Choć to już ostatni moment, w którym trzeba zaplanować wakacje, decyzja jak się okazuje nie jest łatwa. Aneta Hałaś mama półtorarocznych bliźniaków, za namową rodziny, zrezygnowała już z wyjazdu nad polski Bałtyk. Nie będzie tygodniowych wczasów w Mrzeżynie, a i 400 zł zaliczki za domek campingowy przepadło bezpowrotnie.
- To była trudna decyzja, ale dałam się przekonać, że lepiej nie ryzykować - mówi pani Aneta i argumentuje: dzieci są zbyt małe, aby narażać je na jakieś choroby. I dodaje - to logiczne, że skoro do morza wpłynęło tyle zanieczyszczonej wody z rzek, to i plaże będą zamykane.
Podobnie myśli Anna Krincerger, która odwołała swój wyjazd do Kołobrzegu. Też się boi chorób, a w szczególności salmonelli.- Może to panika, ale lepiej dmuchać na zimne - stwierdza mama trójki dzieci i przyznaje, że trudno jej było powiedzieć córkom, że w tym roku wakacje spędzą tylko na działce.
Ale Edyta Teclaf, właścicielka domu wczasowego w Mrzeżynie, do której zadzwoniliśmy, aby dowiedzieć się jak wygląda sytuacja nad morzem zapewniła nas, że nie słyszała jeszcze o masowych rezygnacjach z przyjazdów. - Mamy czystą wodę ze źródła, a nie z wodociągów, stąd gwarantuję, że nie ma żadnych zagrożeń - mówi Edyta Teclaf, ale przyznaje jednocześnie, że duże ośrodki, które prowadzą żywienie zbiorowe będą musiały zaostrzyć procedury sanitarne.
Barbara Ziemińska, kierowniczka ośrodka wypoczynkowo-rehabilitacyjnego w Sarbinowie, miejscowości turystycznej koło Koszalina uspokaja, że zagrożeń epidemiologicznych na wybrzeżu, szczególnie środkowym, jak na razie nie ma.
- Zastanawiamy się, komu zależy na rozsiewaniu takich informacji - mówi i nie wyklucza, że źródłem złych prognoz mogą być... biura podróży, które zarabiają na wysyłaniu klientów do zagranicznych kurortów np. na Węgrzech, w Tunezji czy Chorwacji.
Chorób przewodu pokarmowego, czy chociażby braku słonecznej pogody nie boi się Lidia Kostrzewa. Wczasy na Helu zaplanowała jeszcze w zimie i już się nie może doczekać się wyjazdu nad Bałtyk.
- Jak ma się coś stać to się stanie i tu, w Głogowie - uzasadnia swoją decyzję, ale przyznaje, że zabiera ze sobą zapas podstawowych leków. - Zbyt ciężko pracuję cały rok, aby przestraszyć się bakterii i wirusów. Nie odbiorę sobie szansy na beztroski wypoczynek - przekonuje i zachęca innych, by nie dali sobie zepsuć wakacji.
Głogowskie biura podróży nie odnotowały dotąd masowych rezygnacji, a wręcz co może dziwić, w tym roku coraz więcej osób zainteresowanych jest wyjazdami w góry i nad jeziora.
- Gdyby były jakiekolwiek zagrożenia na pewno doradzalibyśmy zmianę kierunków podróży - mówi Beata Stupińska z BT Travel Anna Gawrzoł. - Zależy nam, by klienci byli zadowoleni, bo zdajemy sobie sprawę jak ważny dla każdego jest udany urlop - dodaje i zachęca, by zbyt pochopnie z niego nie rezygnować.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?