Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Głogów: Rymowanki babci Janki

ULK
Kiedy wydało się, że pisze, wstydziła się, ale nie zrezygnowała. Dziś Janina Zimirska ma na swoim koncie kilkadziesiąt książek. Spotyka się z młodymi czytelnikami i nadal pisze.

Miała dziesięć, może dwanaście lat, kiedy napisała pierwsze opowiadanie. – Było o koleżankach z klasy, o pierwszych zauroczeniach... – wspomina Janina Zimirska z Wilczyna, koło Grębocic.

Nikomu go nie pokazała. Ani w szkole, ani w domu, bo było bardzo osobiste. Schowała opowiadanie głęboko do szuflady. W świecie literatury pani Janina żyła od najmłodszych lat. Zawdzięcza to ojcu Władysławowi, który często czytał jej książki. Traktował to jako domowy rytuał. Ale nie bajeczki. Sienkiewicz, Mickiewicz, Słowacki, to była codzienna lektura. Sama też dużo czytała. I dalej pisała, choć teraz pokazywała swoje opowiadania, ale tylko ojcu.

W końcu jej tajemnica wyszła na jaw, czego sprawczynią była rodzona siostra. Wtedy nie było to przyjemne. Czuła się nieswojo. – Brakowało zrozumienia, jak to na wsi – wyjaśnia pani Janina.
Do tej pory pamięta słowa: „O idzie ta, która pisze”. Ale nie zrezygnowała ze swojej pasji. Napisała nawet kilka sztuk dla młodzieży, które grane były w świetlicach wiejskich. Do dziś pamięta emocje ludzi.

Czy za debiut literacki można uznać jej wiersz, napisany dla siostry Grażyny na imprezę choinkową w Szkole Podstawowej w Grębocicach? Pewnie tak. Był rok 1963. Siostrę pani Janiny wybrano do recytowania wiersza, ale ta nie miała gotowego utworu.

– Powiedziała mi o tym i w ciągu piętnastu-dwudziestu minut napisałam cztery zwrotki – opowiada i nawet po latach z pamięci cytuje zakończenie: „a czy wiesz ty miły bracie, skąd ta gwiazdka co na czubku świeci? Walentyna z nieba ją przywiozła w prezencie dla dzieci”. Skąd wzięła się Walentyna? Pani Janina wykorzystała lot pierwszej kobiety w kosmos Walentyny Tierieszkowej.

Bardzo chciała zobaczyć to choinkowe przedstawienie, ale nie zdążyła dojechać z Głogowa, bo autobus był bardzo opóźniony. Potem spotkała nauczyciela z tej szkoły i on zapytał ją, czy to prawda, że napisała ten piękny wiersz. Nie zaprzeczyła i była dumna, że wszystkim się podobał.

Z biegiem lat przybywało kartek zapisanych bajkami, wierszami, opowiadaniami. I pewnie tak by zostało gdyby nie wnuk Bartek. Zgodnie z rodzinnym rytuałem, też słuchał bajek, z tym że jemu czytała mama, córka pani Janiny. Kiedyś zdenerwował się, bo pomieszały się kartki z babcinymi bajkami i wypalił: „Będę ich słuchać, jak będą w książeczce”. To był powód, żeby chociaż spróbować je opublikować. Znalazła wydawcę i po kilku korektach trzymała w ręku swoje pierwsze wydrukowane dzieło „Historia cała o tym, jak zima ślub z mrozem brała” oraz „Rymowanki babci Janki”.

To było niezapomniane przeżycie. Potem ukazywały się kolejne tytuły, m.in. „Legenda o Abiszy” i „Baśń o pięknej Nemirete i naszyjniku z krokodylich łez”. Ten drugi wydało Towarzystwo Ziemi Głogowskiej.

– W ten sposób chcieliśmy promować twórców związanych z naszym rejonem – mówi prezes TZG Rafael Rokaszewicz.
Janina Zimirska napisała też cykl legend o Wietszycach, wsi w gminie Pęcław, pod Głogowem.

– Legendy wymyślam, ale zawsze są one związane z jakimś faktem z dziejów tych ziem – mówi Janina Zimirska.
I wymienia. „O tym jak wały przeciwpowodziowe w Wietszycach budowano”, bo w zamierzchłej przeszłości wielka woda tam była. „Jagna z Wietszyc”, po wzmiance o toczonych w pobliżu wsi walkach i „O dwóch braciach z Wietszyc”, utwór oparty na legendzie o dwóch krzyżach pokutnych (obecnie stoją na posesji jednego z mieszkańców wsi).

Książki powstały dla Stowarzyszenia Regionalnego „Nadodrzański Zakątek” w Wietszycach, z którym pisarka współpracuje od ponad dwóch lat.
– Szukaliśmy osób, które pomogłyby nam w stworzeniu legend, by promować nasze okolice – mówi Marek Sadowski, prezes Stowarzyszenia. – Wśród nich była pani Zimirska, która zgodziła się pisać dla nas. Bardzo cenimy tę współpracę i już wiem, że będą kolejne legendy.
W dorobku pisarki jest dwanaście bajek, siedem legend i trzy opowiadania. Janina Zimirska jest też współautorką czterech książek wydanych przez Głogowskie Stowarzyszenie Literackie, do którego należy od początku, tj. od 1999 roku.

– Niezmiennie promuje literaturę wśród dzieci i młodzieży, między innymi, poprzez spotkania autorskie – dodaje Krzysztof Jeleń, prezes Stowarzyszenia.
Kilka razy w miesiącu pani Janina ma też spotkania z dziećmi w przedszkolach i szkołach. Jest nimi zachwycona. Często pytają ją, skąd bierze pomysły na swoje bajki i opowiadania. A ona niezmiennie odpowiada: – Nie potrafię tego wytłumaczyć. Wystarczy jakiś fakt, przedmiot, a historia sama się snuje. Coś robię, nagle przychodzi mi jakaś myśl do głowy i zapisuję ją na kartce. Czasem nawet w nocy wstaję.

Sporo zajęć, a do tego jest jeszcze dom, który trzeba ogarnąć. To wymaga dobrej kondycji. Jaki więc ma sposób na regenerację sił.

– Odpoczywam przy pracy - zaskakuje pani Janina. – Leżenie na tapczanie odpada, tak samo jak spanie w dzień.
A praca to nie tylko pisanie. To jeszcze malowanie na płótnie, albo robienie mebli. Do dziś ma jeszcze własnoręcznie zrobioną fikuśną szafę, taką we własnym stylu, i sekretarzyk.
– Zaczęłam też pisać opowiadanie dla nastoletnich chłopaków, choć może i dziewczyny po nie sięgną, bo niektóre to takie chłopczyce – dodaje z uśmiechem.
Ale jest jeszcze coś, tylko na razie nie wie, jak się za to zabrać. Chciałaby napisać swoją biografię, ale nie taką - fakt po fakcie, tylko lek

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na glogow.naszemiasto.pl Nasze Miasto