Ile kosztuje promocja zalet naszych miast?

Jak się okazuje sporo, ale nie wszyscy rządzący, mogą sobie pozwolić na kosztowne rozsławianie miasta czy gminy. Niewielkie, ale bogate Polkowice (22,5 tys. mieszkańców) z 221 mln zł budżetu na promocję wydają 500 tys. zł. Równie zamożny Lubin (75 tys. mieszkańców) z 240 mln budżetu na promocję wyda w tym roku tylko 60 tys. zł. Najmniej, bo zaledwie...700 zł radni miejscy pozwolili wydać na promocję prezydentowi Legnicy (100 tys. mieszkańców), pomimo że kasa miasta, to aż 400 mln zł. Słynący z hasła Głogów - tu znajdziesz pieniądze - na promocji nie oszczędza. Z 216 mln zł, za które przez rok trzeba utrzymać miasto, na lansowanie grodu w Polsce i na świecie wydamy 600 tys. zł.

W zdecydowanie gorszej sytuacji są gminy wiejskie. Tu o reklamowaniu często wyjątkowo urokliwych miejsc, a tym samym zasługujących na poznanie, raczej nie ma mowy. Tak jak np. w przypadku gminy Kotla, która może pochwalić się pięknymi lasami i terenami pod budownictwo jednorodzinne. Przy 13 mln budżecie na promocję pójdzie tylko 8 tys. zł. Za te pieniądze utrzymana będzie m.in. strona internetowa, zostanie wydany folder z okazji 20 - lecia samorządu oraz zakupiony będzie baner na Stachuriadę. - Na pewno zatrudnienie osoby do promocji byłoby dobrym rozwiązaniem, ale nie mamy na taki luksus pieniędzy - mówi Halina Fendorf, wójt gminy Kotla. Równie skromne środki na reklamę ma gmina Żukowice, gdzie w ubiegłym roku na ten cel przeznaczono tylko niewiele ponad 3 tys. zł, a w tym będzie to 5 tys. zł.

Bez szaleństwa z propagowaniem walorów gminy musi sobie radzić także wójt Alicja Serdak z Jerzmanowej, która zapytana o wydatki ciężko wzdycha i wylicza, że to podstawowe minimum, czyli zaledwie 14 tys. zł w ubiegłym roku. I choć w tegorocznym planie budżetowym pieniędzy będzie nieco więcej - 16 tys. zł m.in. na zakupy książek, kwiatów, breloczków oraz 18 tys. zł m.in. na wynajem samochodu na wyjazd do partnerskiej gminy w Niemczech, czy folderu z okazji jubileuszu samorządu, to i tak, zdaniem wójt, są to niewielkie pieniądze. Skromnie, ale rozsądnie, jak twierdzi, wójt Artur Jurkowski ,promowana jest gmina Pęcław. Tu wszystko odbywa się w ramach Związku Gmin Zagłębia Miedziowego, który rocznie na ten cel otrzymuje od gminy 32 tys. zł. Bez rozrzutności radzi sobie także szef gminy Głogów, który wprawdzie za podatników pieniądze wydaje raz na kwartał biuletyn informacyjny, to jednak gmina wyda w tym roku na promocję tylko 15 tys. zł.

Jak podkreślają wójtowie gmin powiatu głogowskiego, wciąż najskuteczniejszą formą informowania ludzi o tym, co robi władza i jakie ma plany na przyszłość są zebrania wiejskie, tablice ogłoszeń przy sklepach, a także rozmowy bezpośrednie, po prostu na ulicy.

Ze zrozumiałych względów taka forma komunikacji nie jest możliwa w dużych miastach. Stąd pewnie dlatego ekipa prezydenta Jana Zubowskiego sporo wydaje na audycje telewizyjne, w których m.in. głowa miasta odpowiada na pytania głogowian, a raz w miesiącu relacjonowana jest także sesja rady miejskiej. W sumie kosztuje to 8,5 tys. zł miesięcznie. Na gadżety, czyli breloczki, koszulki i kalendarze wydamy w tym roku 180 tys. zł, 24 tys. zł na promocję zagraniczną oraz 15 tys. na inne media niż telewizja.

Starostwo Powiatowe w Głogowie na podobne cele wydaje 105 tys. zł.