Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jacek Zieliński, były prezydent Głogowa. Jak zmieniała się władza w mieście. CZĘŚĆ 1

Grażyna Szyszka
Rok 1978 - uruchomienie linii montażowej żurawi ZHS - 6 o wydajności 5 - 6 maszyn dziennie
Rok 1978 - uruchomienie linii montażowej żurawi ZHS - 6 o wydajności 5 - 6 maszyn dziennie arch, prywatne
Ponad 30 lat temu Sejm przyjął Ustawę o Samorządzie Terytorialnym. Świadkiem tych wydarzeń był między innymi Jacek Zieliński, prezydent Głogowa w latach 1988-1998. Publikujemy pierwszą część jego wspomnień dotyczących tamtych czasów. Publikujemy też zdjęcia z archiwum byłego prezydenta, a wcześniej dyrektora FAMABY.

Ponad 30 lat temu Sejm Rzeczypospolitej przyjął Ustawę o Samorządzie Terytorialnym. Świadkiem zmian był Jacek Zieliński, były prezydent Głogowa. Oto jego wspomnienia:

Spis treści

Los zrządził, że w wyniku tej ustawy stałem się pierwszym demokratycznie wybranym Prezydentem Miasta. Ponieważ wokół tego wydarzenia narosło wiele, często nieprawdziwych historii, a samo wydarzenie budzi nadal zaciekawienie wielu głogowian, zaś dla młodszych jest ono nieznane, gwoli historycznej prawdy przypomnę te wydarzenia. Zaznaczam, iż opisuję to z własnej pamięci i według własnych osobistych odczuć, z czym inni uczestnicy tamtych wydarzeń mogą się nie zgadzać i wręcz mieć zupełnie inne zdanie. (...)

W wyniku ustaleń Okrągłego Stołu w czerwcu 1990 roku wybrany został w częściowo wolnych wyborach nowy Sejm Rzeczypospolitej. Jednym z pierwszych celów tego sejmu stało się uchwalenie Ustawy Samorządowej, która zmieniła ustrój państwa na sposób demokratyczny, wprowadziła wolne wybory do organów samorządu, określiła środki i sposoby finansowania tych organów oraz dała społecznościom lokalnym możliwość decydowania o rodzaju i kształcie zadań jakie będą realizowane przez organ wykonawczy samorządu. W zastosowaniu tej Ustawy w Głogowie, tak jak w całym kraju, odbyły się październiku tego roku wybory do organów samorządu, w wyniku których zostałem pierwszym demokratycznie wybranym Prezydentem Miasta. Ażeby opisać jak do tego doszło koniecznym jest cofnięcie o kilkanaście lat i wyjaśnić jak w ogóle się stało, że zostałem głogowianinem, bo przecież się tu nie urodziłem, gdyż w roku mojego urodzenia było to miasto niemieckie i nazywało się Glogau.

Famaba była pierwsza

Urodziłem się w Gnieźnie w 1934 roku, w rodzinie mającej od niepamiętnych czasów korzenie wielkopolsko-kujawskie. Tam uzyskałem w renomowanym Liceum im. Bolesława Chrobrego świadectwo dojrzałości, a w 1958 roku ukończyłem studia na Politechnice Wrocławskiej z tytułem magistra inżyniera mechanika. Pracując na różnych stanowiskach w przedsiębiorstwach państwowych nabywałem wiedzy i doświadczenia, co ostatecznie doprowadziło do objęcia stanowiska dyrektorskiego w dużej fabryce, liczącej ponad 1200 pracowników podległej Ministrowi Przemysłu Ciężkiego, w dawnym województwie zielonogórskim. W ten sposób znalazłem się na stanowisku objętym nomenklaturą Komitetu Wojewódzkiego PZPR, który miał istotny głos w ich obsadzie w znaczących zakładów województwa. Niemniej aby się tam znaleźć trzeba było nie tylko być członkiem jedynie słusznej partii, ale mieć przede wszystkim wymierne osiągnięcia i dokonania na poprzednich stanowiskach. Z prostego skojarzenia wynika więc, iż obecna praktyka powoływania na kluczowe stanowiska niewiele różni się od czasów PRL-u, co gorsza, na najwyższe stanowiska w spółkach Skarbu Państwa jak i inne stanowiska w administracji państwowej, powołuje się często osoby bez wymaganego doświadczenia i wiedzy, a zależy to jedynie od woli kierowniczego centrum partii lub wręcz naczelnika państwa i wierności tej partii. No i może jeszcze tym, iż wynagrodzenia kadry zarządzającej nie odbiegały kosmicznymi wielkościami od zarobków zwykłych pracowników. Ja z wynagrodzeniem dyrektora naczelnego mieściłem się zaledwie w pierwszej 20-stce na liście płac.

