Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Głogowianka twierdzi, że jest zakażona koronawirusem. Jest reakcja służb medycznych. [AKTUALIZACJA]

Grażyna Szyszka
Jestem zakażona koronawirusem i nikt w Głogowie nie reaguje! - mówi 28-letnia Anna, która kilka dni temu wróciła z miasteczka Ischgl w Austrii, gdzie pracowała w jednym z barów w tej narciarskiej, alpejskiej miejscowości. - Pozytywny test potwierdził telefonicznie austriacki lekarz, a gdy to zaraz zgłosiłam telefonicznie do głogowskiego sanepidu, to kazali mi dostarczyć dowód na to, że faktycznie jestem zakażona. Żałuję, że wróciłam do Polski – mówi rozgoryczona.

[AKTUALIZACJA] 22 marca:
W sobotę, 21 marca, po godzinie 16, w mieszkaniu pani Anny pobrano od niej próbki aby potwierdzić lub wykluczyć zakażenie koronawirusem. Wynik ma być znany w ciągu 48 godzin od pobrania wymazu.

Wszystko wskazuje na to, że Anna, jest pierwszym, choć niepotwierdzonym przypadkiem zakażenia koronawirusem w Głogowie. I na razie nikt nie chce tego potwierdzić.

Kłopoty Anny zaczęły w ubiegłym tygodniu, gdy z powodu lawinowo rosnącej liczby zakażonych (obecnie to już ponad 4 tys. osób), burmistrz miasteczka postanowił zamknąć wszystkie hotele i lokale gastronomiczne. W jednym z barów pracowała sezonowo pani Ania. Zostaliśmy z dnia na dzień bez pracy, na dodatek coraz gorzej się czułam – opowiada. - Na początku myślałam, że to zwykła grypa, bo była gorączka, nie mogłam wstać z łóżka i wszystko mnie bolało.

Kiedy w pracy coraz więcej ludzi się rozchorowało, w czwartek, 12 marca, Anna, jak niemal wszyscy współpracownicy, zgłosiła się na test. I go zrobiła, ale ze względu duża liczbę badanych, na wyniki kazano jej czekać. Dzień później władze miasta wydały zarządzenie, że kto w ciągu jednego dnia nie wyjedzie z miasta, ten musi zostać.
- Zostałam bez pracy, bo przecież wszystko już było pozamykane. Nikt nie wie, jak długo to wszystko potrwa, więc zdecydowałam, że wracam do domu, do Głogowa – opowiada młoda kobieta. - Zabrałam się z parą klientów do Niemiec.

Pani Anna, czując, że jednak może być zakażona groźnym wirusem, postanowiła jechać dalej, do Polski w niedzielę. - Bo ogłoszono, że każdy, kto przekracza granicę, będzie sprawdzony, czy nie jest chory i poddany kwarantannie. Miałam nadzieję, że w razie czego będę już pod opieką w swoim kraju. Ale bardzo się rozczarowałam – dodaje. - I to był błąd.

Po dwóch dniach spędzonych w hotelu, Anna wyruszyła autokarem rejsowym Sidnbad z Frankfurtu nam Menem w niedzielę o godz, 20 licząc, że będzie w Zielonej Górze o 8 rano następnego dnia. Do domu w Głogowie dotarła w poniedziałek wieczorem, po 24 godzinach podróży, w tym osiem godzin stania pół kilometra przed granicą. - W Okmianach miałam przesiadkę do busa, którym dotarła do Zielonej Góry, a ostatni etap pociągiem.
- Przyjechałam do pustego mieszkania, bo uprzedziłam rodziców, że mogę być chora – przyznaje pani Anna. - Przejazd przez granicę był dla mnie kpiną. Nikt mnie o nic nie pytał, nie było żadnego wywiadu, czy jestem chora. Zmierzyli tylko temperaturę i dali kartkę z informacją o kwarantannie. Do dziś, a mamy już czwartek, nikt mnie nie skontrolował w mieszkaniu.

O pozytywnym wyniku testów na koronawirus została powiadomiona dziś, 19 marca po godzinie 17. Powiadomił ja telefonicznie lekarz z Austrii. Glogowianka niezwłocznie obdzwoniła wszystkie możliwe infolinie, by to zgłosić. - Niestety, nikt się tym nie przejął – mówi kobieta. - W rozmowie z kimś z głogowskiego sanepidu, usłyszałam, że najgorsze mam już za sobą, a tak w ogóle to po co wracałam. Kiedy się upierałam, że może powinni mnie dać na listę chorych, to pani powiedziała, że powinnam dostarczyć wyniki badań. No przecież ich nie mam! Powiadomiono mnie telefonicznie.

Pani Anna przyznaje, że nie wychodzi z domu, bo zdaje sobie sprawę, jakiem zagrożeniem jest dla innych. Pomaga jej starsza ciocia mieszkająca po sąsiedzku, która truchleje ze strachu na myśl o konsekwencjach. - I wciąż nie wiem, czy ktoś w Polsce mnie zbada na obecność koronawirusa, czy już … najgorsze mam za dobą. Przez wirusa straciłam węch i smak – dodaje.
Próbowaliśmy się dowiedzieć w sanepidzie, czy Anna została ujęta jako zakażona czy podejrzana. Poinformowano nas, że … powinna dostarczyć wyniki testów. I tak ma przebywać na kwarantannie, więc nie wolno jej wychodzić z mieszkania.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na glogow.naszemiasto.pl Nasze Miasto