Przerwa
Jazztopad po raz trzeci gościł mistrza saksofonu, multiinstrumentalistę, kompozytora. Charles Lloyd napisał drugi już utwór na zamówienie Jazztopadu. Po „Wild Man Dance”, utworze wydanym przez Blue Note, tym razem zaprosił na jeszcze lepszą (o ile to w ogóle jest możliwe) prapremierę nowego utworu. W sobotni (25 listopada) wieczór w Narodowym Forum Muzyki poczułam swobodny wiatr jazzu.

Jazztopad słynie z doskonałych premier, ale ta jest absolutnie wyjątkowa. Niezwykła. Charles Lloyd napisał „Red Waters, Black Sky”, sam grał na flecie i saksofonie, a obok niego wystąpili: Bill Frisell – gitara, Greg Leisz – gitara, Harish Raghavan – kontrabas, Kendrick Scott – instrumenty perkusyjne. Grał też Lutosławski Quartet: Bartosz Woroch – I skrzypce, Marcin Markowicz – II skrzypce, Artur Rozmysłowicz – altówka, Maciej Młodawski – wiolonczela, śpiewał Chór NFM, przygotowany przez Izabelę Polakowską-Rybską. Trochę byłam zawiedziona, kiedy okazało się, że muzyce towarzyszy film Dorothy Darr, złożony z pięknych obrazów przyrody, zdjęć tańczących Indian, ptaków, widoków przyrody. Pomyślałam, że niewątpliwie odciągnie uwagę od muzyki, ale tak się nie stało. Całość była spójna i zachwycająca. Czuło się wolność, poszanowanie dla świata, jego mieszkańców. Sam utwór to rewelacja, swobodna, świetnie brzmiąca, bez żadnych niepotrzebnych dźwięków. Lloyd zespoił perfekcyjnie smyczki Lutosławski Quartet z jazzowym feelingiem i głosami chórzystów (autorem aranżacji na smyczki jest Michael Gibbs). Powstała cudowna opowieść o świecie – takim, jakim chciałoby się, by był codziennie. Wszyscy muzycy byli świetni, brawa należą się każdemu. Charles Lloyd nawiązał także do indiańskich tradycji – swojego rodzinnego dziedzictwa, przypominając, że rdzenni Amerykanie mają ogromny wpływ na współczesną muzykę. Podobnie myśli Catherine Bainbridge, reżyserka świetnego dokumentu „Rumble”, pokazywanego na ostatnim American Film Festival. Najlepsza muzyka to jedność, a ta spod ręki mistrza Lloyda przynosi spokój. Owacje na stojąco były oczywiste, a i bisów nie zabrakło.

Jazztopad: Charles Lloyd z tablicą

Przed koncertem muzyk odsłonił tablicę ze swoim podpisem, umieszczoną przed Narodowym Forum Muzyki. To już kolejna w Alei Gwiazd. NFM w ten sposób honoruje wielkich artystów związanych z Wrocławiem, swoje tablice mają: niemiecki dyrygent i pianista Christoph Eschenbach, maestro Stanisław Skrowaczewski, sir John Eliot Gardiner – brytyjski dyrygent, Wayne Shorter – jazzowy saksfonista. – Honorujemy artystów, którzy chcą się z nami związać. Charles Lloyd gości u nas trzeci raz, za każdym razem dostarczając niezwykłych emocji swoją muzyką – podkreślił Andrzej Kosendiak, dyrektor NFM. – To dla mnie olbrzymi zaszczyt. Moje serce jest w tym budynku – powiedział Charles Lloyd. I dodał, odsłaniając tablicę przykrytą wstęgą w barwach Wrocławia: – Lovely colors.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto