Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Internowani: "Chcemy poznać całą prawdę"

Redakcja MM
Redakcja MM
75-letni emerytowany generał Jarosław W., oskarżony o bezprawne podpisanie decyzji o internowaniu kilkudziesięciu osób,konsekwentnie odmawia zeznań. Wkrótce rozpocznie się proces.

Nie powiedział w tej sprawie nic od czterech lat, kiedy został aresztowany. Akt oskarżenia w jego sprawie trafił do szczecińskiego sądu.

Śledztwo od 2005 roku prowadzi Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu. Były komendant, dziś 75-latek, w maju 2006 roku został aresztowany. Wyszedł po kilku tygodniach za kaucją.

- Sprawa dotyczy osób, wobec których decyzje o internowaniu zostały podpisane między 12 a 17 grudnia 1981 roku - mówi Andrzej Pozorski, prokurator prowadzący sprawę. - W tym czasie dekret o wprowadzeniu stanu wojennego, czyli prawo które stosował Jarosław W. nie zostało jeszcze opublikowane, co oznacza, że nie miało mocy prawnej.

Materiał dowodowy w sprawie to 46 tomów akt, wśród nich zeznania 96 świadków. Stan wojenny w Polsce został wprowadzony 13 grudnia 1981 roku. Jednak już 12 grudnia wieczorem w ramach akcji pod kryptonimem "Jodła" rozpoczęły się internowania osób postrzeganych przez władze jako zagrożenie dla ustroju.

Zatrzymań, wedle wcześniej przygotowanych list, dokonywali funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej oraz Służby Bezpieczeństwa. Wśród zatrzymanych znaleźli się nie tylko członkowie "Solidarności". W czasie stanu wojennego internowano ponad 10 tys. osób, niektóre więcej niż raz.

Wspólnie z Jarosławem W. oskarżony jest również Stefan J., jego zastępca ds. Służby Bezpieczeństwa.

- Pokrzywdzonym chodzi przede wszystkim o to by w końcu wiedzieli, czy ich zatrzymanie było bezprawne - dodaje prok. Andrzej Pozorski. - Kara dla oskarżonych jest sprawą drugorzędną.

Zapytaliśmy ówczesnych opozycjonistów, którzy w latach osiemdziesiątych zostali internowani, co myślą o rozliczaniu się z przeszłością po 28 latach.

- Rozliczanie byłego komendanta MO nie ma sensu, samo wytłumaczenie czy decyzja była zgodna z prawem owszem, ale nic ponadto - mówi Edward Radziewicz, były opozycjonista, przewodniczący Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w 1988 roku, członek obrad Okrągłego Stołu. - Ja również dzięki podpisowi szczecińskiego komendanta zostałem internowany w 1982 roku. Jednak z perspektywy czasu myślę, że jego decyzja pomogła mi wyjść z cienia i porwać ludzi do walki i strajku w 1988 roku. Na pewno nie miał czystych intencji, ale w rezultacie wyszło na odwrót, ponieważ miałem odwagę bardziej zdecydowanie i otwarcie walczyć z ówczesnym systemem i za to jestem mu poniekąd wdzięczny.

- Wszystko co miałem do powiedzenia, powierzyłem IPN - mówi Stanisław Kocjan, działacz związkowy internowany 13 grudnia 1981 roku. - Sprawy nie traktuję jako odwet, ponieważ działając przeciwko systemowi wiedziałem w co wchodzę i jakie mogą być konsekwencje. Tutaj bardziej chodzi o pamięć, że prawo jakie by nie było, nawet bolszewickie, było jednak prawem, którego należało przestrzegać.

Bo po 28 latach wyrok sądu w tej sprawie, dla internowanych będzie miał przede wszystkim znaczenie symboliczne.

- Najważniejsze jest wyjaśnienie jak było - mówi Stanisław Wądołowski, działacz związkowy, w stanie wojennym internowany na okres od 13 grudnia 1981 do 30 listopada 1982. - By nawet po tylu latach prawda ujrzała światło dzienne.


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto