Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Głogów: Sprzedawcy załamani po zamknięciu cmentarzy. Zostali z masą towaru: „To jest dramat"

Redakcja
W piątek na głogowskich cmentarzach trwało istne oblężenie po tym, jak premier ogłosił zamknięcie nekropolii od soboty. Tłumy ludzi rzuciły się odwiedzić groby bliskich przed zamknięciem. Tymczasem sprzedawcy kwiatów i zniczy postawieni zostali w bardzo trudnej sytuacji.

W piątek po południu premier Mateusz Morawiecki ogłosił decyzję o zamknięciu cmentarzy od soboty do 2 listopada. Ma to pomóc w opanowaniu epidemii koronawirusa. Zaapelował o pozostanie w domach. Jego apele zostały jednak zignorowane przez dużą część społeczeństwa. Na cmentarze rzuciły się tłumy. Każdy chciał odwiedzić grób bliskich przed zamknięciem nekropolii.

Odwiedziliśmy wtedy cmentarz na Brzostowie. Drogi dojazdowe pełne były samochodów, a na samej nekropolii przy ul. Świerkowej nie brakowało ludzi. Było ciemno, więc nie widać było wiele. Między nagrobkami co chwile widać jednak było błyski latarek. Ludzie po ciemku sprzątali groby bliskich. Na cmentarnych alejkach co rusz mijały się grupy ludzi.

Wśród odwiedzających nie brakowało osób starszych.

Od soboty cmentarze, także w Głogowie, zamknięte.

– W czasie pierwszej fali wirusa nie zamknąłem miejskich cmentarzy, ale dziś na polecenie premiera muszę to zrobić, za co Was bardzo przepraszam – mówił w piątek prezydent Rafael Rokaszewicz.

W związku z tą nagłą decyzją premiera o zamknięciu cmentarzy w Głogowie:

  • autobusy komunikacji miejskiej nie będą kursować zgodnie z harmonogramem świątecznym
  • odwołano służby sprzątające i konieczne z tym dyżury podległych służb komunalnych
  • odwołano organizację ruchu obowiązującą w tym czasie przy miejskich cmentarzach

Handlarze: To jest ku....a dramat

W bardzo trudnej sytuacji postawiono właścicieli kwiaciarni i straganów przy cmentarzach i nie tylko. Ci przy ul. Świerkowej również rzucili się do pracy w piątek. Chcieli pozbyć się jak najwięcej towaru, żeby zminimalizować straty. Decyzja o zamknięciu cmentarzy na kilka godzin przed faktem była dla nich ogromnym ciosem. Przede wszystkim ze względu na ilość towaru (zwłaszcza kwiatów), którą mieli przygotowaną na ten czas.

– Ja już odpoczywałem, żeby przygotować się na sobotę i niedzielę. Jak usłyszałem decyzję premiera to szybko przyjechałem otworzyć kramik – mówił nam jeden ze sprzedawców. – To jest ku....a dramat proszę pana. Załatwili nas na cacy, masa kwiatów nam się po prostu zmarnuje – dodał drugi.

Również rolnicy zajmujący się dostawą kwiatów zostali dotknięci tą nagłą decyzją. Zachęcają oni do wsparcia lokalnych gospodarstw i kwiaciarni.

Sprzedawcy co chwile dowozili towar i obniżali ceny kwiatów, aby tylko sprzedać ich jak najwięcej. Gotowi byli pracować nawet do północy, kiedy cmentarze zostały zamknięte dla odwiedzających.

– Dziewczyny, duże obniżamy o 10 złotych, średnie o 5. Małe cięte sprzedajemy, byleby tylko się ich pozbyć – wołała do pracownic jedna z kobiet sprzedających kwiaty przy brzostowskim cmentarzu.

Przedsiębiorcy zaznaczają, że Wszystkich Świętych to praktycznie ostatnia szansa na sensowny zarobek w roku. Dochód z niego pomaga im przetrwać zimowe miesiące.

Zobaczcie zdjęcia

Głogów: Sprzedawcy załamani po zamknięciu cmentarzy. Zostali...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na glogow.naszemiasto.pl Nasze Miasto