Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Głogów: Pił i spał w swojej piwnicy, aż w niej zginął

Grażyna Szyszka
Nie cichną echa tragedii na osiedlu Piastów Śląskich. Pożar, w którym zginął 65-latek wybuchł w sobotę, 2 maja około godz. 18. Na ciało mężczyzny natrafili strażacy podczas gaszenia pomieszczeń. Ze wstępnych ustaleń śledczych wynika, że ogień spowodowało zwarcie prowizorycznej instalacji elektrycznej w piwnicy ofiary. Mężczyzna najprawdopodobniej zatruł się czadem. Wstrząśnięci mieszkańcy bloku przy ul. Piasta Kołodzieja twierdzą, że tragedii można było uniknąć. Choć Ireneusz R. przez wiele miesięcy zatruwał im życie, to nie mogą się oni pogodzić z tym, co się stało.

Ofiarą jest Ireneusz R., jeden z lokatorów zameldowanych w bloku przy Piasta Kołodzieja. To alkoholik, który od kilku lat żył w piwnicy przynależnej do mieszkania, w którym kilka pięter wyżej mieszka jego żona i syn.
- Obawialiśmy się, że to się skończy tragedią - mówią z goryczą w głosie Dawid i Kamila, młodzi lokatorzy bloku na Piastowie.

Sąsiedzka złość i ... bezradność

Dawid i Kamila to para, która mieszka na parterze tuż nad piwnicą, w której doszło do pożaru. Oboje przyznają, że gdyby to się stało w nocy, być może ofiar byłoby więcej.

Głogowianie rok temu kupili mieszkanie przy Piasta Kołodzieja, ale wprowadzili się zaledwie cztery miesiące temu, gdy skończyli remont. Na mężczyznę, który jak się potem przekonali, mieszkał w piwnicy, natknęli się już w dniu, gdy po raz pierwszy, po zakupie przyszli do swojego mieszkania by rozpocząć remont.

- Sąsiad z piwnicy przywitał nas leżąc pod wejściem do klatki schodowej. Był kompletnie pijany i we własnych odchodach - opowiada nam pan Dawid.

Sąsiedzi szybko opowiedzieli nowym mieszkańcom, że problem z lokatorem z tego bloku mają od dawna. Choć Ireneusz R. zameldowany w lokalu na wyższym piętrze, do domu nie wchodził. Bywało, że znikał na kilka miesięcy. Ale zawsze wracał do swojej piwnicy, gdzie miał legowisko, a nawet kuchenkę, na której podgrzewał jedzenie.

Małe piwniczne okienko, z którego w sobotę, 2 maja, wydobywał się gesty dym, jest tuż pod sypialnią Dawida i Kamili. Niemal od początku wspólnego życia w nowym mieszkaniu, byli skazani na wysłuchiwanie nocnych libacji w piwnicznej melinie, wrzasków i przekleństw „gości” odwiedzających piwnicę, a i często walenia w szybę, by gospodarz otworzył drzwi. Smród odchodów był tak intensywny, że przedostawał się do łazienki młodych lokatorów.

O korzystaniu z pomieszczeń piwnicy młodzi głogowianie też mogli zapomnieć. - Zwyczajnie bałam się tam schodzić, bo choć on sam nie był wobec mnie agresywny, to często byli tam obcy ludzie, którzy różnie się zachowywali. Zresztą inne kobiety, czy dzieci też nie odważyli się tam zaglądać - przyznaje pani Kamila dodając, że jednak najbardziej bali się pożaru. - Nie raz widzieliśmy tego mężczyznę, jak pijany, ubrudzony odchodami, zasypiał z papierosem w ręku - dodaje głogowianka. I niestety, stało się to najgorsze.

W feralną sobotę, lokatorzy widzieli, jak 65-latek razem z synem pili alkohol na ławce przed blokiem. Godzinę potem strażacy znaleźli ciało starszego z nich w płonącej piwnicy.

Lokatorzy budynku przyznają, że o całej tej sytuacji dobrze wiedział administrator bloku czyli SM Nadodrze, ponieważ wiele razy zgłaszali problem koczującego lokatora. Informowali nawet sanepid, a bywały dni, że policję wzywali po kilka razy.

- Nie zliczę ile razy dzwoniłem czy na policję, czy do sanepidu - przyznaje pan Dawid. - Owszem, było kilka wizyt policji, ale zdarzało się i tak, że nikt nie przyjeżdżał, a jak dzwoniłem ponownie, to słyszałem, że mają inne, ważniejsze sprawy na głowie. Na dobrą sprawę każda z tych instytucji uprawiała „spychologię”. Spółdzielnia mówiła, że to sprawa policji, policja że to kłopot spółdzielni, albo rodziny. A jego syn też się na niego wypiął. Zamiast dać ojcu coś do jedzenia, to wolał nosić mu wódkę i pić razem z nim - opowiada nam głogowianin dodając, że ktoś musi wziąć odpowiedzialność za śmierć tego chorego człowieka.

Miał prawo tam być?

Mateusz Kowalski z SM Nadodrze przyznaje, że problem był im znany, ale niewiele można było z nim zrobić.
- Mężczyzna miał prawo do mieszkania w tym budynku, a także prawo do przebywania należącej do lokalu w piwnicy - mówi. - Po informacji, że zamieszkał w piwnicy, podjęliśmy współpracę z policją i Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej. Chodziło o znalezienie mu nowego lokum, ale mężczyzna nie chciał niczyjej pomocy i po każdej interwencji zawsze wracał do piwnicy.

Bogdan Kaleta, oficer prasowy głogowskiej komendy policji dodaje: - Była tam interwencja patroli policyjnych, a także dzielnicowego, który poinformował o sprawie pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej - mówi . - Policja nie jest jednak instytucją, która zajmuje się rozwiązywaniem tego typu spraw. Działamy tam, gdzie łamane jest prawo.

Jak ustaliliśmy Ireneusz R. był znany pracownikom MOPS-u od 2018 roku. Rok wcześniej mężczyzna usłyszał sądowy zakaz zbliżania się do żony i nakaz powstrzymywania się od picia alkoholu. To wtedy mieszkaniec bloku sprowadził się do piwnicy. Co prawda, zakaz zbliżania do bliskich sąd uchylił kilka miesięcy później, ale Ireneusz R. na dobre osiadł w komórce pijąc i zanieczyszczając te pomieszczenia. Jako że nie wykazywał chęci wyjścia z tej trudnej sytuacji, w styczniu 2019 roku skierowano wniosek do gminnej komisji alkoholowej o wydanie postanowienia o przymusie leczenia. Jednak aby zapadła taka decyzja, Ireneusz R, musiałby się stawić przed komisją.

W tym czasie Ireneusz znowu trafił do zakładu karnego. Opuścił go w grudniu 2019 roku i wrócił w swojej piwnicy. Pracownicy MOPS-u kilka razy odwiedzali to miejsce, ale go nie zastali. Udało się to dopiero w lutym tego roku. - Mężczyzna jednak kategorycznie odmówił współpracy z nami, jak i odmówił przyjęcia jakiejkolwiek pomocy - przyznaje Karina Taudul, dyrektorka MOPS-u.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na glogow.naszemiasto.pl Nasze Miasto