Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Głogów: Złodzieje to plaga osiedlowych sklepów. Sprzedawcy zaciskają zęby i liczą straty

Kacper Chudzik
Kacper Chudzik
W lokalnych sklepach coraz częściej dochodzi do drobnych kradzieży. Gdy się je zsumuje, właściciele tracą tysiące złotych. A złodzieje często są bezkarni... choć wiadomo kim są.

Młoda, ciemnowłosa kobieta wchodzi do sklepu. Wdaje się w rozmowę z ekspedientką, wybiera zakupy i prosi jeszcze o butelkę markowego alkoholu. Jednocześnie rozgląda się uważnie po sklepie. Gdy sprzedająca prosi o zapłatę, wciąż trzymając butelkę w ręce, klientka błyskawicznym ruchem wyrywa alkohol z rąk pracownicy sklepu i rzuca się pędem w stronę drzwi. Tak wyglądała wizyta złodziejki w sklepie przy ul. Jagiellońskiej. Właściciel przekazał nagranie monitoringu policji. Ustalił nawet kim jest złodziejka, co również przekazał.

– Kilka dni później pojawiła się w drugim moim sklepie przy tej samej ulicy i zrobiła ten sam numer. Jak gdyby nigdy nic – mówi nam pan Paweł. – Niemalże podałem ją policji na tacy, a ona dalej chodzi wolno i kradnie. Co gorsza, przy rozmowach z przedsiębiorcami w hurtowni, gdy o tym wspomniałem, szybko okazało się, że inne sklepy też poznały już tą kobietę.

Złodziejka dalej wraca, choć wiadomo kim jest

Głogowianin liczy na to, że policja zainterweniuje i zatrzyma młodą złodziejkę.

– To wszystko nie działa tak, jak powinno. Są dowody czarno na białym, doskonale wiedzą o kogo chodzi, bo policjant nawet mi powiedział, że nie jestem jedynym poszkodowanym. Powinna od razu odpracować to przy odśnieżaniu, a zarobione pieniądze powinny trafić na rekompensaty dla okradzionych. Tymczasem musimy czekać, aż ktoś coś zrobi... za tydzień, miesiąc. Nie wiadomo kiedy. Z kolei jakbym ja taką zatrzymał, zaczęłaby się szarpać i na przykład upadła, to zaraz bym miał problemy ja, a nie ona – mówi głogowianin.

Przy niewielkich kwotach kradzieży złodzieje często czują się bezkarni, bo traktowane jest to jako wykroczenie a nie przestępstwo. Dlatego pan Paweł postanowił zgłosić się do nas i sprawę nagłośnić.

– Mleko się rozlało, ale chcemy przestrzec inne sklepy przed tą osobą. Nie wiem czy ona poniesie konsekwencje przed sądem, dlatego zwracajcie uwagę na tak zachowującą się kobietę – ostrzega pan Paweł.

Policja często sama ma związane ręce

Czekamy na komentarz głogowskiej KPP w tej sprawie. Dodajmy jednak, że często w podobnych przypadkach policjanci mają ręce związane przepisami. Dopiero gdy takiemu drobnemu złodziejowi udaje się udowodnić więcej kradzieży, których łączna kwota przekracza poziom wykroczenia i staje się przestępstwem, mogą zrobić więcej. Choć tu też czasem odbijają się od przepisów oraz pozostałych organów prawa.

W ostatnich miesiącach opisywaliśmy m.in. przypadek złodzieja, który trzykrotnie próbował wywieźć z tego samego marketu towar wart kilka tysięcy złotych. Mimo zatrzymania przez policję, prokuratura nie wnioskowała o areszt i kilkukrotnie kończyło się to dla niego dozorem.

Od znajomych policjantów słyszymy jednak, że nawet gdy sprawy trafiają już do sądów, te potrafią być dla drobnych złodziei pobłażliwe. Decyzje o aresztach na czas postępowania są niezwykle rzadkie.

Złodziejka w akcji - zobacz zdjęcia

Głogów: Złodzieje to plaga osiedlowych sklepów. Sprzedawcy z...

Rocznie kradną tysiące

Pan Paweł prowadzi dwa sklepy i z drobnymi kradzieżami ma do czynienia na co dzień.

– Na samych małych słodyczach potrafimy mieć rocznie z 500 złotych strat. W jednym sklepie. Tu zniknie cukierek, tam ciastko. Drobnica, ale grosz do grosza i się zbiera – opowiada właściciel sklepu.

Dosyć często łupem złodziei padają też alkohole. Głogowianin pokazał nam nagranie, gdy para klientów kradnie piwo. Mężczyzna zasłaniał sobą widok ekspedientce, a kobieta tymczasem wyciągała z lodówki butelki i wyszła ze sklepu.

– Znam tych ludzi. Przecież to jest osiedlowy sklep. Tu każdy zna każdego. Często staram się załatwiać takie sprawy polubownie – przyznaje pan Paweł. – Tak było na przykład gdy złapałem małolata na kradzieży. Kazałem mu zadzwonić po ojca, nie chciał. Chociaż jak zagroziłem wezwaniem policji, wolał jednak to pierwsze. Ojciec przyszedł blady z nerwów. Mogłem wezwać policję, ale wolałem to załatwić tak, żeby nie robić młodemu problemów za jeden sok, ale też uświadomić mu, że mogło to się skończyć inaczej.

Czasem od razu widać, że ktoś będzie próbował kraść. Bywa jednak i tak, że złodzieje maskują się doskonale. Tutaj właściciel sklepu wspomina pewnego dobrze ubranego jegomościa, który regularnie kupował u niego piwo. Podejrzane wydawało się jednak, że zawsze przynosi do zwrotu więcej butelek niż kupował. Nieco sprawdzania pozwoliło rozwiązać zagadkę. Klient przy zakupie większej ilości butelek notorycznie podbierał dodatkową. I tak się zbierało.

– Gdy wszystko zsumować to rocznie tracimy na takich wszystkich kradzieżach z miesięczną pensję moją i żony. Nawet jak się uda kogoś złapać i ten ktoś stanie przed sądem, gdzie dostanie grzywnę plus nakaz zwrotu pieniędzy, to nie odzyskujemy nic. Miałem już taką sytuację. Gość do dziś nie zapłacił. I co, mam jeszcze zakładać kolejną sprawę i angażować komornika? – mówi nasz rozmówca .

Najgorsze jest to, że takich kradzieży jest coraz więcej. A obroty w osiedlowych sklepach wcale nie rosną.

– Przez pandemię i podwyżki cen produktów ludzie kupują coraz mniej. Wolą oszczędzać pieniądze, bo są niepewni jutra. Więc drobny handel ma z miesiąca na miesiąc coraz trudniej, a jeszcze tacy bezkarni złodzieje dokładają swoją cegiełkę do naszych strat – kończy.

Złodziejka w akcji - zobacz zdjęcia

Głogów: Złodzieje to plaga osiedlowych sklepów. Sprzedawcy z...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na glogow.naszemiasto.pl Nasze Miasto