Komitet PZPR zdecydował o tym, że został dyrektorem Famaby

To w KW oraz w Komitecie Powiatowym PZPR w Głogowie zapadła decyzja o powołaniu mnie na stanowisko Dyrektora Naczelnego Fabryki Maszyn Budowlanych „Famaba” w Głogowie. Po mojej zgodzie oraz zgodzie Ministra Przemysłu Ciężkiego na przeniesienie służbowe do innego resortu, Minister Przemysłu Maszynowego, któremu podlegała ,,Famaba” powołał mnie na to stanowisko. Nie miejsce tu na wymienianie osiągnięć tej fabryki czasie pełnienia przeze mnie funkcji jej dyrektora, podkreślę jedynie, że ilość wyprodukowanych żurawi wzrosła w okresie tego dziesięciolecia z 800-set do blisko 2 tys. sztuk w roku, przy czym uruchomiono w tym czasie zupełnie nowe ich typy o udźwigach 10, 16 i 40 ton a zatrudnieni wzrosło z nieco ponad 800 do blisko 1200 pracowników przy jednocześnie znaczącym wzroście zarobków.
Wprowadzone w tym czasie nowoczesne metody spawania stali stopowych w osłonie gazów obojętnych skutkują efektami do dzisiaj. Znajdująca się obecnie w rękach zagranicznego właściciela fabryka kontynuuje zbliżony profil produkcji, korzystając z doświadczeń nielicznej już, ale wysoko wyspecjalizowanej załogi. Fakt podtrzymania w obecnej nazwie zakładu ,, E- Tower - Famaba”, świadczy o uznaniu dawniejszych osiągnięć i kontynuowania dobrej tradycji.

Rok 1980 i 1981 to lata wzrostu świadomości społeczeństwa i oznaki głębokiego kryzysu gospodarki i zarządzania w systemie nakazowo rozdzielczym, który był zasadniczą cechą systemu politycznego zwanego wtedy realnym socjalizmem. Narastające trudności w zaopatrzeniu w podstawowe materiały i podzespoły do produkcji powodowały przestoje w produkcji niemal we wszystkich zakładach w kraju, niewydolność systemu zarządzania stawała się coraz bardziej widoczna. (...)

Czasy Solidarności w Famabie

Decyzje rządzących często niefortunne, podejmowane arbitralnie budziły społeczny sprzeciw. W takich okolicznościach narodził się masowy ruch społeczny ,,Solidarność”, cieszący się poparciem właściwie wszystkich pracujących w całym kraju. Nie inaczej było tez w ,,Famabie”.
Do ,,Solidarności” przystąpiła cała załoga fabryki, mimo że do PZPR należało w tym czasie aż ponad 30 proc. załogi. Ponieważ wydawało mi się to niepoważnym, jako osobie reprezentującej jednak w zakładzie dotychczasową władzę, aby nagle stawać się tej władzy przeciwnikiem, do związku ,,Solidarność nie przystąpiłem. Zatem w całej fabryce do tego związku nie należały prawdopodobnie tylko trzy osoby, to znaczy ja i moi zastępcy. Mimo to współpraca ze związkiem układała się dobrze, myślę że przyczyniło się do tego to iż byłem lubiany i szanowany przez załogę, nigdy też nie miałem żadnych konfliktów z pracownikami. Załoga fabryki była niezwykle zżyta i solidarna i bardzo oddana swemu zakładowi. Pochodziło to jeszcze z trudnych początków, jeszcze z wczesnych lat powojennych, kiedy pracownicy nie tylko w pracy ale również w czasie wolnym nawykli do wspólnego jego spędzania na różnego rodzaju festynach, piknikach czy zawodach sportowych.
W fabryce częste były przypadki powiązań rodzinnych wśród pracowników, często zatrudnieni byli zarówno rodzice jak i ich dzieci, co stwarzało, że cała załoga stanowiła jakby jedną wielka rodzinę. Przyczynił się do tego w znacznej mierze sposób sprawowania funkcji kierowniczej przez mego poprzednika ś.p. Seweryna Lorka, który funkcje dyrektora naczelnego pełnił przez blisko 20 lat. Ten sposób nazwałbym bardziej ojcowskim niż dyrektorskim. Ja starałem się też w tym sposobie Jego naśladować.
Komisja Zakładowa ,, Solidarności”, kierująca całym związkiem z przewodniczącym p. Kazimierzem Urbanem, mistrzem wydziału montażowego, odbywała comiesięczne posiedzenia na których omawialiśmy ogólną sytuację w zakładzie oraz realizację wniosków i spraw omawianych czy postulowanych na poprzednim posiedzeniu a także zgłaszane były nowe problemy do rozwiązania w bieżącej działalności zakładu. Na tych posiedzeniach zdarzały się różnice zdań co do załatwiania niektórych spraw, zasadnicze konflikty jednak nie występowały. Członkiem Komisji był p. Piotr Kuźmiak, młody magister ekonomii, kierownik działu ekonomicznego, w wielu istotnych dla zakładu sprawach moja prawa ręka. Został on wraz z p. Orzechem delegatem na słynny Zjazd Krajowy ,,Solidarności” w hali gdańskiej ,,Oliwii”, co spowodowało jego internowanie w noc stanu wojennego.

Zobacz też:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na glogow.naszemiasto.pl Nasze Miasto